03-04-2022, 05:36 AM
-Skoro jesteś tego taki pewien, dobrze, zostawmy ten temat. Ale zobaczysz, Leighton - ja sprawię, że będziesz - uśmiechnął się lekko. Wiedział, że po raz kolejny miał rację. Mógł się założyć tu i teraz, że któregoś dnia, być może szybciej, niż sam Philip podejrzewał, stanie się o Moona zazdrosny. Bo jeśli on czegoś chciał, osiągał to, niezależnie od wszystkiego. Tym bardziej, jeśli traktował daną sytuację jak wyzwanie.
Zignorował pytanie o to, czy mu zależy. Zależało, ale sam nie wiedział na czym. Zresztą czy w jego przypadku faktycznie można było o tym mówić? Do tej pory był pewien, że to jedynie zachcianka i tak opisywał wszystko, z czym miał do czynienia. Teraz miało być inaczej, jednak nie rozpracował tego dostatecznie, by się wypowiadać. Skupiał się na tym, co działo się tutaj, a działo się wiele. Był jedynie pewien, że Leighton tak szybko się od niego nie uwolni. W jego przypadku nie miał się znudzić tak szybko. Ba, być może już pobił swój rekord, jeśli chodzi o poświęcanie komuś uwagi. Młodszy Ślizgon musiał być jeszcze bardziej interesujący i pociągający, niż zakładał. Wspaniale, będzie miał co robić w najbliższym czasie.
Na kilka minut zapanowała cisza, podczas której każdy z nich był pogrążony we własnych myślach. Na czym skupiał się Leighton, Aaron nie wiedział liczą, że miał w tym swój udział. On zaś wolno lustrował każdy widoczny centymetr ciała młodszego chłopaka, próbując w sposób przemyślany zastanowić się, co tak naprawdę mu się w nim podobało, że postanowił go gnębić swoją obecnością?
Duże, oczy, w których zawsze próbował czaić się gniew i obojętność, a w których on sam dostrzegał bardziej zadziorność i dziwną niewinność. Skąd wynikała czego dotyczyła? Chciał się dowiedzieć.
Budową nie wyróżniał się niczym szczególnym. Znacznie szczuplejszy i niższy, niż Moon. Nie wyglądał na kogoś kto ćwiczy. O dziwo pasowało mu to idealnie. Burza włosów, najczęściej związana; korciło, by pociągnąć za gumkę pozwalając im opaść na około twarzy.
Wyrwał go z myśli głos chłopaka. Jakiś natarczywy, jakby nakrapiany dumą. Uniósł lekko jedną brew, gdy zadał pytanie.
Piętnaście sekund ciszy.
-Tak, jestem w stanie odpowiedzieć na wszystko. Mogę zrelacjonować dosłownie wszystko ze szczegółami. I naprawdę mi schlebia, że zapamiętujesz każde moje słowa. Z tym Philip, że pytanie powinno brzmieć, czy chcę to robić teraz, od razu. Dowiesz się wszystkiego i co? Nie będzie niczego, czego chciałbyś się dowiedzieć za wszelką cenę - stwierdził, być może niemal obojętnie, mieszając alkohol w szklance. - Pamiętasz zasady gry? Odpowiadasz albo pijesz. Wybieram to drugie. I nie dlatego, że uciekam od odpowiedzi. Odkładam ją na później by mieć pewność, że będzie we mnie coś jeszcze interesującego i zastanawiającego, co będzie kazało ci do mnie wracać. Bo obaj dobrze wiemy, że teraz nie przestaniesz myśleć o tym, jakie tajemnice skrywam - uśmiechnął się, upijając spory łyk ze szklanki, która zrobiła się pusta.
Uzupełnił obie.
-A mógłbyś? - rzucił jedynie, uśmiechając się lekko. Faktycznie, niewiele by zmieniło, gdyby nagle mu zabronił, ale nadal byłoby dość zabawne.
