14-04-2022, 03:51 PM
Otóż paniczyk przeżywał to potwornie. Była to plama na honorze jakby co najmniej urodził się charłakiem. Czuł jakby nic na świecie nie mogło go wytłumaczyć, bo przecież czysta krew oznaczała moc i sukces. Ojciec zawsze uważał, że są predestynowani do wielkich osiągnięć. Przecież jak ktoś poczęty w miejscu wypełnionym potężną magią podczas publicznych pokładzin ze starannie wyselekcjonowanej dziewicy o krwi czystej jak łza mógłby nie być predestynowany. Może właśnie dlatego matka go tak nienawidziła. Jej wzrok gdy znajdował się w pomieszczeniu był bardziej dotkliwy od ojcowskiego Cruciatusa. Niegdyś zależało mu na jej miłości, ale z biegiem lat uleczył się z tej chorobliwej potrzeby. Właściwie nawet pragnął, by odeszła z domu i odzyskała wolność. Może to by jej pomogło. Zastanawiał się, czy jego siostra za kilka lat będzie równie zgorzkniała. W końcu czekał ją ten sam los.
- A chiński? Zdawało się, że wcześniej kreśliłaś znaki, może się mylę - odparł mrużąc lekko oczy. - Transmutacja daje wiele możliwości, zwłaszcza jeśli jest się kreatywnym. Mogłabyś otworzyć własną działalność. Kto wie, może zbić na niej fortunę.
Nie wspomniał nawet o magicznych stworzeniach. Nie miał do nich serca. Prędzej szlag by go trafił, niż dałby radę nad nimi zapanować. Były ładne, przydatne, ale wolał obserwować je z daleka. Wystarczyła mu sowa.
- Spróbuję jeszcze raz, może efekt się utrzyma - powiedział, mierzwiąc ponownie koszulki i mieszając je jakby gotował z nich zupę. - Mutabis!
I tym razem odniósł sukces przy rzucaniu zaklęcia. Wydawało się, że wkrótce je opanuje.
(Mutabis 3/5)
- A chiński? Zdawało się, że wcześniej kreśliłaś znaki, może się mylę - odparł mrużąc lekko oczy. - Transmutacja daje wiele możliwości, zwłaszcza jeśli jest się kreatywnym. Mogłabyś otworzyć własną działalność. Kto wie, może zbić na niej fortunę.
Nie wspomniał nawet o magicznych stworzeniach. Nie miał do nich serca. Prędzej szlag by go trafił, niż dałby radę nad nimi zapanować. Były ładne, przydatne, ale wolał obserwować je z daleka. Wystarczyła mu sowa.
- Spróbuję jeszcze raz, może efekt się utrzyma - powiedział, mierzwiąc ponownie koszulki i mieszając je jakby gotował z nich zupę. - Mutabis!
I tym razem odniósł sukces przy rzucaniu zaklęcia. Wydawało się, że wkrótce je opanuje.
(Mutabis 3/5)