22-05-2022, 01:00 PM
Gdy tylko poczuła, że ciało Ethana było nieco mniej stabilne, niżby sobie tego życzyła, odruchowo wyciągnęła dłonie przed siebie, próbując maksymalnie zamortyzować upadek. Cóż. Chyba takie było jej przeznaczenie. Może, jak dobrze pójdzie, uda jej się nawet po którymś razie wyhodować skrzela? Chociaż... nie, chyba nie, tak to chyba nie działało.
- Ethan! - parsknęła, opłukując dłonie, na których się oparła przy upadku, z mułu. Siliła się wprawdzie na odrobinę powagi, ale zupełnie jej to nie wychodziło. Sytuacja była zbyt absurdalna, by móc się złościć. Tym bardziej, że Dubois w najgorszym wypadku miał intencje psotne, a nie złe. Czy mogła go za to winić? Nie. Tym bardziej, że wychowywała się w jednym domu z dwoma nastoletnimi chłopcami i aż za dobrze wiedziała, co się w tych pustych łbach potrafiło zadziać. By choć poudawać, że ma do niego pretensje, ostentacyjnie uderzyła dłonią w taflę wody, posyłając w jego stronę dość pokaźną strugę.
Chociaż chłopak spadł na nią, szczęśliwie nic sobie tak naprawdę nie zrobili i nawet specjalnie jej nie podtopił. Ot, pewnie skończy się na paru siniakach. - W tym momencie równie dobrze mógłbyś mnie popchnąć, wiesz? Cisza, spokój i nagle przybiega taki dumny z siebie, rozkrzyczany bąbelek - ciągnęła, nadal siląc się na zirytowany ton, jednak w rzeczywistości ledwie powstrzymując śmiech. Dla spotęgowania komicznego efektu, usiadła sobie wygodnie w wodzie i podparła się jedną ręką z tyłu, o piaszczyste podłoże. I tak byli praktycznie cali mokrzy, więc co to za różnica, czy wypełzną z wody teraz, czy za parę minut?
- No, to poza zajęciami szczególnie się nie widzieliśmy w ostatnim czasie, jak tam wakacje? Jak zespół? - zagadnęła, jakby nic się właśnie nie stało.
- Ethan! - parsknęła, opłukując dłonie, na których się oparła przy upadku, z mułu. Siliła się wprawdzie na odrobinę powagi, ale zupełnie jej to nie wychodziło. Sytuacja była zbyt absurdalna, by móc się złościć. Tym bardziej, że Dubois w najgorszym wypadku miał intencje psotne, a nie złe. Czy mogła go za to winić? Nie. Tym bardziej, że wychowywała się w jednym domu z dwoma nastoletnimi chłopcami i aż za dobrze wiedziała, co się w tych pustych łbach potrafiło zadziać. By choć poudawać, że ma do niego pretensje, ostentacyjnie uderzyła dłonią w taflę wody, posyłając w jego stronę dość pokaźną strugę.
Chociaż chłopak spadł na nią, szczęśliwie nic sobie tak naprawdę nie zrobili i nawet specjalnie jej nie podtopił. Ot, pewnie skończy się na paru siniakach. - W tym momencie równie dobrze mógłbyś mnie popchnąć, wiesz? Cisza, spokój i nagle przybiega taki dumny z siebie, rozkrzyczany bąbelek - ciągnęła, nadal siląc się na zirytowany ton, jednak w rzeczywistości ledwie powstrzymując śmiech. Dla spotęgowania komicznego efektu, usiadła sobie wygodnie w wodzie i podparła się jedną ręką z tyłu, o piaszczyste podłoże. I tak byli praktycznie cali mokrzy, więc co to za różnica, czy wypełzną z wody teraz, czy za parę minut?
- No, to poza zajęciami szczególnie się nie widzieliśmy w ostatnim czasie, jak tam wakacje? Jak zespół? - zagadnęła, jakby nic się właśnie nie stało.