04-02-2021, 03:47 AM
No i dlaczego nawet udając się na zakupy, które same w sobie były uciążliwe, musiała dodatkowo trafić na osobę, która nie mogła niczego ułatwić. Czy świat w ten sposób próbował jej coś przekazać? A może postanowił jeszcze bardziej zniechęcić rudowłosą do zakupów? Jeśli tak, był na całkiem dobrej drodze, biorąc pod uwagę fakt, że Lycoris nie miała teraz zupełnie ochoty na użeranie się z napuszonym samcem alfa, który postanowił w dość perfidny sposób wykorzystać swoją przewagę. Gryffonka pewnie na jego miejscu zrobiłaby to samo, ale przecież każdy w szkole wiedział, że akurat z Reagan się nie pogrywa. Chyba, że wyjątkowo komuś zależało na podrapanej twarzy, pozostałościach po mało przyjemnej klątwie, czy innych obrażeniach, które to małe tornado mogło spowodować.
Powstrzymała westchnienie, które aż cisnęło się na jej drobna pierść. Nie ma mowy, aby dała satysfakcję takiemu dupkowi. Wystarczająco była zirytowana faktem, że ta cholerna książka była tak wysoko. Jasper nie wyprowadzi jej z równowagi. Chociaż zaraz, czemu nie. Zawsze mogła przywalić mu w łeb jakimś opasłym tomem. Pełno ich było dookoła.
-Widzisz, a tak się składa, że ja wcale nie potrzebuję twojej pomocy. Patrz, tamta blondynka z pewnością będzie skakała z radości, że poświęcasz jej uwagę - odpowiedziała. Tym razem obróciła się do niego przodem, bo nie opuszczało jej wrażenie, że Ślizgon zaraz wywinie jakiś numer. Nijak mu nie ufała i miała ku temu podstawy. Był w Slytherinie, to mówiło samo za siebie. Zresztą wiedziała na co było go stać i chyba to drażniło ją w nim jeszcze bardziej.
-Chyba sobie żartujesz - prychnęła, patrząc na niego jasnymi oczami tak, jakby zastanawiała się, czy jest głupi, czy jednak udaje. - Ostatnie, co bym zrobiła, to poproszenie cię o cokolwiek. SAMA dostanę tę książkę, więc nie musisz tracić czasu na stanie tutaj. W końcu przecież z pewnością jest cenny - rzuciła ironicznie. Czyli jak zawsze, kiedy miała z nim styczność.
Powstrzymała westchnienie, które aż cisnęło się na jej drobna pierść. Nie ma mowy, aby dała satysfakcję takiemu dupkowi. Wystarczająco była zirytowana faktem, że ta cholerna książka była tak wysoko. Jasper nie wyprowadzi jej z równowagi. Chociaż zaraz, czemu nie. Zawsze mogła przywalić mu w łeb jakimś opasłym tomem. Pełno ich było dookoła.
-Widzisz, a tak się składa, że ja wcale nie potrzebuję twojej pomocy. Patrz, tamta blondynka z pewnością będzie skakała z radości, że poświęcasz jej uwagę - odpowiedziała. Tym razem obróciła się do niego przodem, bo nie opuszczało jej wrażenie, że Ślizgon zaraz wywinie jakiś numer. Nijak mu nie ufała i miała ku temu podstawy. Był w Slytherinie, to mówiło samo za siebie. Zresztą wiedziała na co było go stać i chyba to drażniło ją w nim jeszcze bardziej.
-Chyba sobie żartujesz - prychnęła, patrząc na niego jasnymi oczami tak, jakby zastanawiała się, czy jest głupi, czy jednak udaje. - Ostatnie, co bym zrobiła, to poproszenie cię o cokolwiek. SAMA dostanę tę książkę, więc nie musisz tracić czasu na stanie tutaj. W końcu przecież z pewnością jest cenny - rzuciła ironicznie. Czyli jak zawsze, kiedy miała z nim styczność.