04-05-2022, 02:13 PM
Nie obraziłby się ani nie poczułby się atakowany, jakby Zosia nagle zasypała go miliardem pytań. A już szczególnie jeśli chodziło o jego nazwisko, które owszem, pochodzi od samej Anny Boleyn. Nie wstydził się historii swojego rodu, ani tym bardziej swojego nazwiska, wręcz bardzo chętnie odpowiadał na pytania, lubił zainteresowanie i możliwość pokazania się z jak najlepszej strony.
Ale nie zapytała, więc też sam nie nurkował w temat, aż takim egocentrykiem nie jest, żeby bezceremonialnie skupiać całą uwagę otoczenia na sobie, kiedy kogoś dopiero co poznawał i sam zaczepił.
Zmarszczył lekko brwi na brzmienie imienia dziewczyny. Zdawało się być bardzo... twarde. I nawet jakby bardzo się starał, to przeczuwał, że nie uda mu się wyartykułować go prawidłowo.
- Sophia? Piękne imię, królewskie. Bez dwóch zdań bardzo ci pasuje. - Może niekoniecznie miał na myśli jej domniemaną królewską krew, ale pasowało jej do twarzy, jakkolwiek dziwnie by to nie brzmiało.
Uśmiechnął się jedynie na jej zadowolenie z zachowania jednej z wielu tradycji dobrego, eleganckiego zachowania. Dla Pascala była to codzienność, ale rozumiał, że niektórych może to zaskakiwać, w końcu większość społeczeństwa stopniowo odchodziła od grzeczności wybrzmiewającej w gestach.
- Rozumiem, że to też twój pierwszy raz w Hogsmeade, Sophie? - Podobało mu się w sumie jak jej imię - mimo że nie wypowiadane do końca prawidłowo - brzmi wplecione w wypowiedzi. Poza tym, typowo dla siebie nie porzucał nie tylko akcentu francuskiego, ale także swojej czarującej maniery w kontaktach międzyludzkich. - Jak ci się podoba miasteczko? Osobiście muszę przyznać, że jest wyjątkowo urokliwe. - Rozejrzał się po uliczce, przed ostatnimi słowami znowu spoglądając na dziewczynę, jakby sugerował podprogowo, że nie tylko o urokach samej uliczki mówi.
Po kolejnej sekundzie zwolnił nieco i przyłożywszy w pozornie przejętym geście dłoń do własnego mostka, posłał jej nieco niepewne spojrzenie.
- Mam nadzieję, że nie przeszkadzam ci w samotnym spacerze. - No nie mógł przecież wyjść na niewychowanego!
Ale nie zapytała, więc też sam nie nurkował w temat, aż takim egocentrykiem nie jest, żeby bezceremonialnie skupiać całą uwagę otoczenia na sobie, kiedy kogoś dopiero co poznawał i sam zaczepił.
Zmarszczył lekko brwi na brzmienie imienia dziewczyny. Zdawało się być bardzo... twarde. I nawet jakby bardzo się starał, to przeczuwał, że nie uda mu się wyartykułować go prawidłowo.
- Sophia? Piękne imię, królewskie. Bez dwóch zdań bardzo ci pasuje. - Może niekoniecznie miał na myśli jej domniemaną królewską krew, ale pasowało jej do twarzy, jakkolwiek dziwnie by to nie brzmiało.
Uśmiechnął się jedynie na jej zadowolenie z zachowania jednej z wielu tradycji dobrego, eleganckiego zachowania. Dla Pascala była to codzienność, ale rozumiał, że niektórych może to zaskakiwać, w końcu większość społeczeństwa stopniowo odchodziła od grzeczności wybrzmiewającej w gestach.
- Rozumiem, że to też twój pierwszy raz w Hogsmeade, Sophie? - Podobało mu się w sumie jak jej imię - mimo że nie wypowiadane do końca prawidłowo - brzmi wplecione w wypowiedzi. Poza tym, typowo dla siebie nie porzucał nie tylko akcentu francuskiego, ale także swojej czarującej maniery w kontaktach międzyludzkich. - Jak ci się podoba miasteczko? Osobiście muszę przyznać, że jest wyjątkowo urokliwe. - Rozejrzał się po uliczce, przed ostatnimi słowami znowu spoglądając na dziewczynę, jakby sugerował podprogowo, że nie tylko o urokach samej uliczki mówi.
Po kolejnej sekundzie zwolnił nieco i przyłożywszy w pozornie przejętym geście dłoń do własnego mostka, posłał jej nieco niepewne spojrzenie.
- Mam nadzieję, że nie przeszkadzam ci w samotnym spacerze. - No nie mógł przecież wyjść na niewychowanego!