03-04-2022, 05:20 AM
Zależy, czego chcesz…
Czego właściwie chciał Aaron? Czy zaczepianie młodszego Ślizgona miało na celu jedynie zabicie nudy, która ostatnio wkradała się w jego życie, czy jednak wiązał się to w czymś zupełnie innym? Zapytany, powiedziałaby, że to nie jest chwilowa zachcianka, która znudzi mu się po dwóch dniach, ale tego nikt nie mógł być pewien. Owszem, Philip był interesujący, ale mogło to trwać zaledwie kilka godzin dłużej, po czym Moon nagle wstanie i odejdzie. Takie sytuacje się zdarzały, bo on sam nie wiedział, kiedy i gdzie najdzie go jaka ochota.
Chwilowo nie chciał się z Leightonem rozstawać, bo idealnie wypełniał dziwną pustkę w czasie, który Aaron posiadał. Wpasował się idealnie w jego oczekiwania. Nie podlizywał mu się, umiał postawić. Był niemal idealny, nawet z twarzy, którą nie raz już dokładnie lustrował wzrokiem.
Gówniarz, który przyjmował wszelkie rzucone wyzwania. Nawet te wypowiedziane między wierszami. Jak miałby zrezygnować z kogoś takiego?
Dodatkowo musiał stwierdzić, nawet jeśli tylko przed sobą, że byłby wyjątkowo wkurzony, gdyby nagle to Philip uznał, że nie chce więcej z nim rozmawiać. Teoretycznie musiałby to uszanować, ale chyba każdy domyślał się, jakby to wyglądało. Nachodziłby go z jeszcze większą częstotliwością, jak teraz, nie mogąc oprzeć się pokusie. Nie teraz, kiedy wiedział, na co chłopaka stać. Nie teraz, kiedy wciągnął się w to wszystko ciekaw, gdzie ostatecznie się to skończy i jak daleko zabrnie.
-Tak po prostu, bez większego powodu. Jeśli ludziom nie podoba się, że koło ich obiektu kręci się ktoś niepowołany, robią się zazdrośni. Odpowiadałoby ci, gdyby nagle zaczął się koło mnie kręcić ktoś, na kim bym się skupił? Powiedz, Philip, mam szansę zostać takim twoim obiektem? - spytał cicho, nachylając się w jego stronę. Dzielił ich stół, dlatego nie mógł zrobić tego tak, jak robił zawsze - patrząc mu z góry w oczy, zawstydzając. Brakowało mu tego, ale wolał nie wstawać. Miał dziwne przeczucie, że Ślizgon mógłby uciec, a nie o to chodziło.
-Sugeruję ci jedynie, jeśli coś ci nie pasuje, Leighton. To nie jest równoznaczne ze stwierdzeniem, że nie nadajesz się do niczego. Masz swoje talenty - wzruszył lekko ramionami, nie spuszczając z niego wzroku. Czyżby się przejmował jego opinią? Czyżby ważne dla niego było, co o nim mówił? Wydawało się, że jest ponad opinią innych, a jednak Aaronowi udało się chociaż trochę okiełznać małego diabła. - Naprawdę to dla ciebie istotne? - uniósł lewy kącik ust na znak lekkiego uśmiechu. Wiedział, że było. Inaczej by nie pytał.
Patrzył, jak wypija alkohol. Widział, jak się krzywi, co kazało mu sądzić, że nie miał styczności z alkoholem tak często, jak Moon. Wspaniale, aż chciało się zobaczyć, jak zachowywał się wstawiony. Nie powinien, ale moralność Aarona pozostawiała wiele do życzenia.
Bez słowa wstał od stołu, kierując się w stronę baru. Porozmawiał chwilę z barmanem, zapłacił należycie i wrócił z całą butelką trunku wiedząc, że Philip nie dotrwa nawet do połowy.
-Żeby urozmaicić sobie to jakże wspaniałe posiedzenie, zagramy w pytania. Nie chcesz odpowiadać, pijesz. Możesz zacząć pierwszy - uśmiechnął się z satysfakcją. Na jak wiele rzeczy Philip nie będzie chciał mu dać odpowiedzi?
