04-04-2022, 12:29 AM
Nie miał pojęcia jak bardzo Saoirse obwinia siebie o to, że on nie potrafił ot zachowac się normalnie. Nie chciał żeby czuła się źle z jego problemami i sądził, miał nadzieję, że trochę przywykła do tego, że czasem po prostu działy się rzeczy, których nie mogła rozumieć. Nawet on nie zawsze rozumiał, po prostu się działo.
Zatrzymał się z nią, bo nie będzie się z nią szarpał jak dzikus (mógłby, ale przynajmniej tyle dobrego, że zaczął oduczać się takich durnych odruchów), jednak nie od razu obejrzał się na nią, na chwilę wlepiając wzrok przed siebie. Nabrał powoli powietrza, nieświadomie zupełnie na chwilę mocniej ściskając jej dłoń przymającą jego.
- Chcę. - Acz też nie wiedział jak odpowiednio przekazać jej, że powwinien zostać na chwilę chociaż sam, nie brzmiąc przy tym jak ostatni kutas wyrzucający, że nie chce jej widzieć. Nie o to mu chodziło. Ale jak nie układał w głowie przekazu, brzmiało... Źle. - Bardzo chcę, tylko teraz potrzebuję zostać sam i ogarnąć...
Well, się. To najlepsze określenie, ale zamiast dokończyć, wolną ręką lekko niby machnął ku sobie krótko. Nie patrzył przy tym na nią, bardziej tylko zerkając. Ilekroć jednak na nią zerkał, przypominał sobie, że nie wie co się z nim dzieje i cokolwiek to jest, nie powinno się dziać. W rzeczywistości zmiany nie były tak spektakularne jak zazwyczaj. Czarne dłuższe włosy, proste, i czarne tęczówki połyskujące nieco srebrem i ciemną czerwienią. Wydawał się nieco bledszy być może, jednak było to bardziej ze względu na kontrast niż jakiekolwiek dalsze niekontrolowane zmiany.
W emocjach jedynie nadal nieco ściskał dłoń Saoirse, niezbyt mocno, ale odczuwalnie, co kłóciło się z jego sugestią, że musi być sam. Ale akurat nie zdawał sobie z tego sprawy, cały był spięty i bardziej przykuwał uwagę do tego, że nie panuje nad sobą, a powinien. O to w końcu cała wojna z matką, między innymi, a tak jak w dyskusjach z nią złościł się, że nie wszystko da się kontrolować, tak gdy przychodziło co do czego, sam nie raz wkurzał się na siebie o to samo. Szczególnie gdy próbował być spokojny i wyluzowany w bardzo ważnym dla niego momencie wyjścia daleko poza strefę komfortu, a wyszło jakby miał, prawdopodobnie, jakiś cyrk na łbie i chuj wie co i gdzie jeszcze. Czasem odnosił wrażenie jakby im bardziej się starał, tym gorzej wychodziło...
- Po prostu coś odpierdalam i chcę się ogarnąć, okej? - Dodał na jednym tchu, zerkając na nią nieco dłużej by wiedziała, że jedynie o to chodzi, nie o żadne urazy wobec niej.
Zatrzymał się z nią, bo nie będzie się z nią szarpał jak dzikus (mógłby, ale przynajmniej tyle dobrego, że zaczął oduczać się takich durnych odruchów), jednak nie od razu obejrzał się na nią, na chwilę wlepiając wzrok przed siebie. Nabrał powoli powietrza, nieświadomie zupełnie na chwilę mocniej ściskając jej dłoń przymającą jego.
- Chcę. - Acz też nie wiedział jak odpowiednio przekazać jej, że powwinien zostać na chwilę chociaż sam, nie brzmiąc przy tym jak ostatni kutas wyrzucający, że nie chce jej widzieć. Nie o to mu chodziło. Ale jak nie układał w głowie przekazu, brzmiało... Źle. - Bardzo chcę, tylko teraz potrzebuję zostać sam i ogarnąć...
Well, się. To najlepsze określenie, ale zamiast dokończyć, wolną ręką lekko niby machnął ku sobie krótko. Nie patrzył przy tym na nią, bardziej tylko zerkając. Ilekroć jednak na nią zerkał, przypominał sobie, że nie wie co się z nim dzieje i cokolwiek to jest, nie powinno się dziać. W rzeczywistości zmiany nie były tak spektakularne jak zazwyczaj. Czarne dłuższe włosy, proste, i czarne tęczówki połyskujące nieco srebrem i ciemną czerwienią. Wydawał się nieco bledszy być może, jednak było to bardziej ze względu na kontrast niż jakiekolwiek dalsze niekontrolowane zmiany.
W emocjach jedynie nadal nieco ściskał dłoń Saoirse, niezbyt mocno, ale odczuwalnie, co kłóciło się z jego sugestią, że musi być sam. Ale akurat nie zdawał sobie z tego sprawy, cały był spięty i bardziej przykuwał uwagę do tego, że nie panuje nad sobą, a powinien. O to w końcu cała wojna z matką, między innymi, a tak jak w dyskusjach z nią złościł się, że nie wszystko da się kontrolować, tak gdy przychodziło co do czego, sam nie raz wkurzał się na siebie o to samo. Szczególnie gdy próbował być spokojny i wyluzowany w bardzo ważnym dla niego momencie wyjścia daleko poza strefę komfortu, a wyszło jakby miał, prawdopodobnie, jakiś cyrk na łbie i chuj wie co i gdzie jeszcze. Czasem odnosił wrażenie jakby im bardziej się starał, tym gorzej wychodziło...
- Po prostu coś odpierdalam i chcę się ogarnąć, okej? - Dodał na jednym tchu, zerkając na nią nieco dłużej by wiedziała, że jedynie o to chodzi, nie o żadne urazy wobec niej.
"The echo, as wide as the equator,
Travels through a world of built up anger-
Too late to pull itself together now."
Travels through a world of built up anger-
Too late to pull itself together now."