03-05-2022, 08:32 PM
Z entuzjazmem weszła do klasy wróżbiarstwa. To był dodatkowy przedmiot, który wybrała mimo tego, że nie było identycznego odpowiednika w jej wcześniejszej szkole- ale była tą dziedziną niesamowicie podekscytowana. Na tyle, by zapominać momentami o swoich brakach w edukacji. Dodatkowo, trzeba było zabrać ze sobą osobę, która za te zajęcia nie chodzi.
Jedyna taką osobą, którą znała, rozmawiała z nią w miarę normalnie, i co najważniejsze- nie czuła się przy niej nieswojo, był Aidan. Który, co prawda, był mocno zdziwiony jej prośbą o bycie towarzyszem na zajęciach, ale koniec końców zgodził się, i pojawił się z nią na zajęciach.
Co, uratowało Zosię, bo poza nim nie miałaby nawet kogo zapytać. Ale hej, jesteśmy tutaj, na razie wszystko jest dobrze!
Rozejrzała się po sali. Co niektóre stoliki były już pozajmowane- ale jej ulubiony, ustawiony na trzecim schodku, lekko z boku stoliczek nadal był pusty.
- Jeszcze raz dzięki, że przyszedłeś. Nawet nie wiesz, jak mi pomogłeś. - powiedziała do Aidana cichutko, gdy już usiedli. Co prawda, nie było jeszcze nauczyciela, a oni mogli póki co rozmawiać swobodnie, ale coś jej mówiło, że nie wypada takich słów wypowiadać głośno i ostentacyjnie.
Co prawda, nie mieli dużo czasu na rozmowę, bo po chwili pojawił się nauczyciel i zaczął mówić. Cóż, bardziej pytać.
Artes prohibitae- w jej głowie coś świtało, ale tylko przez to, że w domu liznęła trochę łaciny i mogła kojarzyć fakty. Natomiast nie było to nic, co zmusiłoby ją do odpowiedzi. Nawet więcej, ponownie czuła się jak debil- kolejne pytania tylko ją dobiły w tym przekonaniu- ale próbowała sobie tłumaczyć, że jeszcze nadrobi.
Zawsze podziwiała osoby potrafiące wróżyć- szczególnie babcię, której wychodziła ta sztuka, mimo że była nie-magiczna. I właśnie przez wzgląd na nią miała szczerą nadzieję, że za jakiś czas będzie w stanie, przynajmniej sobie, coś wyczytać w przyszłości.
Póki co jednak siedziała cicho. Pan Arterberry na szczęście nie wołał z imienia do odpowiedzi, a ona nie miała zamiaru wychylać się, dopóki nie będzie pewna odpowiedzi przynajmniej na 80 procent.
suma: 1 + 3 + 2 = 6
chodzę na wróżbiarstwo: tak
partner: Aidan Kang
udzielam odpowiedzi: nie
Jedyna taką osobą, którą znała, rozmawiała z nią w miarę normalnie, i co najważniejsze- nie czuła się przy niej nieswojo, był Aidan. Który, co prawda, był mocno zdziwiony jej prośbą o bycie towarzyszem na zajęciach, ale koniec końców zgodził się, i pojawił się z nią na zajęciach.
Co, uratowało Zosię, bo poza nim nie miałaby nawet kogo zapytać. Ale hej, jesteśmy tutaj, na razie wszystko jest dobrze!
Rozejrzała się po sali. Co niektóre stoliki były już pozajmowane- ale jej ulubiony, ustawiony na trzecim schodku, lekko z boku stoliczek nadal był pusty.
- Jeszcze raz dzięki, że przyszedłeś. Nawet nie wiesz, jak mi pomogłeś. - powiedziała do Aidana cichutko, gdy już usiedli. Co prawda, nie było jeszcze nauczyciela, a oni mogli póki co rozmawiać swobodnie, ale coś jej mówiło, że nie wypada takich słów wypowiadać głośno i ostentacyjnie.
Co prawda, nie mieli dużo czasu na rozmowę, bo po chwili pojawił się nauczyciel i zaczął mówić. Cóż, bardziej pytać.
Artes prohibitae- w jej głowie coś świtało, ale tylko przez to, że w domu liznęła trochę łaciny i mogła kojarzyć fakty. Natomiast nie było to nic, co zmusiłoby ją do odpowiedzi. Nawet więcej, ponownie czuła się jak debil- kolejne pytania tylko ją dobiły w tym przekonaniu- ale próbowała sobie tłumaczyć, że jeszcze nadrobi.
Zawsze podziwiała osoby potrafiące wróżyć- szczególnie babcię, której wychodziła ta sztuka, mimo że była nie-magiczna. I właśnie przez wzgląd na nią miała szczerą nadzieję, że za jakiś czas będzie w stanie, przynajmniej sobie, coś wyczytać w przyszłości.
Póki co jednak siedziała cicho. Pan Arterberry na szczęście nie wołał z imienia do odpowiedzi, a ona nie miała zamiaru wychylać się, dopóki nie będzie pewna odpowiedzi przynajmniej na 80 procent.