Czego właściwie chciał Aaron? Czy zaczepianie młodszego Ślizgona miało na celu jedynie zabicie nudy, która ostatnio wkradała się w jego życie, czy jednak wiązał się to w czymś zupełnie innym? Zapytany, powiedziałaby, że to nie jest chwilowa zachcianka, która znudzi mu się po dwóch dniach, ale tego nikt nie mógł być pewien. Owszem, Philip był interesujący, ale mogło to trwać zaledwie kilka godzin dłużej, po czym Moon nagle wstanie i odejdzie. Takie sytuacje się zdarzały, bo on sam nie wiedział, kiedy i gdzie najdzie go jaka ochota.
Chwilowo nie chciał się z Leightonem rozstawać, bo idealnie wypełniał dziwną pustkę w czasie, który Aaron posiadał. Wpasował się idealnie w jego oczekiwania. Nie podlizywał mu się, umiał postawić. Był niemal idealny, nawet z twarzy, którą nie raz już dokładnie lustrował wzrokiem.
Gówniarz, który przyjmował wszelkie rzucone wyzwania. Nawet te wypowiedziane między wierszami. Jak miałby zrezygnować z kogoś takiego?
Dodatkowo musiał stwierdzić, nawet jeśli tylko przed sobą, że byłby wyjątkowo wkurzony, gdyby nagle to Philip uznał, że nie chce więcej z nim rozmawiać. Teoretycznie musiałby to uszanować, ale chyba każdy domyślał się, jakby to wyglądało. Nachodziłby go z jeszcze większą częstotliwością, jak teraz, nie mogąc oprzeć się pokusie. Nie teraz, kiedy wiedział, na co chłopaka stać. Nie teraz, kiedy wciągnął się w to wszystko ciekaw, gdzie ostatecznie się to skończy i jak daleko zabrnie.
-Tak po prostu, bez większego powodu. Jeśli ludziom nie podoba się, że koło ich obiektu kręci się ktoś niepowołany, robią się zazdrośni. Odpowiadałoby ci, gdyby nagle zaczął się koło mnie kręcić ktoś, na kim bym się skupił? Powiedz, Philip, mam szansę zostać takim twoim obiektem? - spytał cicho, nachylając się w jego stronę. Dzielił ich stół, dlatego nie mógł zrobić tego tak, jak robił zawsze - patrząc mu z góry w oczy, zawstydzając. Brakowało mu tego, ale wolał nie wstawać. Miał dziwne przeczucie, że Ślizgon mógłby uciec, a nie o to chodziło.
-Sugeruję ci jedynie, jeśli coś ci nie pasuje, Leighton. To nie jest równoznaczne ze stwierdzeniem, że nie nadajesz się do niczego. Masz swoje talenty - wzruszył lekko ramionami, nie spuszczając z niego wzroku. Czyżby się przejmował jego opinią? Czyżby ważne dla niego było, co o nim mówił? Wydawało się, że jest ponad opinią innych, a jednak Aaronowi udało się chociaż trochę okiełznać małego diabła. - Naprawdę to dla ciebie istotne? - uniósł lewy kącik ust na znak lekkiego uśmiechu. Wiedział, że było. Inaczej by nie pytał.
Patrzył, jak wypija alkohol. Widział, jak się krzywi, co kazało mu sądzić, że nie miał styczności z alkoholem tak często, jak Moon. Wspaniale, aż chciało się zobaczyć, jak zachowywał się wstawiony. Nie powinien, ale moralność Aarona pozostawiała wiele do życzenia.
Bez słowa wstał od stołu, kierując się w stronę baru. Porozmawiał chwilę z barmanem, zapłacił należycie i wrócił z całą butelką trunku wiedząc, że Philip nie dotrwa nawet do połowy.
-Żeby urozmaicić sobie to jakże wspaniałe posiedzenie, zagramy w pytania. Nie chcesz odpowiadać, pijesz. Możesz zacząć pierwszy - uśmiechnął się z satysfakcją. Na jak wiele rzeczy Philip nie będzie chciał mu dać odpowiedzi?