05-05-2022, 01:05 AM
Mimo kontaktu ze światem mugolskim, nie znał filmów o... Drużynach futbolowych i cheerleaderkach? O tym miały być te filmy? Jakoś nie brzmiało to przekonująco, ale postanowił trzymać się pierwszej części wypowiedzi, którą zrozumiał. Może tylko na chwilę zerknął ku niej pytająco, ale ostatecznie żadnego pytania nie zadał.
A czy on powinien mówić jej tak wprost, kogo powinna się obawiać? Po jego mimice mogła rozpoznać, że naprawdę się waha. Mógłby powiedzieć, że należy uważać na Milo, który po latach znajomości jest w stanie nie tylko rzucić się na kolegę z dormitorium, a następnie wmawiać mu, że to on zaczął - i to patrząc mu w oczy z absolutnym przekonaniem! Na chwilę ponownie zirytował się przez samą myśl o całej sytuacji. Zdaje się, że na sekundę nawet się skrzywił. W gruncie rzeczy nie chciał o nim rozmawiać wcale. Nie chciał też robić sobie większych problemów. Co jeśli Zofia miałaby się wygadać i tym bardziej wróciłby do niego z kolejnymi problemami? Ale czy powinien też milczeć, skoro obiektywnie był osobą niebezpieczną, podczas gdy to on zdążył na tym ucierpieć? Miał zachowywać się jak tchórz? Miałby być zastraszony? Ale chciał tylko spokoju...
Mógł też iść łatwą drogą i wymienić tylko osoby o słabej reputacji, o których wiedzieli... Cóż, wszyscy.
I była też Leah, na którą chyba warto byłoby uważać, ale kumplował się z nią i dla niego osobiście była w porządku... O niej na pewno miał nie rozpowiadać takich rzeczy, mimo że miał o niej jakieś zdanie.
Westchnął cicho i postanowił grać w otwarte karty.
- Jest grupa Gryfonów, na których pewnie dobrze byłoby uważać... Na naszym roku jest Alice i Hiroshi, ale szlajają się ze starszymi, z tego samego domu.
Cóż, zaczął od najprostszych i najbardziej oczywistych rzeczy. To teraz dalej... Otwarte karty.
- I Milo, też z Ravenclawu, ale pewnie jak dowie się, że tak mówię, znowu się do mnie dowali - odparł z lekkim, nieco wymuszonym uśmiechem.
Cóż, teraz dziewczyna mogła zrobić z tym faktem to, co chciała. A on może dzięki temu będzie mógł sobie wyrobić zdanie na jej temat. Ostatecznie może nie wyjdzie tak źle.
- Tyle że sam nie wiem, gdzie do końca jest - odparł na kolejną prośbę już bez najdrobniejszego zawahani. - Wydaje mi się, że to gdzieś na szóstym piętrze. To znaczy, równie dobrze mogłoby być jedno wyżej, albo niżej, ale... Nie wiem, z jakiegoś powodu szóste brzmi najwłaściwiej.
Nie potrafił tego wyjaśnić. Nie przypominał sobie rozmowy z nikim na ten temat, ani podobnej zasłuchanej informacji. Po prostu coś kiedyś musiało obić mu się o uszy. Najpewniej zapamiętał z tego tyle, że jest na jednym z wyższych pięter. Szóste brzmiało dobrze. Fartownie nawet trafił.
A czy on powinien mówić jej tak wprost, kogo powinna się obawiać? Po jego mimice mogła rozpoznać, że naprawdę się waha. Mógłby powiedzieć, że należy uważać na Milo, który po latach znajomości jest w stanie nie tylko rzucić się na kolegę z dormitorium, a następnie wmawiać mu, że to on zaczął - i to patrząc mu w oczy z absolutnym przekonaniem! Na chwilę ponownie zirytował się przez samą myśl o całej sytuacji. Zdaje się, że na sekundę nawet się skrzywił. W gruncie rzeczy nie chciał o nim rozmawiać wcale. Nie chciał też robić sobie większych problemów. Co jeśli Zofia miałaby się wygadać i tym bardziej wróciłby do niego z kolejnymi problemami? Ale czy powinien też milczeć, skoro obiektywnie był osobą niebezpieczną, podczas gdy to on zdążył na tym ucierpieć? Miał zachowywać się jak tchórz? Miałby być zastraszony? Ale chciał tylko spokoju...
Mógł też iść łatwą drogą i wymienić tylko osoby o słabej reputacji, o których wiedzieli... Cóż, wszyscy.
I była też Leah, na którą chyba warto byłoby uważać, ale kumplował się z nią i dla niego osobiście była w porządku... O niej na pewno miał nie rozpowiadać takich rzeczy, mimo że miał o niej jakieś zdanie.
Westchnął cicho i postanowił grać w otwarte karty.
- Jest grupa Gryfonów, na których pewnie dobrze byłoby uważać... Na naszym roku jest Alice i Hiroshi, ale szlajają się ze starszymi, z tego samego domu.
Cóż, zaczął od najprostszych i najbardziej oczywistych rzeczy. To teraz dalej... Otwarte karty.
- I Milo, też z Ravenclawu, ale pewnie jak dowie się, że tak mówię, znowu się do mnie dowali - odparł z lekkim, nieco wymuszonym uśmiechem.
Cóż, teraz dziewczyna mogła zrobić z tym faktem to, co chciała. A on może dzięki temu będzie mógł sobie wyrobić zdanie na jej temat. Ostatecznie może nie wyjdzie tak źle.
- Tyle że sam nie wiem, gdzie do końca jest - odparł na kolejną prośbę już bez najdrobniejszego zawahani. - Wydaje mi się, że to gdzieś na szóstym piętrze. To znaczy, równie dobrze mogłoby być jedno wyżej, albo niżej, ale... Nie wiem, z jakiegoś powodu szóste brzmi najwłaściwiej.
Nie potrafił tego wyjaśnić. Nie przypominał sobie rozmowy z nikim na ten temat, ani podobnej zasłuchanej informacji. Po prostu coś kiedyś musiało obić mu się o uszy. Najpewniej zapamiętał z tego tyle, że jest na jednym z wyższych pięter. Szóste brzmiało dobrze. Fartownie nawet trafił.