03-04-2022, 05:07 AM
Nie wiedział, czym jeść miłość. Nie wiedział, czym było zakochanie, czy zwykłe zauroczenie. Nie posiadał wzorca, który mógłby mu to zademonstrować, kiedy jeszcze był dzieckiem. Rodzice, którzy nie poświęcali mu z początku czasu, tak naprawdę nie mając do niego większego dostępu, bo zakazał im tego dziadek? On, który widział w nim jedynie dziedzica, którym Moon nie chciał być? O tak, z całą pewnością to właśnie od nich wszystkich mógł się nauczyć jakichkolwiek pozytywnych emocji, które mógłby (gdyby chciał) wykorzystać w przyszłości. Z tym, że miał na to porządnie wywalone. Nie planował się w to bawić, wszystko spychając w głąb siebie. Ktoś zwrócił na siebie jego uwagę? Krótka fascynacja, chwilowe zainteresowanie, które szybko zniknie, pochłonięte przez coś innego. Tak działał świat. Rzeczy się pojawiały, by zaraz została po nich pustka. To nie było dla niego. On był zdania życiem chwilą.
Jak teraz, kiedy znalazł się z Philipem w Świńskim Łbie. Nie powinien przyprowadzać tutaj tego młokosa, niewiele młodszego od siebie a jednak nie pozwolił mu też odejść. Byłoby zbyt nudno, a on potrzebował jego towarzystwa. Dość dziwne, ale nie rozwodził się nad tym przesadnie. Bardziej był pochłonięty obserwowaniem jego twarzy, postawy i słuchaniem tego, co dzisiaj miał do powiedzenia. Kręciły go jego pyskówki, co zrobić.
-Ty jesteś ciekawy, inni niekoniecznie. Ale jeśli chcesz, mogę to zmienić. Następnym razem zamiast tobie, poświęcę uwagę komuś innemu. Czy to bardziej będzie ci odpowiadać? - spojrzał na niego z góry ciekaw, czy faktycznie odpowie. I co dokładnie powie. Droczył się z nim, dla niego to było pewne, jednak Philip w wielu przypadkach udowadniał mu, że wcale tak tego nie odbiera. On raczej czuł się atakowany? Ale na co on dokładnie liczył? Że nagle Moon mu powie, że czuje się zazdrosny, bo chłopak zwraca uwagę na innych? Że na nich patrzy? Niech robi, co chce, jaki to miało wpływ na niego? Bo poniekąd tak to odebrał. Jak próba wywoływania zazdrości. - Jeśli chcesz, żebym był zazdrosny, powiedz. Nie podejrzewałem, że jesteśmy już na takim etapie znajomości, chociaż ostatnim razem zdawało mi się, że nie podobało ci się towarzystwo mojej koleżanki- rzucił jedynie, lekko się uśmiechając. Był chory, z całą pewnością, ale w tej chwili pomyślał, że idealnym urozmaiceniem byłoby zobaczenie rumieńców na jego twarzy. Niewinnej, jeśli ktoś zapytałby go o zdanie.
Ławka była niewygodna, nie spodziewał się innego obrotu sprawy. Samo to miejsce było podejrzane, ale przydatne. Na tyle, aby nikt nie pytał go o wiek.
-Nigdy nie powiedziałem, że do niczego się nie nadajesz - oparł się plecami o ścianę. - Nie musisz mi udowadniać swojej wartości jakimiś zadaniami. Paleniem, piciem, nie wiem, kopaniem mnie. Ja przecież wiem, że jesteś interesujący. Inaczej bym tu z tobą nie siedział - uśmiechnął się, nie spuszczając z niego wzroku, upijając przy tym łyk alkoholu, który przyjemnie rozlał się po jego wnętrznościach. Philip powinien być z siebie dumny - Aaron jeszcze nigdy nie wypowiedział do nikogo tylu słów naraz.
-Ale proszę… pij - podsunął mu szklankę, uważnie go obserwując. Ponownie zrobi na przekór temu, co ktoś mu powie?
Jak teraz, kiedy znalazł się z Philipem w Świńskim Łbie. Nie powinien przyprowadzać tutaj tego młokosa, niewiele młodszego od siebie a jednak nie pozwolił mu też odejść. Byłoby zbyt nudno, a on potrzebował jego towarzystwa. Dość dziwne, ale nie rozwodził się nad tym przesadnie. Bardziej był pochłonięty obserwowaniem jego twarzy, postawy i słuchaniem tego, co dzisiaj miał do powiedzenia. Kręciły go jego pyskówki, co zrobić.
-Ty jesteś ciekawy, inni niekoniecznie. Ale jeśli chcesz, mogę to zmienić. Następnym razem zamiast tobie, poświęcę uwagę komuś innemu. Czy to bardziej będzie ci odpowiadać? - spojrzał na niego z góry ciekaw, czy faktycznie odpowie. I co dokładnie powie. Droczył się z nim, dla niego to było pewne, jednak Philip w wielu przypadkach udowadniał mu, że wcale tak tego nie odbiera. On raczej czuł się atakowany? Ale na co on dokładnie liczył? Że nagle Moon mu powie, że czuje się zazdrosny, bo chłopak zwraca uwagę na innych? Że na nich patrzy? Niech robi, co chce, jaki to miało wpływ na niego? Bo poniekąd tak to odebrał. Jak próba wywoływania zazdrości. - Jeśli chcesz, żebym był zazdrosny, powiedz. Nie podejrzewałem, że jesteśmy już na takim etapie znajomości, chociaż ostatnim razem zdawało mi się, że nie podobało ci się towarzystwo mojej koleżanki- rzucił jedynie, lekko się uśmiechając. Był chory, z całą pewnością, ale w tej chwili pomyślał, że idealnym urozmaiceniem byłoby zobaczenie rumieńców na jego twarzy. Niewinnej, jeśli ktoś zapytałby go o zdanie.
Ławka była niewygodna, nie spodziewał się innego obrotu sprawy. Samo to miejsce było podejrzane, ale przydatne. Na tyle, aby nikt nie pytał go o wiek.
-Nigdy nie powiedziałem, że do niczego się nie nadajesz - oparł się plecami o ścianę. - Nie musisz mi udowadniać swojej wartości jakimiś zadaniami. Paleniem, piciem, nie wiem, kopaniem mnie. Ja przecież wiem, że jesteś interesujący. Inaczej bym tu z tobą nie siedział - uśmiechnął się, nie spuszczając z niego wzroku, upijając przy tym łyk alkoholu, który przyjemnie rozlał się po jego wnętrznościach. Philip powinien być z siebie dumny - Aaron jeszcze nigdy nie wypowiedział do nikogo tylu słów naraz.
-Ale proszę… pij - podsunął mu szklankę, uważnie go obserwując. Ponownie zrobi na przekór temu, co ktoś mu powie?