03-04-2022, 08:10 PM
Gemma tymczasem zawsze zdawała się cieszyć gdy Kieran poświęcał jej uwagę jakkolwiek. Co prawda faktycznie w większości to ona mówiła i raczej był to bardziej monolog niż dialog, ale fajnie, że chociaż był obok i w miarę chyba się troszczył. Tak przynajmniej zdecydowała się wierzyć. Że był ponury to już zdążyła zauważyć i nawet powoli przyzwyczajała się do tego, że taką jest osobą. Doceniała jednak, że przynajmniej nie był złośliwy ani chamski wręcz, naprawdę są dużo gorsze rzeczy niż bycie oschłym.
Z zadowoleniem zatem skierowała się na zajęcia właśnie z nim, przy tym mając cichą nadzieję, że może ich relacja idzie powolutku ku dobremu. Kieran zdawał się nie cierpieć w jej towarzystwie zbyt bardzo, chyba, czy też tak jej się przynajmniej wydawało. Dlatego więc pomimo jego poważnej miny, sama dość pogodnie mu opowiadała o kółku literackim z Ilvermony, nieoficjalnym, bo złożonym z niej i kilku jej bliskich osób, ot taki prywatny klubik fankowania książek (lub przeciwnie). W klasie dopiero łaskawie nieco przycichła i dokończyła swoją opowieść krótkim podsumowaniem, aż zasiedli przy ławce. Nie zwróciła uwagi na strategiczne posadzenie jej z dala od Ślizgona, którego imię jeszcze zdarzało jej się zapominać. Niewinnie po prostu cieszyła się z... Czegokolwiek, w sumie dużo czasu i energii poświęcała na niemalże desperackie docenianie małych rzeczy, coby nie załamywać się tymi, które miały większe znaczenie, ale na które nie miała wpływu. Dlatego podjęła trudną, ale pewną decyzję żeby przynajmniej dać z siebie wszystko by pokochać to miejsce. Może w końcu jej się to uda? Nie było tu w końcu w sumie tak źle.
Odpowiedzi na pytanie nie znała, i też trochę nie chciała się wychylać nawet gdyby było inaczej. Zerknęła na Kierana gdy uniósł rękę, zaraz jednak skupiając się na notowaniu wszystkiego, co odpowiedzieli inni uczniowie.
Pkty zaklęć: 4
Pkty pamięci: 0
K6: nawet nie próbuję
Suma: 4
Z zadowoleniem zatem skierowała się na zajęcia właśnie z nim, przy tym mając cichą nadzieję, że może ich relacja idzie powolutku ku dobremu. Kieran zdawał się nie cierpieć w jej towarzystwie zbyt bardzo, chyba, czy też tak jej się przynajmniej wydawało. Dlatego więc pomimo jego poważnej miny, sama dość pogodnie mu opowiadała o kółku literackim z Ilvermony, nieoficjalnym, bo złożonym z niej i kilku jej bliskich osób, ot taki prywatny klubik fankowania książek (lub przeciwnie). W klasie dopiero łaskawie nieco przycichła i dokończyła swoją opowieść krótkim podsumowaniem, aż zasiedli przy ławce. Nie zwróciła uwagi na strategiczne posadzenie jej z dala od Ślizgona, którego imię jeszcze zdarzało jej się zapominać. Niewinnie po prostu cieszyła się z... Czegokolwiek, w sumie dużo czasu i energii poświęcała na niemalże desperackie docenianie małych rzeczy, coby nie załamywać się tymi, które miały większe znaczenie, ale na które nie miała wpływu. Dlatego podjęła trudną, ale pewną decyzję żeby przynajmniej dać z siebie wszystko by pokochać to miejsce. Może w końcu jej się to uda? Nie było tu w końcu w sumie tak źle.
Odpowiedzi na pytanie nie znała, i też trochę nie chciała się wychylać nawet gdyby było inaczej. Zerknęła na Kierana gdy uniósł rękę, zaraz jednak skupiając się na notowaniu wszystkiego, co odpowiedzieli inni uczniowie.