03-04-2022, 05:31 AM
Słysząc słowa chłopaka, utwierdził się jedynie w przekonaniu, że Philip nie było ani trochę obeznany w temacie relacji pomiędzy ludźmi. Czy to możliwe, by znalazł się ktoś, kto wiedział jeszcze mniej, niż Moon, który ignorował niemal wszystko, co było związane z uczuciami i emocjami? Patrząc na młodszego Ślizgona odnosił takie wrażenie.
Nie był zainteresowany zazdrością. Nikt nie był, ale nie dało się nad tym zapanować, kiedy człowiek poczuł, że mu zależy. O tym sam Moon do końca nie wiedział, ale domyślał się, jak zazdrość działała. Była tym nieprzyjemnym uczuciem, które nawet on odczuwał, chociaż tylko, kiedy był dzieckiem. Z wiekiem wyzbył się tego, spychając niemal wszystko w głąb siebie. Tak było bezpieczniej.
-Pragnienie zazdrości byłoby dość masochistyczne. Nie wydajesz się być kimś, kto ma takie zapędy chociaż… to byłoby dość ciekawe - powiedział, wolno przesuwając wzrokiem po jego sylwetce. Jego myśli zaczynały wolno odbiegać od cenzuralnych tematów, nie pozwalając mu się skupić. Wyobrażał sobie Philipa w sytuacjach, w których ten sam za grosz siebie nie widział.
Jeszcze.
Z rozmyślań na ten temat wyrwał go głos Leightona, który lekko uległ zmianie. Nie był niepewny, nie był natarczywy. Bardziej wyzywający, jak prowokował Aarona. Wpatrzył się w jego oczy, przez ładnych piętnaście sekund nawet nie mrugając.
-Kiedyś, kiedy być może mnie poznasz, dowiesz się o czym mówię. Jeszcze na to za wcześnie, Philip. Nie psujmy tak wspaniałego i owocującego początku. Chociaż… jeśli zadasz odpowiednie pytanie, kto wie. Zobaczmy jak kreatywny jesteś - rzucił, podpierając głowę dłonią. Plan na przyszłość: zabić dziadka. Jak bardzo podobałoby się to temu dzieciakowi, który może i chciał uchodzić za groźnego, ale taki nie był. Nie sądził, by kiedykolwiek myślał o zabójstwie na poważnie. Aaron i owszem. Od ładnych kilku lat. Był również niebezpieczny, z czego Leighton nie chciał zdawać sobie sprawy. Jak by zareagował wiedząc, jak bardzo niecenzuralne myśli zaprzątają głowę Moona? Co by zrobił wiedząc, że tylko stół i obecność innych osób powstrzymywała go przed zaspokojeniem pewnych rządzy? Był na to wszystko zbyt niewinny, ale z czasem się przekona. A wtedy nie będzie już odwrotu.
-Teraz siedzę. Ale co, jeśli jutro będę siedział z kimś innym? Jeśli siedziałbym tu z kimś siedząc i z tobą? - dodał, żeby była jasność. Oczywiście, że chciał usłyszeć, że chłopak byłby zazdrosny. To mile połechtałoby jego ego, które i tak było dostatecznie wygórowane. Chciał wiedzieć, jakie emocje nim targały. Jedna po drugiej.
Ślizgon jednak nie chciał odpowiadać. Nie tak, jak chciał Aaron. Czyżby grał jego własną taktyką, którą obrał sam Moon? Mówić wymijająco, ale nie na tyle, by druga strona się zorientowała. Nie przeczył, że Philip był inteligentny, inaczej nie zaskarbiłby sobie uwagi chłopaka. Tylko czy naprawdę rozpracował go tak szybko? Uśmiechnął się lekko. Nie było mowy, by w najbliższym czasie dał mu spokój.
-Ranisz moje uczucia - skrzywił się lekko, kiedy odpowiedział. Był pewien, że nie była to prawda, ale jeśli tamten wolał się przy tym upierać, proszę bardzo. Jeszcze Aaron sprawi by ten stan rzeczy się zmienił. Sprawi, że będzie zazdrosny i to bardziej, niż by tego chciał. - Ja? Zdecydowanie byłbym niepocieszony, że zajmujesz się kimś innym, skoro możesz mną. Niezależnie od tego, z kim będziesz się widział, ja będę lepszy i ciekawszy od tej osoby - skomentował, mieszając w szklance. Popatrzył na niego, lubił to robić.
