04-04-2022, 06:25 PM
Aaron był inteligentny, to nie ulegało wątpliwości. Potrafił dostrzec rzeczy, które inni pomijali, nie przywiązując do tego uwagi. Potrafił też wyciągnąć wnioski i chociaż wiele innych osób mogło się zastanawiać, czemu zachowanie Philipa tak nagle uległo zmianie, dla Aarona było to oczywiste.
Był zazdrosny tak, jak nie zdarzyło mu się jeszcze nigdy być.
Schlebiał mu ten wniosek niemniej chciał to usłyszeć od młodszego kolegi. Tego samego, który usilnie starał się go unikać. Jak, skoro to właśnie za nim Moon wodził wzrokiem zastanawiając się, co właściwie siedzi w jego głowie. Był pewnego rodzaju obsesją, która teraz chciała mu się wymknąć. Jakie istniało prawdopodobieństwo, że Ślizgon mu na to pozwoli?
Obserwował go bacznie widząc konsternację pomieszaną z niechęcią do osoby Aarona. Poniekąd miał prawo, chociaż sam Moon nie postrzegał swojej winy tak, jak robił to Leighton.
Cisza, jak również atmosfera, która z każdą sekundą robiła się coraz gęstsza, były niemal nie do zniesienia. Zapewne właśnie dlatego chciał sprowokować Philipa do jakiejkolwiek reakcji. Mógł próbować mu przyłożyć, wykrzyczeć, że nim gardzi. Nie pierwszy i nie ostatni raz.
Słowo, które padło z ust Aarona, dawało wiele możliwości. Prefekt mógł z nim zrobić co tylko chciał. Dostał szansę by uderzyć brutalną prawdą. Ale nie zrobił tego. W zamian postanowił ominąć Moona, rzucając jedynie bezpłciowe “co”.
Nie drgnął, kiedy go mijał. Dopiero w chwili, w której znalazł się zaledwie kilka centymetrów za nim, złapał go mocno za przegub, zmuszając do zatrzymania się. Zerknął na niego kątem oka, nie obracając głowy.
-Zazwyczaj taki wyszczekany, teraz nie masz nic do powiedzenia? No dalej, Leighton, otrzymałeś szansę - skomentował, zaciskając rękę mocniej, chociaż nie na tyle, by zrobić mu krzywdę. Chciał mieć jedynie pewność, że tym razem Kopciuszek nigdzie mu nie zwieje.
Był zazdrosny tak, jak nie zdarzyło mu się jeszcze nigdy być.
Schlebiał mu ten wniosek niemniej chciał to usłyszeć od młodszego kolegi. Tego samego, który usilnie starał się go unikać. Jak, skoro to właśnie za nim Moon wodził wzrokiem zastanawiając się, co właściwie siedzi w jego głowie. Był pewnego rodzaju obsesją, która teraz chciała mu się wymknąć. Jakie istniało prawdopodobieństwo, że Ślizgon mu na to pozwoli?
Obserwował go bacznie widząc konsternację pomieszaną z niechęcią do osoby Aarona. Poniekąd miał prawo, chociaż sam Moon nie postrzegał swojej winy tak, jak robił to Leighton.
Cisza, jak również atmosfera, która z każdą sekundą robiła się coraz gęstsza, były niemal nie do zniesienia. Zapewne właśnie dlatego chciał sprowokować Philipa do jakiejkolwiek reakcji. Mógł próbować mu przyłożyć, wykrzyczeć, że nim gardzi. Nie pierwszy i nie ostatni raz.
Słowo, które padło z ust Aarona, dawało wiele możliwości. Prefekt mógł z nim zrobić co tylko chciał. Dostał szansę by uderzyć brutalną prawdą. Ale nie zrobił tego. W zamian postanowił ominąć Moona, rzucając jedynie bezpłciowe “co”.
Nie drgnął, kiedy go mijał. Dopiero w chwili, w której znalazł się zaledwie kilka centymetrów za nim, złapał go mocno za przegub, zmuszając do zatrzymania się. Zerknął na niego kątem oka, nie obracając głowy.
-Zazwyczaj taki wyszczekany, teraz nie masz nic do powiedzenia? No dalej, Leighton, otrzymałeś szansę - skomentował, zaciskając rękę mocniej, chociaż nie na tyle, by zrobić mu krzywdę. Chciał mieć jedynie pewność, że tym razem Kopciuszek nigdzie mu nie zwieje.