14-04-2022, 08:11 PM
Oho. Wszystko wskazywało na to, że Arsene nie miał najlepszej relacji z rodziną. Czyżby zbuntowany młody arystokrata? To tłumaczyłoby, dlaczego w ogóle zdecydował się z nią rozmawiać.
Z nieukrywanym rozbawieniem obserwowała jego pajacerkę. Tak... wszystko wskazywało na znudzonego życiem bogatego chłopca. Ciekawe, jak potrafił się bawić po Ognistej?
- Prawdziwa chluba rodu. Kobiety będą się o ciebie zabijały - stwierdziła z udawanym entuzjazmem i niemalże zazdrością, jak gdyby sama właśnie zobaczyła najgorętszy towar w okolicy. Nie, żeby Arsene'owi czegokolwiek brakowało - ot, ładna buzia nie oznaczała, że należało się od razu zachowywać jak dzikie zwierzątko.
- Zaraz zobaczymy, bo wydaje mi się, że mam kilka nieodrobionych zaległości - przyznała, siadając na ławce i biorąc w dłonie własny, odłożony tam podręcznik i przejrzała pobieżnie spis treści. - Tak, partis temporus zupełnie mi nie szło i jakoś tak się zniechęciłam. Tylko na czym by tu... - Energicznie wstała z ławki i oparła zgięte w palcach dłonie na biodrach, rozglądając się po pomieszczeniu. Nie znalazłszy niczego odpowiedniego do ćwiczeń, co nie wymagałoby ścinania biednych roślin, sięgnęła do torby, szukając tam czegokolwiek, czego nie byłoby szkoda wykorzystać do nauki. Ostatecznie, znalazła w torbie bloczek kolorowych karteczek samoprzylepnych. Chyba by się nadało. Oderwała kilka z nich i położyła koło siebie na ławce.
- Partis Temporus - rzuciła bez większych nadziei, celując w karteczki końcem różdżki. Zgodnie z oczekiwaniami, zamiast rozdzielić się, nadal sklejone skrawki papieru poderwały się odrobinę w powietrze, jak gdyby ktoś w nie dmuchnął. Mało zabawne.
Z nieukrywanym rozbawieniem obserwowała jego pajacerkę. Tak... wszystko wskazywało na znudzonego życiem bogatego chłopca. Ciekawe, jak potrafił się bawić po Ognistej?
- Prawdziwa chluba rodu. Kobiety będą się o ciebie zabijały - stwierdziła z udawanym entuzjazmem i niemalże zazdrością, jak gdyby sama właśnie zobaczyła najgorętszy towar w okolicy. Nie, żeby Arsene'owi czegokolwiek brakowało - ot, ładna buzia nie oznaczała, że należało się od razu zachowywać jak dzikie zwierzątko.
- Zaraz zobaczymy, bo wydaje mi się, że mam kilka nieodrobionych zaległości - przyznała, siadając na ławce i biorąc w dłonie własny, odłożony tam podręcznik i przejrzała pobieżnie spis treści. - Tak, partis temporus zupełnie mi nie szło i jakoś tak się zniechęciłam. Tylko na czym by tu... - Energicznie wstała z ławki i oparła zgięte w palcach dłonie na biodrach, rozglądając się po pomieszczeniu. Nie znalazłszy niczego odpowiedniego do ćwiczeń, co nie wymagałoby ścinania biednych roślin, sięgnęła do torby, szukając tam czegokolwiek, czego nie byłoby szkoda wykorzystać do nauki. Ostatecznie, znalazła w torbie bloczek kolorowych karteczek samoprzylepnych. Chyba by się nadało. Oderwała kilka z nich i położyła koło siebie na ławce.
- Partis Temporus - rzuciła bez większych nadziei, celując w karteczki końcem różdżki. Zgodnie z oczekiwaniami, zamiast rozdzielić się, nadal sklejone skrawki papieru poderwały się odrobinę w powietrze, jak gdyby ktoś w nie dmuchnął. Mało zabawne.