03-04-2022, 05:05 PM
Spojrzenie Aarona stanowiło z kolei problem dla Philipa - a przynajmniej od momentu, kiedy ten zorientował się, że nie tylko ktoś mu się przygląda, ale to też bardzo konkretny ktoś, którego ostatnio unikał nieco wbrew niektórym z własnych potrzeb. Ale co miał poradzić? Sytuacja była trudna. Chciał go unikać, równocześnie wykrzyczeć mu wszystko w twarz, jak i aby drugi Ślizgon wyjaśnił mu, że może jednak nie ma racji. Niemniej jednak nie łudził się, że informacja, która do niego dotarła była plotką. Na pewno byłoby mu z tym dużo łatwiej, ale zwyczajnie nie był w stanie tego zrobić. Wbrew wszystkiemu jednak szanował sam siebie wystarczająco, by czuć, że coś tu jest nie tak.
Obecna sytuacja była z kolei niezręczna o tyle, że Philip naprawdę potrzebował czasu, by zdecydować, co właściwie chciał zrobić. Każda opcja była równie kusząca oraz każda niosła ze sobą ryzyko, że będzie dużo żałował... Ponownie jego serce przyspieszyło - jak to często zdarzało się w towarzystwie Aarona - kiedy chłopak odezwał się wyczekująco. W odpowiedzi jednak rozchylił tylko nieco usta i... Tyle. Zerknął ku przeciwnej stronie schodów, jak gdyby rozważał ucieczkę. Faktycznie tak było. Przez sekundę lub dwie. Następnie zmarszczył lekko brwi wracając wzrokiem do Aarona i choć zaczął od spojrzenia mu w oczy, jego wzrok bardzo szybko spoczął na jego butach. Sposób w jaki na niego patrzył nie pomagał.
Mógł uciec i być może Aaron nic by z tym nie zrobił, ale sytuacja była bardziej skomplikowana. Philip podświadomie chciał, żeby coś zrobił. Może pokazał jakoś, że mu zależy? Przekonał go, że to, co usłyszał... Może że nie było tak złe, jak sądził? Ale to wszystko spoczywało tylko i wyłącznie wśród myśli, które Philip wypierał i nie przyznawał się do nich przed samym sobą. Postanowił przejść tuż obok niego nie ze względu na nadzieję, że ten go zatrzyma, ale w cichej manifestacji, jak bardzo go ignoruje! Tak, dokładnie.
- Co? - a jednak wyrwało mu się ponure, ciche mruknięcie.
Dopiero po tym ruszył pewnym - a przynajmniej pozującym na pewny - krokiem, by zaraz spróbować wyminąć go w przejściu.
Obecna sytuacja była z kolei niezręczna o tyle, że Philip naprawdę potrzebował czasu, by zdecydować, co właściwie chciał zrobić. Każda opcja była równie kusząca oraz każda niosła ze sobą ryzyko, że będzie dużo żałował... Ponownie jego serce przyspieszyło - jak to często zdarzało się w towarzystwie Aarona - kiedy chłopak odezwał się wyczekująco. W odpowiedzi jednak rozchylił tylko nieco usta i... Tyle. Zerknął ku przeciwnej stronie schodów, jak gdyby rozważał ucieczkę. Faktycznie tak było. Przez sekundę lub dwie. Następnie zmarszczył lekko brwi wracając wzrokiem do Aarona i choć zaczął od spojrzenia mu w oczy, jego wzrok bardzo szybko spoczął na jego butach. Sposób w jaki na niego patrzył nie pomagał.
Mógł uciec i być może Aaron nic by z tym nie zrobił, ale sytuacja była bardziej skomplikowana. Philip podświadomie chciał, żeby coś zrobił. Może pokazał jakoś, że mu zależy? Przekonał go, że to, co usłyszał... Może że nie było tak złe, jak sądził? Ale to wszystko spoczywało tylko i wyłącznie wśród myśli, które Philip wypierał i nie przyznawał się do nich przed samym sobą. Postanowił przejść tuż obok niego nie ze względu na nadzieję, że ten go zatrzyma, ale w cichej manifestacji, jak bardzo go ignoruje! Tak, dokładnie.
- Co? - a jednak wyrwało mu się ponure, ciche mruknięcie.
Dopiero po tym ruszył pewnym - a przynajmniej pozującym na pewny - krokiem, by zaraz spróbować wyminąć go w przejściu.