28-04-2022, 09:45 PM
Nie był pewien czy by umarł, ale w sumie jak nie musieliby wydawać pieniędzy na jego utrzymanie, to mogliby je przeznaczyć na sowę... Chyba. A przynajmniej według niego było to logiczne. Tak samo, jak to, że dostałby opierdol jako duch, że zjebał na tyle by dojść do stanu ducha. I pewnie miałby szlaban. Ale przynajmniej ojciec by go nie wypatroszył! Wygryw. Chociaż w sumie nie był nigdy pewien czemu tak go przerażał, bo nigdy nie był wobec nich fizycznie agresywny. Po prostu był... Jakiś.
- Jakby powiedzieć, że przeznaczam pieniądze idące na jedzenie dla mnie na utrzymanie sowy, to może by przeszło. - Powiedział z nikłym wzruszeniem ramion. - Ale pewnie nie.
Normalnie może celowo wywaliłby go z łóżka na łeb, co nawiasem mówiąc jest równie bezpieczne co "zrzucenie kogoś ze schodów", ale teraz tylko się przyglądał, czekając czy kogoś Philip dojrzy. Sam zakopany w kołdrze, z burzą włosów dookoła głowy, wodził w zasadzie tylko oczami, mając wrażenie, że jak się zupełnie nie rusza to jest jakoś lepiej. Po chwili dopiero troszkę się zaczął mościć żeby odrobinkę tylko przekręcić się na bok, przechylić bardziej, i wtedy dopiero jak tak leżał, poczuł się odrobinkę lepiej. Nijak dobrze, nadal wszystko było nie tak, ale przynajmniej stabilnie.
- Nie wiem, z lasu idzie się trochę długo, do lochów i z powrotem. - zauważył z irytacją, ale cicho, bo głośniejsza mowa wymagała wysiłku, a był zmęczony i jakoś nie miał na to przestrzeni. Odetchnął przez nos głęboko na ostatnie wnioski brata.
- Całe szczęście, że nic ci nie jest i możesz już wracać do siebie. - Skomentował ponuro, przymykając oczy i wzdrygając się lekko pod wpływem zimnych dreszczy. Nieprzyjemnie.
- Jakby powiedzieć, że przeznaczam pieniądze idące na jedzenie dla mnie na utrzymanie sowy, to może by przeszło. - Powiedział z nikłym wzruszeniem ramion. - Ale pewnie nie.
Normalnie może celowo wywaliłby go z łóżka na łeb, co nawiasem mówiąc jest równie bezpieczne co "zrzucenie kogoś ze schodów", ale teraz tylko się przyglądał, czekając czy kogoś Philip dojrzy. Sam zakopany w kołdrze, z burzą włosów dookoła głowy, wodził w zasadzie tylko oczami, mając wrażenie, że jak się zupełnie nie rusza to jest jakoś lepiej. Po chwili dopiero troszkę się zaczął mościć żeby odrobinkę tylko przekręcić się na bok, przechylić bardziej, i wtedy dopiero jak tak leżał, poczuł się odrobinkę lepiej. Nijak dobrze, nadal wszystko było nie tak, ale przynajmniej stabilnie.
- Nie wiem, z lasu idzie się trochę długo, do lochów i z powrotem. - zauważył z irytacją, ale cicho, bo głośniejsza mowa wymagała wysiłku, a był zmęczony i jakoś nie miał na to przestrzeni. Odetchnął przez nos głęboko na ostatnie wnioski brata.
- Całe szczęście, że nic ci nie jest i możesz już wracać do siebie. - Skomentował ponuro, przymykając oczy i wzdrygając się lekko pod wpływem zimnych dreszczy. Nieprzyjemnie.