-Owszem, mógłbym poświęcić, ale wydaje mi się, że pytanie było o tobie. Byłbym niepocieszony, gdybyś poświęcał komuś innemu czas. Widzisz, Philip, ja naprawdę próbuję się dowiedzieć, czy mógłbyś być zazdrosny. To by wiele zmieniło - rzucił, nachylając się bardziej w jego stronę na tyle, że jeśli ten gwałtownie się nie odchylił do tyłu, co mogło grozić upadkiem, ich twarze znajdowały się w odległości kilku centymetrów.
Zignorował pytanie o to, czy mu zależy. Zależało, ale sam nie wiedział na czym. Zresztą czy w jego przypadku faktycznie można było o tym mówić? Do tej pory był pewien, że to jedynie zachcianka i tak opisywał wszystko, z czym miał do czynienia. Teraz miało być inaczej, jednak nie rozpracował tego dostatecznie, by się wypowiadać. Skupiał się na tym, co działo się tutaj, a działo się wiele. Był jedynie pewien, że Leighton tak szybko się od niego nie uwolni. W jego przypadku nie miał się znudzić tak szybko. Ba, być może już pobił swój rekord, jeśli chodzi o poświęcanie komuś uwagi. Młodszy Ślizgon musiał być jeszcze bardziej interesujący i pociągający, niż zakładał. Wspaniale, będzie miał co robić w najbliższym czasie.
Na kilka minut zapanowała cisza, podczas której każdy z nich był pogrążony we własnych myślach. Na czym skupiał się Leighton, Aaron nie wiedział liczą, że miał w tym swój udział. On zaś wolno lustrował każdy widoczny centymetr ciała młodszego chłopaka, próbując w sposób przemyślany zastanowić się, co tak naprawdę mu się w nim podobało, że postanowił go gnębić swoją obecnością?
Duże, oczy, w których zawsze próbował czaić się gniew i obojętność, a w których on sam dostrzegał bardziej zadziorność i dziwną niewinność. Skąd wynikała czego dotyczyła? Chciał się dowiedzieć.
Budową nie wyróżniał się niczym szczególnym. Znacznie szczuplejszy i niższy, niż Moon. Nie wyglądał na kogoś kto ćwiczy. O dziwo pasowało mu to idealnie. Burza włosów, najczęściej związana; korciło, by pociągnąć za gumkę pozwalając im opaść na około twarzy.
Wyrwał go z myśli głos chłopaka. Jakiś natarczywy, jakby nakrapiany dumą. Uniósł lekko jedną brew, gdy zadał pytanie.
Piętnaście sekund ciszy.
-Tak, jestem w stanie odpowiedzieć na wszystko. Mogę zrelacjonować dosłownie wszystko ze szczegółami. I naprawdę mi schlebia, że zapamiętujesz każde moje słowa. Z tym Philip, że pytanie powinno brzmieć, czy chcę to robić teraz, od razu. Dowiesz się wszystkiego i co? Nie będzie niczego, czego chciałbyś się dowiedzieć za wszelką cenę - stwierdził, być może niemal obojętnie, mieszając alkohol w szklance. - Pamiętasz zasady gry? Odpowiadasz albo pijesz. Wybieram to drugie. I nie dlatego, że uciekam od odpowiedzi. Odkładam ją na później by mieć pewność, że będzie we mnie coś jeszcze interesującego i zastanawiającego, co będzie kazało ci do mnie wracać. Bo obaj dobrze wiemy, że teraz nie przestaniesz myśleć o tym, jakie tajemnice skrywam - uśmiechnął się, upijając spory łyk ze szklanki, która zrobiła się pusta.
Uzupełnił obie.
-A mógłbyś? - rzucił jedynie, uśmiechając się lekko. Faktycznie, niewiele by zmieniło, gdyby nagle mu zabronił, ale nadal byłoby dość zabawne.
-Owszem, mógłbym poświęcić, ale wydaje mi się, że pytanie było o tobie. Byłbym niepocieszony, gdybyś poświęcał komuś innemu czas. Widzisz, Philip, ja naprawdę próbuję się dowiedzieć, czy mógłbyś być zazdrosny. To by wiele zmieniło - rzucił, nachylając się bardziej w jego stronę na tyle, że jeśli ten gwałtownie się nie odchylił do tyłu, co mogło grozić upadkiem, ich twarze znajdowały się w odległości kilku centymetrów.