03-05-2022, 04:54 PM
Owszem, spytała Romilly'ego, czy nie wybrałby się z nią na wróżbiarstwo, ale liczyła się, że prawdopodobieństwo odmowy było niesamowicie wysokie. Właściwie w zeszłym roku szkolnym byłoby stuprocentowe. Obecnie czuła, że promyczek nadziei istnieje, ale nie robiła sobie nadziei. Właściwie miała już w głowie przygotowaną listę osób, które spyta po nim. Nie to, żeby sądziła, że pozostałe osoby jej odmówią. Na przykład April z pewnością by jej pomogła! I Aurora, jeśli nie miałaby innych planów. Aspasia z kolei była zagadką, ale nadal stawiałaby, że prędzej wybrałaby się z nią niż chłopak.
A jednak się zgodził. Zdaje się, że nawet zaniemówiła na chwilę, czekając równocześnie na moment, kiedy uzna, że żartował. Co dziwniejsze, Romilly prawie nigdy nie żartował, więc oczekiwanie stało się tym bardziej niezręczne, a w głowie Saoirse pojawiało się coraz więcej pytań. Wreszcie dopytała wprost, czy naprawdę z nią pójdzie. Nie powinna w niego wątpić, w tym roku był miły, a w zeszłym... Cóż, czasem chodziła jej po głowie sytuacja, w której zamyśliła się, gdy profesor podawał pytania na kartkówkę i dopytała go, o co chodziło, a on podał jej błędne pytanie, przez co napisała kompletną głupotę... Ale to pojedyncza sytuacja, chyba nie miał jej wystawić na te zajęcia, prawda? Z pewnością nie mogłaby uczestniczyć w zajęciach, gdyby okazało się, że jednak przyszła sama...
Oczywiście zaufała mu i umówiła się z nim po lunchu przed Wielką Salą, aby potem całą drogę do klasy wróżbiarstwa opowiadać mu, co przerabiali do tej pory, jak wyglądają zazwyczaj te zajęcia oraz jak bardzo nie ma pojęcia, po co dokładnie mieli znaleźć sobie partnera. I jeszcze że może to mieć jakiś związek z tym, że ostatnio szło im beznadziejnie, choć nie rozumiała, co para miałaby zmieniać... Ale to nie pierwsze dziwactwo hogwarckiego nauczyciela. Zdążyła przywyknąć.
Znając przyzwyczajenia Romilly'ego, chwyciła go za rękę i zaprowadziła go do jednego z bardziej oddalonych stolików, przy którym przysiadła, puściwszy oczywiście jego rękę i pozostał im chwila czekania na zajęcia... Przynajmniej nie musiała martwić się, że się spóźni, skoro miała ze sobą kogoś bardziej ogarniętego.
Gdy rozpoczęły się zajęcia, zaczęły też padać pytania, na które odpowiedzi nie znała, albo może nie pamiętała? W końcu nauczyciel mówił do nich, jakby kiedyś przerabiali podobny temat, ale przysięgłaby, że nic takiego jeszcze nie było. Może na którychś zajęciach bardziej teoretycznych z trzeciego roku? Wyciągnęła podręcznik, by zaraz zacząć go wertować w poszukiwaniu jakichkolwiek informacji na ten temat. Może ktoś zdążył ją już wyprzedzić z odpowiedzią, ale jeśli to ważne, dobrze byłoby jakoś oznaczyć tę informację w podręczniku... Chyba.
suma: 3 + 2 + 1 = 6
chodzę na wróżbiarstwo: tak
partner: Romilly Burke
udzielam odpowiedzi: nie...
A jednak się zgodził. Zdaje się, że nawet zaniemówiła na chwilę, czekając równocześnie na moment, kiedy uzna, że żartował. Co dziwniejsze, Romilly prawie nigdy nie żartował, więc oczekiwanie stało się tym bardziej niezręczne, a w głowie Saoirse pojawiało się coraz więcej pytań. Wreszcie dopytała wprost, czy naprawdę z nią pójdzie. Nie powinna w niego wątpić, w tym roku był miły, a w zeszłym... Cóż, czasem chodziła jej po głowie sytuacja, w której zamyśliła się, gdy profesor podawał pytania na kartkówkę i dopytała go, o co chodziło, a on podał jej błędne pytanie, przez co napisała kompletną głupotę... Ale to pojedyncza sytuacja, chyba nie miał jej wystawić na te zajęcia, prawda? Z pewnością nie mogłaby uczestniczyć w zajęciach, gdyby okazało się, że jednak przyszła sama...
Oczywiście zaufała mu i umówiła się z nim po lunchu przed Wielką Salą, aby potem całą drogę do klasy wróżbiarstwa opowiadać mu, co przerabiali do tej pory, jak wyglądają zazwyczaj te zajęcia oraz jak bardzo nie ma pojęcia, po co dokładnie mieli znaleźć sobie partnera. I jeszcze że może to mieć jakiś związek z tym, że ostatnio szło im beznadziejnie, choć nie rozumiała, co para miałaby zmieniać... Ale to nie pierwsze dziwactwo hogwarckiego nauczyciela. Zdążyła przywyknąć.
Znając przyzwyczajenia Romilly'ego, chwyciła go za rękę i zaprowadziła go do jednego z bardziej oddalonych stolików, przy którym przysiadła, puściwszy oczywiście jego rękę i pozostał im chwila czekania na zajęcia... Przynajmniej nie musiała martwić się, że się spóźni, skoro miała ze sobą kogoś bardziej ogarniętego.
Gdy rozpoczęły się zajęcia, zaczęły też padać pytania, na które odpowiedzi nie znała, albo może nie pamiętała? W końcu nauczyciel mówił do nich, jakby kiedyś przerabiali podobny temat, ale przysięgłaby, że nic takiego jeszcze nie było. Może na którychś zajęciach bardziej teoretycznych z trzeciego roku? Wyciągnęła podręcznik, by zaraz zacząć go wertować w poszukiwaniu jakichkolwiek informacji na ten temat. Może ktoś zdążył ją już wyprzedzić z odpowiedzią, ale jeśli to ważne, dobrze byłoby jakoś oznaczyć tę informację w podręczniku... Chyba.