03-04-2022, 06:09 PM
Pokiwała głową absolutnie niewzruszona tym, że najwyraźniej była widziana teraz dość... Nieprzychylnie. W zasadzie trochę się tego spodziewała, bo nie było to typowe, to była tradycja wśród czystokrwistych tylko i wyłącznie. Oni też wychowywali się z taką wizją przyszłości, jak i w wartościach wyznawanych przez podobne rodziny. Nikt "spoza" tego po prostu nie mógł zrozumieć. Nie uważała absolutnie by byli gorsi jakkolwiek, po prostu znali inne realia i czasem nie dało się w pełni ogarnąć tego, z czym nie miało się nigdy do czynienia. I trzeba też powiedzieć, że obecnie Gemma cholernie zazdrościła wszystkim nieczystym rodzinom, doprawdy.
- Powiedzmy. Bardziej jak... Oferta ekonomiczna, wśród rodzin czystokrwistych. Małżeństwo ma złączyć dwa rody i pomóc w relacjach, współpracy, zależy co rodziny ustalą między sobą. Większość małżeństw czystokrwistych zawierana jest w ten sposób.
Wzruszyła ramionami, jak gdyby zupełnie nie robiło to na niej wrażenia. W rzeczywistości na pewno chciałaby żeby to wyglądało inaczej, a przede wszystkim żeby chociaż mogła skończyć szkołę u siebie, albo w ogóle zostać w domu, a nie tu. Nie robiła jednak z tego dramatu życia, nie miała nawet na to czasu i przestrzeni. Uniosła brwi na jego komentarz.
- Znaczy, nie zrozum mnie źle, moja rodzina jest normalna w pełni. To taki żart, ale generalnie nie jesteśmy wcale inni od jakiejkolwiek czystokrwistej rodziny. - Powiedziała w sumie bez urazy, ale jasno stawiając granicę. Absolutnie nie uważała swoich bliskich za skrzywionych czy cokolwiek, jednak dopiero po fakcie zorientowała się, że mogła niechcący sama rzucić słabe światło na swoją rodzinę, ot głupim żarcikiem.
Patrzyła jak skacze po różnych płytkach, jednak tym razem nie podążała za jego przykładem, raczej przyglądała się z pewnego rodzaju zainteresowaniem czy coś się stanie jeśli pomyli płytki, o ile miało to jakiekolwiek znaczenie. Ona nawet nie wiedziałaby jakie omijać więc nie zamierzała się wygłupiać losowością wyborów.
- A, nie, nie byłabym dobrym graczem. Ale lubię oglądać. - No może nie była jakąś wielką fanką, bardziej chodziło o sam fakt wspólnego kibicowania i entuzjowania się meczem, potem świętowania ze znajomymi albo pocieszania się, w każdym razie tak czy siak impreza po meczu. A to świetny czas żeby zbliżyć się z tutejszymi!
- W zasadzie to dość podobnie. - Powiedziała, skinąwszy krótko głową. - Cała szkoła oglądała każdy mecz, a potem niezależnie od wyniku szliśmy do dormitoriów świętować. Albo gdzieś, gdzie mogliśmy się pomieszać, bo słabo zamykać się tylko na swój Dom, moim zdaniem przynajmniej.
- Powiedzmy. Bardziej jak... Oferta ekonomiczna, wśród rodzin czystokrwistych. Małżeństwo ma złączyć dwa rody i pomóc w relacjach, współpracy, zależy co rodziny ustalą między sobą. Większość małżeństw czystokrwistych zawierana jest w ten sposób.
Wzruszyła ramionami, jak gdyby zupełnie nie robiło to na niej wrażenia. W rzeczywistości na pewno chciałaby żeby to wyglądało inaczej, a przede wszystkim żeby chociaż mogła skończyć szkołę u siebie, albo w ogóle zostać w domu, a nie tu. Nie robiła jednak z tego dramatu życia, nie miała nawet na to czasu i przestrzeni. Uniosła brwi na jego komentarz.
- Znaczy, nie zrozum mnie źle, moja rodzina jest normalna w pełni. To taki żart, ale generalnie nie jesteśmy wcale inni od jakiejkolwiek czystokrwistej rodziny. - Powiedziała w sumie bez urazy, ale jasno stawiając granicę. Absolutnie nie uważała swoich bliskich za skrzywionych czy cokolwiek, jednak dopiero po fakcie zorientowała się, że mogła niechcący sama rzucić słabe światło na swoją rodzinę, ot głupim żarcikiem.
Patrzyła jak skacze po różnych płytkach, jednak tym razem nie podążała za jego przykładem, raczej przyglądała się z pewnego rodzaju zainteresowaniem czy coś się stanie jeśli pomyli płytki, o ile miało to jakiekolwiek znaczenie. Ona nawet nie wiedziałaby jakie omijać więc nie zamierzała się wygłupiać losowością wyborów.
- A, nie, nie byłabym dobrym graczem. Ale lubię oglądać. - No może nie była jakąś wielką fanką, bardziej chodziło o sam fakt wspólnego kibicowania i entuzjowania się meczem, potem świętowania ze znajomymi albo pocieszania się, w każdym razie tak czy siak impreza po meczu. A to świetny czas żeby zbliżyć się z tutejszymi!
- W zasadzie to dość podobnie. - Powiedziała, skinąwszy krótko głową. - Cała szkoła oglądała każdy mecz, a potem niezależnie od wyniku szliśmy do dormitoriów świętować. Albo gdzieś, gdzie mogliśmy się pomieszać, bo słabo zamykać się tylko na swój Dom, moim zdaniem przynajmniej.