29-04-2022, 11:53 PM
Z początku wydawało się, że ten dzień będzie całkiem w porządku. Znaczy, może inaczej: gorzej niż wczoraj nie będzie. Po tym, jak wysadził sobie ryj nad kociołkeim i przypalił nieco końcówki włosów z przodu był gotowy zabijać. Nadal był na to wściekły, bo nie rozumiał nigdy, i nie zrozumie pewnie już, jaki sens ma odpowiedzialność grupowa. W założeniu, ma niby sprawić by uczniowie pilnowali siebie nawzajem żeby nie zostać ukaranym za przewinienie jednej osoby, a w praktyce nikt nie zamierzał się nikomu wpieprzać, a wszyscy byli wkurwieni na nauczyciela. I kto na tym tracił? No właśnie. Zresztą takie wrzucanie do jednego wora szczególnie dla niego było odbierane bardzo urazowo i agresywnie.
Dziś jednak, gdy odespał, miał nadzieję zacząć dzień trochę lepiej. Co więcej, nawet ładnie podpiął górną część włosów, które już sięgały mu do ramion, ubrał się schludnie, kolczyki nawet założył! Dwa srebrne kółka i jeden z łańcuszkiem wiszącym od górnej części do ucha do jego płatka. Stylówka jakoś tak poprawiała z reguły mu humor, czuł się bardziej... Pod kontrolą otoczenia. Mimo że to siebie ogarniał, ale tak to mniej więcej działało.
Bardzo szybko jego psychika go zweryfikowała. Przyszedł na zajęcia z Jaysonem, gadając o czymś niezobowiązującym i swobodnym i nawet ucieszył się siadając obok Killiana. Uśmiechnął się do niego lekko, przyjaźnie, witając się cicho krótkim "cześć". Co mu się nie podobało za to, to kto siedział po drugiej stronie Jaysona. Nie od dzisiaj był bardzo zazdrosną osobą. Gdy jeszcze był z Jayem w związku, zaszło to jednak za daleko i na długi czas stracił ostatecznie i chłopaka, i przyjaciela. Ostatecznie jednak pogodzili się i przyjaźnili się ponownie, może nawet bardziej, a Jay znając Tima aż za dobrze, hamował jego odruchy zazdrości i raczej sprowadzał na ziemię tak, by ich relacja działała względnie dobrze. I całe szczęście, bo Tim naprawdę nine potrafił się powstrzymać w wielu przypadkach. Na przykłąd teraz, zerkając na Rose ledwie i od tego momentu uznając ją za powietrze. Cały czas jednak słuchał wymiany zdań między nią i Gryfonem i nie można powiedzieć, poczuł jak coś w nim zagotowuje się żeby dziewczynie zasadzić z półobrotu. Niektórzy takie robią wrażenie, że jedynie chce się im przywalić. A może to kwestia tego, że Jay zdawał się aż za dobrze bawić w tej rozmowie. A gdy usłyszał, że ta pizda czepnęła się jego osoby, wyrzucając jego przyjacielowi, że brata się "z wrogiem"...
Spojrzał na nich, choć bardziej jednak utrzymując wzrok na Jaysonie, mordując go wzrokiem. Był wściekły. Zazdrosny i wściekły. Nie był jednak jeszcze pewien czy chce mu zrobić moralną przeprawę przez piekło, jak to on miał tylko w zwyczaju, czy obrazić się i... Cóż, pewnie mieć kryzys po raz enty, że Jay się od niego odsunie. Ale nie umiał się zachować inaczej, powiedzieć sobie, że ma nie czuć się tak, jak się czuje, i ot przestać. Dlatego zacisnął zęby, nerwowym gestem otwierając zeszyt i unosząc dość... Mocno energicznie rękę gdy pytanie nauczycielki padło. Nie został co prawda wybrany do odpowiedzi, ale pokazał przynajmniej, że wie. Zerknął na Rose, która nie miała pojęcia o czym mowa. Ha! Tępa kurwa. Przy okazji zresztą miał szansę pokazać się w oczach Killiana, przy którym bardzo nie chciał robić jakichkolwiek dram żeby nie zabić czegokolwiek, co czuł, że się między nimi rodzi.
Pkty zaklęć: 6
Pkty pamięci: 0
K6: nie rzucam, bo 0
Suma: 6
Dziś jednak, gdy odespał, miał nadzieję zacząć dzień trochę lepiej. Co więcej, nawet ładnie podpiął górną część włosów, które już sięgały mu do ramion, ubrał się schludnie, kolczyki nawet założył! Dwa srebrne kółka i jeden z łańcuszkiem wiszącym od górnej części do ucha do jego płatka. Stylówka jakoś tak poprawiała z reguły mu humor, czuł się bardziej... Pod kontrolą otoczenia. Mimo że to siebie ogarniał, ale tak to mniej więcej działało.
Bardzo szybko jego psychika go zweryfikowała. Przyszedł na zajęcia z Jaysonem, gadając o czymś niezobowiązującym i swobodnym i nawet ucieszył się siadając obok Killiana. Uśmiechnął się do niego lekko, przyjaźnie, witając się cicho krótkim "cześć". Co mu się nie podobało za to, to kto siedział po drugiej stronie Jaysona. Nie od dzisiaj był bardzo zazdrosną osobą. Gdy jeszcze był z Jayem w związku, zaszło to jednak za daleko i na długi czas stracił ostatecznie i chłopaka, i przyjaciela. Ostatecznie jednak pogodzili się i przyjaźnili się ponownie, może nawet bardziej, a Jay znając Tima aż za dobrze, hamował jego odruchy zazdrości i raczej sprowadzał na ziemię tak, by ich relacja działała względnie dobrze. I całe szczęście, bo Tim naprawdę nine potrafił się powstrzymać w wielu przypadkach. Na przykłąd teraz, zerkając na Rose ledwie i od tego momentu uznając ją za powietrze. Cały czas jednak słuchał wymiany zdań między nią i Gryfonem i nie można powiedzieć, poczuł jak coś w nim zagotowuje się żeby dziewczynie zasadzić z półobrotu. Niektórzy takie robią wrażenie, że jedynie chce się im przywalić. A może to kwestia tego, że Jay zdawał się aż za dobrze bawić w tej rozmowie. A gdy usłyszał, że ta pizda czepnęła się jego osoby, wyrzucając jego przyjacielowi, że brata się "z wrogiem"...
Spojrzał na nich, choć bardziej jednak utrzymując wzrok na Jaysonie, mordując go wzrokiem. Był wściekły. Zazdrosny i wściekły. Nie był jednak jeszcze pewien czy chce mu zrobić moralną przeprawę przez piekło, jak to on miał tylko w zwyczaju, czy obrazić się i... Cóż, pewnie mieć kryzys po raz enty, że Jay się od niego odsunie. Ale nie umiał się zachować inaczej, powiedzieć sobie, że ma nie czuć się tak, jak się czuje, i ot przestać. Dlatego zacisnął zęby, nerwowym gestem otwierając zeszyt i unosząc dość... Mocno energicznie rękę gdy pytanie nauczycielki padło. Nie został co prawda wybrany do odpowiedzi, ale pokazał przynajmniej, że wie. Zerknął na Rose, która nie miała pojęcia o czym mowa. Ha! Tępa kurwa. Przy okazji zresztą miał szansę pokazać się w oczach Killiana, przy którym bardzo nie chciał robić jakichkolwiek dram żeby nie zabić czegokolwiek, co czuł, że się między nimi rodzi.