Nie był zainteresowany zazdrością. Nikt nie był, ale nie dało się nad tym zapanować, kiedy człowiek poczuł, że mu zależy. O tym sam Moon do końca nie wiedział, ale domyślał się, jak zazdrość działała. Była tym nieprzyjemnym uczuciem, które nawet on odczuwał, chociaż tylko, kiedy był dzieckiem. Z wiekiem wyzbył się tego, spychając niemal wszystko w głąb siebie. Tak było bezpieczniej.
-Pragnienie zazdrości byłoby dość masochistyczne. Nie wydajesz się być kimś, kto ma takie zapędy chociaż… to byłoby dość ciekawe - powiedział, wolno przesuwając wzrokiem po jego sylwetce. Jego myśli zaczynały wolno odbiegać od cenzuralnych tematów, nie pozwalając mu się skupić. Wyobrażał sobie Philipa w sytuacjach, w których ten sam za grosz siebie nie widział.
Jeszcze.
Z rozmyślań na ten temat wyrwał go głos Leightona, który lekko uległ zmianie. Nie był niepewny, nie był natarczywy. Bardziej wyzywający, jak prowokował Aarona. Wpatrzył się w jego oczy, przez ładnych piętnaście sekund nawet nie mrugając.
-Kiedyś, kiedy być może mnie poznasz, dowiesz się o czym mówię. Jeszcze na to za wcześnie, Philip. Nie psujmy tak wspaniałego i owocującego początku. Chociaż… jeśli zadasz odpowiednie pytanie, kto wie. Zobaczmy jak kreatywny jesteś - rzucił, podpierając głowę dłonią. Plan na przyszłość: zabić dziadka. Jak bardzo podobałoby się to temu dzieciakowi, który może i chciał uchodzić za groźnego, ale taki nie był. Nie sądził, by kiedykolwiek myślał o zabójstwie na poważnie. Aaron i owszem. Od ładnych kilku lat. Był również niebezpieczny, z czego Leighton nie chciał zdawać sobie sprawy. Jak by zareagował wiedząc, jak bardzo niecenzuralne myśli zaprzątają głowę Moona? Co by zrobił wiedząc, że tylko stół i obecność innych osób powstrzymywała go przed zaspokojeniem pewnych rządzy? Był na to wszystko zbyt niewinny, ale z czasem się przekona. A wtedy nie będzie już odwrotu.
-Teraz siedzę. Ale co, jeśli jutro będę siedział z kimś innym? Jeśli siedziałbym tu z kimś siedząc i z tobą? - dodał, żeby była jasność. Oczywiście, że chciał usłyszeć, że chłopak byłby zazdrosny. To mile połechtałoby jego ego, które i tak było dostatecznie wygórowane. Chciał wiedzieć, jakie emocje nim targały. Jedna po drugiej.
Ślizgon jednak nie chciał odpowiadać. Nie tak, jak chciał Aaron. Czyżby grał jego własną taktyką, którą obrał sam Moon? Mówić wymijająco, ale nie na tyle, by druga strona się zorientowała. Nie przeczył, że Philip był inteligentny, inaczej nie zaskarbiłby sobie uwagi chłopaka. Tylko czy naprawdę rozpracował go tak szybko? Uśmiechnął się lekko. Nie było mowy, by w najbliższym czasie dał mu spokój.
-Ranisz moje uczucia - skrzywił się lekko, kiedy odpowiedział. Był pewien, że nie była to prawda, ale jeśli tamten wolał się przy tym upierać, proszę bardzo. Jeszcze Aaron sprawi by ten stan rzeczy się zmienił. Sprawi, że będzie zazdrosny i to bardziej, niż by tego chciał. - Ja? Zdecydowanie byłbym niepocieszony, że zajmujesz się kimś innym, skoro możesz mną. Niezależnie od tego, z kim będziesz się widział, ja będę lepszy i ciekawszy od tej osoby - skomentował, mieszając w szklance. Popatrzył na niego, lubił to robić.