03-04-2022, 04:59 AM
Nie był typem, który poświęcał drugiej osobie przesadnie dużą ilość czasu. Nie skupiał się na emocjach, a tym bardziej na potrzebach drugiej strony, bardziej dbając o to, na czym jemu zależało, wielokrotnie kończąc znajomość po pierwszym dniu, jeśli nie po pierwszych godzinach.
A jednak z tym chłopakiem było inaczej. Nie zakochał, się na to nie było co liczyć, bo pod tym względem Moon faktycznie był dziwnie nienormalny. Nie darzył go też ciepłym uczucie. To było coś innego, bardziej fascynacja i chęć zgłębienia tajników jego umysłu. Pociągał go, chociaż w dziwny sposób.
-Ckliwościami - powtórzył po nim, spoglądając pytającym wzrokiem. Więcej nie powiedział, skupiając się raczej na obserwacji chłopaka, jakby chcąc sprawdzić czy pod tą maską niedostępnego chłodu, jak również złośliwych odpowiedzi, które tak lubił, nie kryło się emocjonalne zafascynowanie tego typu rzeczami. Sam nie wyobrażał sobie, by nagle miał siedzieć z kimś w jakimś romantycznym z założenia miejscu, karmiąc się wzajemnie czy mówiąc w sposób tak słodki, że każdego na około by zemdliło. On sam miał niemal odruch wymiotny na podobne myśli.
-Jestem w domu z wieloma osobami, a osobiście nie zwracam większej uwagi na jakieś dziewięćdziesiąt pięć procent z nich, więc fakt przebywania w tym samym Pokoju Wspólnym niewiele tłumaczy - skomentował. Philip nie musiał być tak, jak ona. Czemu jednak wydawał się być chociaż trochę podobny. Nie należał do typu przesadnie towarzyskiego, może Moon pomylił się w obserwacji? - Nie ja zacząłem, ale tak, teraz ja zaczepiam ciebie. Ale jeśli ci to przeszkadza, powiedz, żebym spierdalał, ale tak szczerze - rzucił, po raz pierwszy nawet przyznając mu rację. Nachylił się nad nim, spoglądając mu w oczy, jakby chcąc upewnić się, że nie powie. Nie chciał tego, akurat tutaj Moon faktycznie był pewien.
-Młody, nie stawiaj mi wyzwań, w których nie masz najmniejszych szans - powiedział, patrząc na niego z rozbawieniem, kiedy ponownie się stawiał. Nawet teraz, kiedy zwycięstwo zdecydowanie było po stronie Aarona? Nie chodziło już o wiek, byli niemal w tym samym. Ale postura. Philip wyglądał bardziej jak baletnica lub łyżwiarka o filigranowej budowie, a on był zdecydowanie tego przeciwieństwem.
Zgarnął oba zamówienia, kierując się do stolika w rogu. Usiadł na ławce, stawiając po przeciwnej stronie napój dla Philipa.
A jednak z tym chłopakiem było inaczej. Nie zakochał, się na to nie było co liczyć, bo pod tym względem Moon faktycznie był dziwnie nienormalny. Nie darzył go też ciepłym uczucie. To było coś innego, bardziej fascynacja i chęć zgłębienia tajników jego umysłu. Pociągał go, chociaż w dziwny sposób.
-Ckliwościami - powtórzył po nim, spoglądając pytającym wzrokiem. Więcej nie powiedział, skupiając się raczej na obserwacji chłopaka, jakby chcąc sprawdzić czy pod tą maską niedostępnego chłodu, jak również złośliwych odpowiedzi, które tak lubił, nie kryło się emocjonalne zafascynowanie tego typu rzeczami. Sam nie wyobrażał sobie, by nagle miał siedzieć z kimś w jakimś romantycznym z założenia miejscu, karmiąc się wzajemnie czy mówiąc w sposób tak słodki, że każdego na około by zemdliło. On sam miał niemal odruch wymiotny na podobne myśli.
-Jestem w domu z wieloma osobami, a osobiście nie zwracam większej uwagi na jakieś dziewięćdziesiąt pięć procent z nich, więc fakt przebywania w tym samym Pokoju Wspólnym niewiele tłumaczy - skomentował. Philip nie musiał być tak, jak ona. Czemu jednak wydawał się być chociaż trochę podobny. Nie należał do typu przesadnie towarzyskiego, może Moon pomylił się w obserwacji? - Nie ja zacząłem, ale tak, teraz ja zaczepiam ciebie. Ale jeśli ci to przeszkadza, powiedz, żebym spierdalał, ale tak szczerze - rzucił, po raz pierwszy nawet przyznając mu rację. Nachylił się nad nim, spoglądając mu w oczy, jakby chcąc upewnić się, że nie powie. Nie chciał tego, akurat tutaj Moon faktycznie był pewien.
-Młody, nie stawiaj mi wyzwań, w których nie masz najmniejszych szans - powiedział, patrząc na niego z rozbawieniem, kiedy ponownie się stawiał. Nawet teraz, kiedy zwycięstwo zdecydowanie było po stronie Aarona? Nie chodziło już o wiek, byli niemal w tym samym. Ale postura. Philip wyglądał bardziej jak baletnica lub łyżwiarka o filigranowej budowie, a on był zdecydowanie tego przeciwieństwem.
Zgarnął oba zamówienia, kierując się do stolika w rogu. Usiadł na ławce, stawiając po przeciwnej stronie napój dla Philipa.