03-04-2022, 04:42 AM
Puścił jego rękę, gdy tylko udało mu się pozbyć jej ze swojej głowy, ale jakoś pożałował tego całego ruchu widząc jego uśmiech. Nawet to sprawiało mu satysfakcję? Może trzeba było dać mu chwilę, żeby sam odpuścił.
- Nie to, żebym się zdziwił, jakbyś wyjechał z tekstem, że to niby randka - mruknął nieco ciszej niż zwykle, jakoś nie czując się w pełni swobodnie uskuteczniając podobne rozmowy na środku ulicy.
Jednakże, po poprzednich spotkaniach z Aaronem czuł już, że jest przygotowany na podobne komentarze i dziwne insynuacje. Czy był naprawdę? Prawdopodobnie nie, ten zawsze mógł go czymś zaskoczyć. Wychodziło mu to za każdym razem. Niemniej jednak, oczekiwania Philipa wobec samego siebie również rosły. Miał nie spuszczać wzroku, sprawnie radzić sobie z Aaronem jeśli tylko podszedłby zbyt blisko, nie zacinać się w swoich wypowiedziach, a najlepiej jakby sam zagiął chociaż raz starszego chłopaka. Na razie wszystko szło po jego myśli. A przynajmniej patrząc na wierzchnią warstwę tego, co naprawdę od niego chciał. A co było głębiej? Wszystko to, czemu do tej pory zaprzeczał. Zdążył jednak jakiś czas temu przyznać przed samym sobą - i wciąż tylko sobą - że Aaron w jakiś sposób mu się podobał. To już duży krok. Inna sprawa, że przekonywał również sam siebie, że nie należy tu robić sobie jakichkolwiek nadziei. To jakby zamykało temat.
Ledwie sekundkę czy dwie szukał odpowiedniej, godnej odpowiedzi na jego kolejne słowa, które mimo wszystko trochę zagięły go już w pierwszym punkcie.
- Nie proponuję, ale rozumiem że masz dosyć samotnego gnicia wszędzie, gdzie cię widzę? - spytał, zerkając ledwie chwilę na Gospodę obok. - Zresztą, pierdol się, to rok różnicy, kogo to, kurwa, obchodzi? Może ty rok temu trzymałeś się ubocza, ale to nie znaczy, że ja się boję, okej?
Wyrzucił z siebie całą frustrację w stosunkowo przemyślanej odpowiedzi. Doskonale wiedział, że jak spotkają się po raz kolejny, Aaron znowu będzie wyrażał się kpiąco w stosunku do jego wzrostu, czy wieku. Wiedział w takim razie mniej więcej, w jaki sposób odeprzeć taki atak i miał szczerą nadzieję, że jego słowa zadziałają.
- Nie to, żebym się zdziwił, jakbyś wyjechał z tekstem, że to niby randka - mruknął nieco ciszej niż zwykle, jakoś nie czując się w pełni swobodnie uskuteczniając podobne rozmowy na środku ulicy.
Jednakże, po poprzednich spotkaniach z Aaronem czuł już, że jest przygotowany na podobne komentarze i dziwne insynuacje. Czy był naprawdę? Prawdopodobnie nie, ten zawsze mógł go czymś zaskoczyć. Wychodziło mu to za każdym razem. Niemniej jednak, oczekiwania Philipa wobec samego siebie również rosły. Miał nie spuszczać wzroku, sprawnie radzić sobie z Aaronem jeśli tylko podszedłby zbyt blisko, nie zacinać się w swoich wypowiedziach, a najlepiej jakby sam zagiął chociaż raz starszego chłopaka. Na razie wszystko szło po jego myśli. A przynajmniej patrząc na wierzchnią warstwę tego, co naprawdę od niego chciał. A co było głębiej? Wszystko to, czemu do tej pory zaprzeczał. Zdążył jednak jakiś czas temu przyznać przed samym sobą - i wciąż tylko sobą - że Aaron w jakiś sposób mu się podobał. To już duży krok. Inna sprawa, że przekonywał również sam siebie, że nie należy tu robić sobie jakichkolwiek nadziei. To jakby zamykało temat.
Ledwie sekundkę czy dwie szukał odpowiedniej, godnej odpowiedzi na jego kolejne słowa, które mimo wszystko trochę zagięły go już w pierwszym punkcie.
- Nie proponuję, ale rozumiem że masz dosyć samotnego gnicia wszędzie, gdzie cię widzę? - spytał, zerkając ledwie chwilę na Gospodę obok. - Zresztą, pierdol się, to rok różnicy, kogo to, kurwa, obchodzi? Może ty rok temu trzymałeś się ubocza, ale to nie znaczy, że ja się boję, okej?
Wyrzucił z siebie całą frustrację w stosunkowo przemyślanej odpowiedzi. Doskonale wiedział, że jak spotkają się po raz kolejny, Aaron znowu będzie wyrażał się kpiąco w stosunku do jego wzrostu, czy wieku. Wiedział w takim razie mniej więcej, w jaki sposób odeprzeć taki atak i miał szczerą nadzieję, że jego słowa zadziałają.