21-04-2022, 08:46 PM
Wyczuła w nim delikatną zmianę, i choć to jego mina - która w kilka sekund się całkowicie zmieniła- to i jego pytający ton głosu kazał przypuszczać, że... się obawia? Podejrzewa coś? A może jest zły? Nie mogła tego nazwać, ale wiedziała, że coś się zmieniło i coś jest nie tak.
O nie, szybko, napraw to- pomyślała Zosia, zastanawiając się, jak delikatnie z tego wybrnąć.
- U-hum, rzeźbię. Głównie w drewnie, dlatego szukam miejsca gdzie bym mogła na spokojnie położyć jakieś gałęzie, pniaki i tak dalej - odpowiedziała, mając nadzieję że rozmowa znów wróci na przyjaźniejsze tory.
Choć przecież rozumiała go. Co prawda, nie wiedziała dokładnie powodu, dla którego jego vibe się zmienił, ale miała przypuszczenia- sama przecież nie wyskoczy od razu z opowieściami jak to robiła za dzieciaka pierwsze różdżki i ona to w ogóle chce być wynalazcą.
- Sala malarska nie brzmi najgorzej... - dodała po chwili, teraz już całą energię poświęcając na zastanowienie się nad tą opcją- Bo mimo wszystko nie wiem czemu miałby to ktoś ruszać? Chyba że po złości... - zawiesiła się chwilę, kalkulując. Mogłaby tam co prawda zostawiać przybory, ale wolałaby jakieś odosobnione miejsce. Coś pokroju stodoły, w której ma pracownię jej ojciec. Może więc jest jakiś pustostan w okolicy domku leśniczego? Albo może sam leśniczy wie, gdzie ewentualnie można było by się kierować?
Tylko ona nie jest jeszcze na tyle odważna, by się pytać ciała pedagogicznego, gdzie mogłaby sobie majstrować. Ostatnie na czym jej zależało to robienie sobie i innym problemów.
Tak dryfowała w swoich rozmyślaniach- bo te, obecnie, napływały do niej falami, a ona nie była najlepszym pływakiem.
O nie, szybko, napraw to- pomyślała Zosia, zastanawiając się, jak delikatnie z tego wybrnąć.
- U-hum, rzeźbię. Głównie w drewnie, dlatego szukam miejsca gdzie bym mogła na spokojnie położyć jakieś gałęzie, pniaki i tak dalej - odpowiedziała, mając nadzieję że rozmowa znów wróci na przyjaźniejsze tory.
Choć przecież rozumiała go. Co prawda, nie wiedziała dokładnie powodu, dla którego jego vibe się zmienił, ale miała przypuszczenia- sama przecież nie wyskoczy od razu z opowieściami jak to robiła za dzieciaka pierwsze różdżki i ona to w ogóle chce być wynalazcą.
- Sala malarska nie brzmi najgorzej... - dodała po chwili, teraz już całą energię poświęcając na zastanowienie się nad tą opcją- Bo mimo wszystko nie wiem czemu miałby to ktoś ruszać? Chyba że po złości... - zawiesiła się chwilę, kalkulując. Mogłaby tam co prawda zostawiać przybory, ale wolałaby jakieś odosobnione miejsce. Coś pokroju stodoły, w której ma pracownię jej ojciec. Może więc jest jakiś pustostan w okolicy domku leśniczego? Albo może sam leśniczy wie, gdzie ewentualnie można było by się kierować?
Tylko ona nie jest jeszcze na tyle odważna, by się pytać ciała pedagogicznego, gdzie mogłaby sobie majstrować. Ostatnie na czym jej zależało to robienie sobie i innym problemów.
Tak dryfowała w swoich rozmyślaniach- bo te, obecnie, napływały do niej falami, a ona nie była najlepszym pływakiem.