22-05-2022, 01:37 AM
Może nie znał Maddie od tej strony, a może nie miał aż takiego szacunku do życia podwodnego... Nie, z pewnością nie chodziło o to drugie. Jeśli nie związek z Aurorą, to przecież wieloletnia przyjaźń musiałaby uwrażliwić go na wszelkie otaczające ich żyjątka. Musiałaby, gdyby tylko Ethan nie był w gruncie rzeczy nawet wrażliwszy, niż wydawał się na pierwszy, drugi, a nawet piąty rzut oka.
Tak, z pewnością nie znał Maddie od strony wiernego obserwatora przyrody. Może to braki, które właśnie miał nadrobić, ale w swojej złośliwości spróbował ją przestraszyć. I to nie głośnym bu... Wykrzyczane słowa miały nieco zamaskować chęć choćby wzdrygnięcia się koleżanki.
Jednak Gryfonka przerosła jego oczekiwania... Naprawdę powinien przewidzieć taki obrót spraw. W dodatku nawet jemu wydało się to głupio oczywiste, kiedy oboje lecieli do wody. Zdaje się, że właśnie w takich chwilach mówi się, że to moment, w którym bohater wie, że najzwyczajniej coś zjebał. To dokładnie ten moment, to uczucie i drobne ukłucie żalu, który mógł mieć tylko do siebie. A jednak w tym wszystkim mógł tylko liczyć, by pokłady żalu Maddie były niewiększe niż jego. Ostatecznie po nieco bolesnym upadku w płytką wodę był bardziej rozbawiony, niż zmartwiony, czy zdenerwowany. Cóż, wyschną.
Szybko podniósł się na kolana. Niestety wciąż w wodzie, ale teraz już raczej nie robiło różnicy, jak szybko się z niej wydostanie i popatrzył na koleżankę, żeby ocenić, jak ona trzymała się po upadku oraz jak on zaraz miał się trzymać, jeśli tylko miałaby spróbować zwalić winę na niego. To znaczy, był oczywiście winny, ale skąd miał wiedzieć, że był aż straszny? No właśnie...
- Ukrywasz się przed kimś, czy co to za reakcja? - spytał zupełnie, jakby nie zauważył, że brodzili właśnie w jeziorze... Ale chciał wybrnąć z tematu obarczania się winą, którego jeszcze nawet nie zaczęli.
Tak, z pewnością nie znał Maddie od strony wiernego obserwatora przyrody. Może to braki, które właśnie miał nadrobić, ale w swojej złośliwości spróbował ją przestraszyć. I to nie głośnym bu... Wykrzyczane słowa miały nieco zamaskować chęć choćby wzdrygnięcia się koleżanki.
Jednak Gryfonka przerosła jego oczekiwania... Naprawdę powinien przewidzieć taki obrót spraw. W dodatku nawet jemu wydało się to głupio oczywiste, kiedy oboje lecieli do wody. Zdaje się, że właśnie w takich chwilach mówi się, że to moment, w którym bohater wie, że najzwyczajniej coś zjebał. To dokładnie ten moment, to uczucie i drobne ukłucie żalu, który mógł mieć tylko do siebie. A jednak w tym wszystkim mógł tylko liczyć, by pokłady żalu Maddie były niewiększe niż jego. Ostatecznie po nieco bolesnym upadku w płytką wodę był bardziej rozbawiony, niż zmartwiony, czy zdenerwowany. Cóż, wyschną.
Szybko podniósł się na kolana. Niestety wciąż w wodzie, ale teraz już raczej nie robiło różnicy, jak szybko się z niej wydostanie i popatrzył na koleżankę, żeby ocenić, jak ona trzymała się po upadku oraz jak on zaraz miał się trzymać, jeśli tylko miałaby spróbować zwalić winę na niego. To znaczy, był oczywiście winny, ale skąd miał wiedzieć, że był aż straszny? No właśnie...
- Ukrywasz się przed kimś, czy co to za reakcja? - spytał zupełnie, jakby nie zauważył, że brodzili właśnie w jeziorze... Ale chciał wybrnąć z tematu obarczania się winą, którego jeszcze nawet nie zaczęli.