08-05-2022, 02:40 AM
Niezależnie od wszystkiego, Aaron chciał wymusić na Philipie jakąkolwiek reakcję. Lubił się z nim bawić, czego dowiódł już wcześniej, chociaż aktualna sytuacja, jak również napięcie ze strony młodszego chłopaka jasno wskazywały, że tym razem całość miała zgoła odmienny wydźwięk. Nie chodziło jedynie o rozrywkę, jak również prowokację w celu udowodnienia czegoś. Teraz miał jasno określony cel i było nim poznanie prawdziwych myśli Leightona. Wiele z tego, co działo się w jego głowie, można było przewidzieć, ale to Moonowi zwyczajnie nie wystarczało. Chciał mieć czarno na biały, chciał mieć nawet wykrzyczane, co o tym sądzi Philip.
Tym bardziej nie miał najmniejszego zamiaru pozwolić mu odejść. Nie, kiedy widział, że napięcie sięga zenitu i tak niewiele trzeba było, by zapalić ostatecznie lont, który miał zdetonować ładunek zgromadzony w tym drobnym ciele.
Czy egoistyczne byłoby stwierdzenie, że Aaron faktycznie z niecierpliwością czekał na ten wybuch?
Uśmiechnął się lekko, zapewne z satysfakcją, kiedy prefekt zaczął mówić. Początkowo nic takiego, niemniej zaczynał się rozkręcać. O to właśnie chodziło!
-I nadal w to wierzysz? Czemu nie przyznasz sam przed sobą, że tak właściwie robisz to niemal od początku naszej znajomości? - zainteresował się, tym razem nie spuszczając z niego spojrzenia. Nie teraz, ten moment był zbyt ważny.
-Proszę, proszę, czyli jednak masz do powiedzenia całkiem sporo - rzucił, a w jego ciemnych tęczówkach pojawił się dziwny błysk. Triumf, czy jednak coś zupełnie innego? - Masz rację, Leighton. Chcę. Dopiero teraz to do ciebie dotarło? - spytał, znacznie ściszając głos. Młodszy Ślizgon próbował z całej siły pokazywać, jak bardzo nad wszystkim panuje, a prawdą było, że nie panował nad niczym.
Kolejny wybuch Philipa sprawił, że Moon pchnął go delikatnie na ścianę, ostatecznie uniemożliwiając ucieczkę. Zlustrował wolno jego twarz, przysuwając się nieznacznie.
Uniósł lekko kącik ust, uśmiechając się w typowy dla siebie sposób, by następnie bez ostrzeżenia nachylić się nad niższym kolegą, przykrywając swoimi wargami jego.
Tym bardziej nie miał najmniejszego zamiaru pozwolić mu odejść. Nie, kiedy widział, że napięcie sięga zenitu i tak niewiele trzeba było, by zapalić ostatecznie lont, który miał zdetonować ładunek zgromadzony w tym drobnym ciele.
Czy egoistyczne byłoby stwierdzenie, że Aaron faktycznie z niecierpliwością czekał na ten wybuch?
Uśmiechnął się lekko, zapewne z satysfakcją, kiedy prefekt zaczął mówić. Początkowo nic takiego, niemniej zaczynał się rozkręcać. O to właśnie chodziło!
-I nadal w to wierzysz? Czemu nie przyznasz sam przed sobą, że tak właściwie robisz to niemal od początku naszej znajomości? - zainteresował się, tym razem nie spuszczając z niego spojrzenia. Nie teraz, ten moment był zbyt ważny.
-Proszę, proszę, czyli jednak masz do powiedzenia całkiem sporo - rzucił, a w jego ciemnych tęczówkach pojawił się dziwny błysk. Triumf, czy jednak coś zupełnie innego? - Masz rację, Leighton. Chcę. Dopiero teraz to do ciebie dotarło? - spytał, znacznie ściszając głos. Młodszy Ślizgon próbował z całej siły pokazywać, jak bardzo nad wszystkim panuje, a prawdą było, że nie panował nad niczym.
Kolejny wybuch Philipa sprawił, że Moon pchnął go delikatnie na ścianę, ostatecznie uniemożliwiając ucieczkę. Zlustrował wolno jego twarz, przysuwając się nieznacznie.
Uniósł lekko kącik ust, uśmiechając się w typowy dla siebie sposób, by następnie bez ostrzeżenia nachylić się nad niższym kolegą, przykrywając swoimi wargami jego.