03-04-2022, 03:17 PM
Prawdą było, że w chwili, w której Aaron dał się ponieść chwili z Heather, która ostatecznie postanowiła się z nim przespać, nie myślał o konsekwencjach. Przecież dla niego nie istniały, bo hipokryzja była częścią niego samego. Nic dziwnego, że nie przyszło mu do głowy, że Philip będzie na niego zły na tyle, by go unikać. Zabawne, że kilka dni temu sytuacja była dość podobna, chociaż odwrotna, bo to właśnie Moon był niezadowolony z tego, że Leighton flirtował z osobami, z którymi nie powinien. Czego jednak można było oczekiwać po Moonie, który miał swoje własne rozumowanie i to, czego nie wolno było innym, niekoniecznie było zakazane dla niego.
Nie dało się jednak zauważyć, że młodszy Ślizgon dokładał wyjątkowo dużych starań, by nie doszło do jego konfrontacji z Aaronem, który wodził za nim wzrokiem za każdym razem, ilekroć go widział. Był pewien, że ten nijak nie chce go widzieć i przez jakiś czas dawał mu te swobodę przekonany, że ostatecznie Philip i tak do niego przyjdzie, bo przychodził zawsze. Ewentualnie trafiali na siebie przypadkiem gdzieś na korytarzu, często w mało uczęszczanych miejscach, które sprzyjały rozwojowi różnych sytuacji.
Z tym, że żadna taka sytuacja miejsca nie miała od ładnych paru dni, a biorąc pod uwagę fakt, że Moon nie należał do ludzi aż tak cierpliwych, przynajmniej względem pewnych osób i rzeczy, tak trzeba było się liczyć z tym, że Leighton wiecznie nie będzie miał przestrzeni, która poniekąd, zdaniem starszego chłopaka, należała również do niego, odkąd obrał sobie krasnala za swój obiekt.
Nic dziwnego, że w chwili, w której po zajęciach na korytarzu mignęła mu sylwetka, którą znał wyjątkowo dobrze, chociaż fizycznie jeszcze nie tak, jakby chciał, postanowił za nią iść.
Dostrzegł go siedzącego na schodach, które osobiście unikał wiedząc, że uwielbiały płatać figla. Jakoś nie na rękę byłoby mu utknięcie w jednym ze stopni, nie mówiąc o spotkaniu Irytka, który się tutaj kręcił.
Stanął u podnóża schodów, opierając się barkiem o ścianę, ciągle wpatrując się w Philipa, który chyba jeszcze go nie zauważyła. Ewentualnie sprawnie ukrywał fakt dostrzeżenia jego obecności.
Nie dało się jednak zauważyć, że młodszy Ślizgon dokładał wyjątkowo dużych starań, by nie doszło do jego konfrontacji z Aaronem, który wodził za nim wzrokiem za każdym razem, ilekroć go widział. Był pewien, że ten nijak nie chce go widzieć i przez jakiś czas dawał mu te swobodę przekonany, że ostatecznie Philip i tak do niego przyjdzie, bo przychodził zawsze. Ewentualnie trafiali na siebie przypadkiem gdzieś na korytarzu, często w mało uczęszczanych miejscach, które sprzyjały rozwojowi różnych sytuacji.
Z tym, że żadna taka sytuacja miejsca nie miała od ładnych paru dni, a biorąc pod uwagę fakt, że Moon nie należał do ludzi aż tak cierpliwych, przynajmniej względem pewnych osób i rzeczy, tak trzeba było się liczyć z tym, że Leighton wiecznie nie będzie miał przestrzeni, która poniekąd, zdaniem starszego chłopaka, należała również do niego, odkąd obrał sobie krasnala za swój obiekt.
Nic dziwnego, że w chwili, w której po zajęciach na korytarzu mignęła mu sylwetka, którą znał wyjątkowo dobrze, chociaż fizycznie jeszcze nie tak, jakby chciał, postanowił za nią iść.
Dostrzegł go siedzącego na schodach, które osobiście unikał wiedząc, że uwielbiały płatać figla. Jakoś nie na rękę byłoby mu utknięcie w jednym ze stopni, nie mówiąc o spotkaniu Irytka, który się tutaj kręcił.
Stanął u podnóża schodów, opierając się barkiem o ścianę, ciągle wpatrując się w Philipa, który chyba jeszcze go nie zauważyła. Ewentualnie sprawnie ukrywał fakt dostrzeżenia jego obecności.