08-05-2022, 03:06 AM
W tej konkretnie chwili Philip już nawet nie wiedział, co czuł. Sądził, że miał już wszystko poukładane w głowie i że chociaż były w tym wszystkim elementy, który najzwyczajniej go bolały, powoli zaczynał je akceptować. A przynajmniej na tyle, na ile osoba w absolutnym dołku emocjonalnym może uznać, że akceptuje cokolwiek.
W tym momencie nie czuł się już pewien niczego. Nie był nawet pewien, czy złość na Aarona jest silniejsza niż... Cóż, inne uczucia, których już nie potrafił absolutnie nazwać, czy opisać. A ledwo co zaczął dopuszczać do siebie myśl, że chłopak mu się podobał! A teraz? Teraz chyba też, ale starał się być negatywnie do niego nastawiony. Przecież to nie miało prawa wyjść, prawda?
Zawahał się chwilę przed kolejną odpowiedzią. Był tylko tym bardziej zły na to, że Aaron miał rację. A on niestety właśnie dzięki temu osiągał to, co chciał... Mniej więcej.
- Dobra - zaczął ponownie ledwie na moment zerkając ku niemu. - To teraz już mam na to wyjebane. Wygarnij mi, że jestem debilem, podskoczy ci ego, czy chuj wie co i możemy to mieć za sobą...
Tak, właśnie w pewnym sensie przyznał, że starał się mu zaimponować. Jakie to teraz miało znaczenie? Teraz Ślizgon miał pełna prawo go wyśmiać i może wtedy wreszcie każdy z nich będzie mógł pójść w swoją stronę. Co za różnica, skoro Philip i tak sądził, że właśnie o to chodziło w całej tej relacji.
Zaraz zacisnął mocniej wargi, interpretując jego dalsze słowa na swój sposób. Chciał się więc z niego nabijać, zrobić z niego idiotę i w sumie całkiem nieźle mu to wyszło.
Powinien był, ale absolutnie nie spodziewał się, że Aaron popchnie go ku ścianie. Choć udało mu to się, ręka Philipa właściwie automatycznie wylądowała na piersi chłopaka, kiedy starał się utrzymywać go mimo wszystko jak najdalej od siebie. Następnie zdaje się, że na moment nawet uległ, pozwalając mu na pocałunek i dopiero po jakichś dwóch sekundach, gwałtownie obrócił od niego głowę.
Przez moment otwierał i zamykał ponownie usta, starając się jakoś mu odpowiedzieć, zabronić tego wszystkiego, ponownie kazać spierdalać, ale jakoś nie potrafił sklecić tak prostego, sensownego zdania. Jednak miał w sobie jeszcze odrobinę woli walki, póki nie obracając ponownie głowy ku niemu, zwrócił ku niemu wzrok, spoglądając mu w oczy. Najwyraźniej to był błąd, bo tylko tym bardziej zaciął się w ten sposób.
- Myślisz, że to takie śmieszne? - spytał dopiero po chwili, również znacznie ciszej, ponownie odwracając wzrok, po czym prychnął. - Jasne, że tak, kurwa, myślisz... Ale może wrócić do zabawy z jakimiś tępymi dziwkami, co?
Nie chciał brzmieć w tym wszystkim na zazdrosnego, ale na szczęście umknęło mu chwilowo, że tak właśnie mogło to zabrzmieć... Mimo że trochę tak było, choć przeważało mimo wszystko poczucie zranienia.
W tym momencie nie czuł się już pewien niczego. Nie był nawet pewien, czy złość na Aarona jest silniejsza niż... Cóż, inne uczucia, których już nie potrafił absolutnie nazwać, czy opisać. A ledwo co zaczął dopuszczać do siebie myśl, że chłopak mu się podobał! A teraz? Teraz chyba też, ale starał się być negatywnie do niego nastawiony. Przecież to nie miało prawa wyjść, prawda?
Zawahał się chwilę przed kolejną odpowiedzią. Był tylko tym bardziej zły na to, że Aaron miał rację. A on niestety właśnie dzięki temu osiągał to, co chciał... Mniej więcej.
- Dobra - zaczął ponownie ledwie na moment zerkając ku niemu. - To teraz już mam na to wyjebane. Wygarnij mi, że jestem debilem, podskoczy ci ego, czy chuj wie co i możemy to mieć za sobą...
Tak, właśnie w pewnym sensie przyznał, że starał się mu zaimponować. Jakie to teraz miało znaczenie? Teraz Ślizgon miał pełna prawo go wyśmiać i może wtedy wreszcie każdy z nich będzie mógł pójść w swoją stronę. Co za różnica, skoro Philip i tak sądził, że właśnie o to chodziło w całej tej relacji.
Zaraz zacisnął mocniej wargi, interpretując jego dalsze słowa na swój sposób. Chciał się więc z niego nabijać, zrobić z niego idiotę i w sumie całkiem nieźle mu to wyszło.
Powinien był, ale absolutnie nie spodziewał się, że Aaron popchnie go ku ścianie. Choć udało mu to się, ręka Philipa właściwie automatycznie wylądowała na piersi chłopaka, kiedy starał się utrzymywać go mimo wszystko jak najdalej od siebie. Następnie zdaje się, że na moment nawet uległ, pozwalając mu na pocałunek i dopiero po jakichś dwóch sekundach, gwałtownie obrócił od niego głowę.
Przez moment otwierał i zamykał ponownie usta, starając się jakoś mu odpowiedzieć, zabronić tego wszystkiego, ponownie kazać spierdalać, ale jakoś nie potrafił sklecić tak prostego, sensownego zdania. Jednak miał w sobie jeszcze odrobinę woli walki, póki nie obracając ponownie głowy ku niemu, zwrócił ku niemu wzrok, spoglądając mu w oczy. Najwyraźniej to był błąd, bo tylko tym bardziej zaciął się w ten sposób.
- Myślisz, że to takie śmieszne? - spytał dopiero po chwili, również znacznie ciszej, ponownie odwracając wzrok, po czym prychnął. - Jasne, że tak, kurwa, myślisz... Ale może wrócić do zabawy z jakimiś tępymi dziwkami, co?
Nie chciał brzmieć w tym wszystkim na zazdrosnego, ale na szczęście umknęło mu chwilowo, że tak właśnie mogło to zabrzmieć... Mimo że trochę tak było, choć przeważało mimo wszystko poczucie zranienia.