26-04-2022, 11:41 PM
Wsparcie moralne, jasne. Chociaż fakt, że choć gryźli się co chwila i nie szczędzili sobie złośliwości, jeśli faktycznie z jednym działo się coś złego, drugi był w pełnej gotowości na pomoc, wsparcie, cokolwiek. Troszczyli się o siebie, choć może dla wielu było to niemożliwe, bo przecież są dla siebie cały czas wredni. Ale tacy już byli i jakoś tak brali na to poprawkę, może z uwagi na to, że ich charaktery były faktycznie zbliżone i po prostu rozumieli to poczucie humoru. A może dlatego, że czuli się bezpiecznie w tej relacji dość by mieć pełne przekonanie, że mogą na siebie liczyć gdy będzie taka potrzeba, i to wystarczało.
Pokiwał głową, tak jakby go wręcz przekonywał, że dobicie go to całkiem dobry pomysł.
- Chyba że wróciłbym jako duch i nękał cię do twojej śmierci. - A jeśli można wybrać, to absolutnie by się pokusił, byłby najwredniejszym duchem tej szkoły, a z czasem, poza szkołą, bo nie gniłby tu cały czas, ot co.
Przesunął nawet nogi, miły, żeby Philip sensownie sobie usiadł, poprawiając pozycję i wzdychając ciężko, zupełnie jakby cały dzień tyrał w polu i teraz dopiero odpoczywał. No prawie!
- Nie wiem czy aż tak... Na pewno przynajmniej połowa wjebała się w drzewo. A nie ma tu nikogo? - Inna sprawa, że skrzydło szpitalne było wielkie, a parawanów też nastawiali więc żeby zobaczyć wszystkie łóżka, Philip musiałby zrobić bezczelny obchód po komnacie. - Jak nie to albo dotrą jutro żeby nie było zbyt podejrzanie albo zauważysz po obitych mordach. Harper chyba słabo się czuła, ale szczerze nie miałem energii pytać.
Nie rozumiał jak coś, co miało być lekiem i miało pomóc, mogło być tak obrzydliwe. Dodatkowo, jak coś przeciw wymiotom mogło sprawiać, że czuł jakby właśnie przez to miał zaraz puścić pawia, a jednocześnie właśnie nie mógł. To ten moment kiedy wszystko było nie tak, skręcało go w żołądku, zawroty głowy nie ustępowały i był bardzo nieszczęśliwym człowiekiem. Przykrył się bardziej kołdrą, szukając komfortu. Nie znalazł.
Pokiwał głową, tak jakby go wręcz przekonywał, że dobicie go to całkiem dobry pomysł.
- Chyba że wróciłbym jako duch i nękał cię do twojej śmierci. - A jeśli można wybrać, to absolutnie by się pokusił, byłby najwredniejszym duchem tej szkoły, a z czasem, poza szkołą, bo nie gniłby tu cały czas, ot co.
Przesunął nawet nogi, miły, żeby Philip sensownie sobie usiadł, poprawiając pozycję i wzdychając ciężko, zupełnie jakby cały dzień tyrał w polu i teraz dopiero odpoczywał. No prawie!
- Nie wiem czy aż tak... Na pewno przynajmniej połowa wjebała się w drzewo. A nie ma tu nikogo? - Inna sprawa, że skrzydło szpitalne było wielkie, a parawanów też nastawiali więc żeby zobaczyć wszystkie łóżka, Philip musiałby zrobić bezczelny obchód po komnacie. - Jak nie to albo dotrą jutro żeby nie było zbyt podejrzanie albo zauważysz po obitych mordach. Harper chyba słabo się czuła, ale szczerze nie miałem energii pytać.
Nie rozumiał jak coś, co miało być lekiem i miało pomóc, mogło być tak obrzydliwe. Dodatkowo, jak coś przeciw wymiotom mogło sprawiać, że czuł jakby właśnie przez to miał zaraz puścić pawia, a jednocześnie właśnie nie mógł. To ten moment kiedy wszystko było nie tak, skręcało go w żołądku, zawroty głowy nie ustępowały i był bardzo nieszczęśliwym człowiekiem. Przykrył się bardziej kołdrą, szukając komfortu. Nie znalazł.