03-04-2022, 04:50 AM
Na jego pierwsze pytanie, oczywiście Philip od razu chciał zaprzeczyć, jednak to Aaron ubiegł go, uznając że przecież i tak nie odpowie. Miał to zrobić bez zastanowienia, jednak ledwie chwila, w której nie miał jak wciąć się między słowa chłopaka, dała mu pole do przemyśleń. Zaraz jedynie skrzywił się w ramach odpowiedzi i pokręcił głową jakby z dezaprobatą. A jednak szybko uznał, że to może zostać źle odebrane. Zupełnie tak, jakby był niepocieszony faktem, iż spotkanie to randką nie jest! A to nie tak, to wymagało szybkiego sprostowania.
- Jasne, tak, ale to ty zacząłeś z takimi... Ckliwościami... Czy coś - odparł, zupełnie jakby miało to cokolwiek zmienić w odbiorze jego stanowiska na temat randek. Ale co miał mu odpowiedzieć? Sam absolutnie nie znał się na tego typu spotkaniach! Nie oczekiwał randki z Aaronem i to nie tylko dlatego, że ledwo co przyznał przed sobą jedynie, że jakkolwiek starszy Ślizgon mu się podobał. Również dlatego, że zwyczajnie nigdy na randce nie był i sama wizja spotkania, które miałoby nosić taką szumną nazwę napawałaby go pewnym stresem.
Przynajmniej chłopak dodał jedno zdanie, które jakkolwiek Philipowi pasowało, a sugerowało, że może jednak Aaron nie uważa go za dziecko. Nie do końca w to wierzył, zwłaszcza kiedy dostrzegł jego uśmiech, niemniej jednak był to jakiś promyczek nadziei. Czemu aż tak mu na tym zależało? Gdyby chodziło o kogokolwiek innego, jedynie spróbowałby zemścić się za wszelkie zniewagi, a tutaj musiał się starać, udowadniać przed nim mnóstwo rzeczy. Niemniej jednak, po raz pierwszy coś, co mogło być równie dobrze z założenia ironiczne, potraktował jakkolwiek jako komplement. Może nawet na chwilę nieco się uspokoił.
- Znaczy, ciężko cię nie widzieć, jak jesteśmy w tym samym domu, tak? - odparł starając się jakoś wybronić z tych insynuacji. - Zresztą, to ty cały czas zaczepiasz mnie?
Ponownie przewrócił oczami, kiedy usłyszał już znajome przezwisko.
- Ja pierdolę, serio, jeśli nie skończysz z tym krasnalem... - zagroził mu, patrząc na niego ponownie ze sporą determinacją.
A jednak zaraz wcale nie rzucał się bardziej, kiedy Aaron pchnął go lekko ku wejściu do Gospody. Może i zdążył go zdenerwować, ale doskonale wiedział, że w innym wypadku starszy Ślizgon go wyśmieje. Nie wspominając już po prostu o tym, że chciał spędzić z nim czas. A jednak czuł się nieco nieswojo, wchodząc głębiej na salę Gospody. Wystarczająco by zwolnić nieco kroku i dać poprowadzić się Aaronowi.
- Mhm. Że niby upiłbym się szybciej niż ty? - spytał, głupio wierząc, że wcale nie. - Może chcesz się założyć, co?
Przecież na pewno nie jest tak łatwo się upić. Zdążył próbować kiedyś alkoholu - co prawda w niewielkich ilościach... I nigdy nic mu nie było. Stąd miał też plan zwyczajnie zabrać niedługo trunek starszego Ślizgona jemu sprzed nosa, jeśli tylko sama propozycja zakładu nie wystarczy.
- Jasne, tak, ale to ty zacząłeś z takimi... Ckliwościami... Czy coś - odparł, zupełnie jakby miało to cokolwiek zmienić w odbiorze jego stanowiska na temat randek. Ale co miał mu odpowiedzieć? Sam absolutnie nie znał się na tego typu spotkaniach! Nie oczekiwał randki z Aaronem i to nie tylko dlatego, że ledwo co przyznał przed sobą jedynie, że jakkolwiek starszy Ślizgon mu się podobał. Również dlatego, że zwyczajnie nigdy na randce nie był i sama wizja spotkania, które miałoby nosić taką szumną nazwę napawałaby go pewnym stresem.
Przynajmniej chłopak dodał jedno zdanie, które jakkolwiek Philipowi pasowało, a sugerowało, że może jednak Aaron nie uważa go za dziecko. Nie do końca w to wierzył, zwłaszcza kiedy dostrzegł jego uśmiech, niemniej jednak był to jakiś promyczek nadziei. Czemu aż tak mu na tym zależało? Gdyby chodziło o kogokolwiek innego, jedynie spróbowałby zemścić się za wszelkie zniewagi, a tutaj musiał się starać, udowadniać przed nim mnóstwo rzeczy. Niemniej jednak, po raz pierwszy coś, co mogło być równie dobrze z założenia ironiczne, potraktował jakkolwiek jako komplement. Może nawet na chwilę nieco się uspokoił.
- Znaczy, ciężko cię nie widzieć, jak jesteśmy w tym samym domu, tak? - odparł starając się jakoś wybronić z tych insynuacji. - Zresztą, to ty cały czas zaczepiasz mnie?
Ponownie przewrócił oczami, kiedy usłyszał już znajome przezwisko.
- Ja pierdolę, serio, jeśli nie skończysz z tym krasnalem... - zagroził mu, patrząc na niego ponownie ze sporą determinacją.
A jednak zaraz wcale nie rzucał się bardziej, kiedy Aaron pchnął go lekko ku wejściu do Gospody. Może i zdążył go zdenerwować, ale doskonale wiedział, że w innym wypadku starszy Ślizgon go wyśmieje. Nie wspominając już po prostu o tym, że chciał spędzić z nim czas. A jednak czuł się nieco nieswojo, wchodząc głębiej na salę Gospody. Wystarczająco by zwolnić nieco kroku i dać poprowadzić się Aaronowi.
- Mhm. Że niby upiłbym się szybciej niż ty? - spytał, głupio wierząc, że wcale nie. - Może chcesz się założyć, co?
Przecież na pewno nie jest tak łatwo się upić. Zdążył próbować kiedyś alkoholu - co prawda w niewielkich ilościach... I nigdy nic mu nie było. Stąd miał też plan zwyczajnie zabrać niedługo trunek starszego Ślizgona jemu sprzed nosa, jeśli tylko sama propozycja zakładu nie wystarczy.