16-06-2022, 09:11 PM
Jak można zgubić się w drodze do własnego dormitorium na szóstym roku nauki w Hogwarcie?
Właśnie to pytanie krążyło po głowie Elíasa, kiedy krążył po obcych sobie korytarzach w lochach... Jakim cudem miał skręcić w obce miejsce? Tym bardziej denerwował się sam na siebie! Był pewien, że szedł dokładnie taką samą trasą, co zawsze. Co gorsza, miał rację. Zamek jednak od zawsze był znany z tego, że lubił płatać uczniom figle. Najwyraźniej było to tylko tym bardziej prawdopodobne po ciszy nocnej.
Oczywiście między pytaniami, które krążyły po jego głowie, wyklinał też sam siebie za taki błąd. Aż w końcu zatrzymał się, przekonany że jest tu całkiem sam i co gorsza, będzie tu całkiem sam przez kolejne kilkadziesiąt minut... Lub więcej.
- Kurwa... - mruknął rozglądając się na boki na rozdrożu korytarzy.
I wtedy kątem oka dostrzegł ruch na ziemi. Obrócił głowę, by ujrzeć zaraz małego szczurka z... Aż musiał zmrużyć oczy. Piłeczką? Czy to był moment, kiedy z samotności zaczyna widzieć myszki cyrkowe? Czy zaraz miała zacząć żonglować? No dobrze, szczerze nie miał takich obaw, ale cała sytuacja wydała mu się głupio ironiczna, stąd wpadła też podobna myśl.
Ale szczury nie były straszne. Ludzie byli. Dlatego też w pełnym zaufaniu, podążył tę parę kroków za stworzonkiem, które umknęło z powrotem za rogiem, by ujrzeć jego. Tak, to człowiek. W dodatku człowiek z jego domu, któremu cholernie głupio byłoby przyznać się, że jako szóstoklasista zgubił się w okolicach własnego pokoju wspólnego.
Dlatego też zamarł, patrząc jakoś bez wyrazu na Bellamy'ego, nim uniósł lekko rękę, by machnąć mu zamiast przywitać się jak normalna osoba. Zaraz oczywiście skarcił się też za to w myślach... Ale stało się.
kostka: 8
Właśnie to pytanie krążyło po głowie Elíasa, kiedy krążył po obcych sobie korytarzach w lochach... Jakim cudem miał skręcić w obce miejsce? Tym bardziej denerwował się sam na siebie! Był pewien, że szedł dokładnie taką samą trasą, co zawsze. Co gorsza, miał rację. Zamek jednak od zawsze był znany z tego, że lubił płatać uczniom figle. Najwyraźniej było to tylko tym bardziej prawdopodobne po ciszy nocnej.
Oczywiście między pytaniami, które krążyły po jego głowie, wyklinał też sam siebie za taki błąd. Aż w końcu zatrzymał się, przekonany że jest tu całkiem sam i co gorsza, będzie tu całkiem sam przez kolejne kilkadziesiąt minut... Lub więcej.
- Kurwa... - mruknął rozglądając się na boki na rozdrożu korytarzy.
I wtedy kątem oka dostrzegł ruch na ziemi. Obrócił głowę, by ujrzeć zaraz małego szczurka z... Aż musiał zmrużyć oczy. Piłeczką? Czy to był moment, kiedy z samotności zaczyna widzieć myszki cyrkowe? Czy zaraz miała zacząć żonglować? No dobrze, szczerze nie miał takich obaw, ale cała sytuacja wydała mu się głupio ironiczna, stąd wpadła też podobna myśl.
Ale szczury nie były straszne. Ludzie byli. Dlatego też w pełnym zaufaniu, podążył tę parę kroków za stworzonkiem, które umknęło z powrotem za rogiem, by ujrzeć jego. Tak, to człowiek. W dodatku człowiek z jego domu, któremu cholernie głupio byłoby przyznać się, że jako szóstoklasista zgubił się w okolicach własnego pokoju wspólnego.
Dlatego też zamarł, patrząc jakoś bez wyrazu na Bellamy'ego, nim uniósł lekko rękę, by machnąć mu zamiast przywitać się jak normalna osoba. Zaraz oczywiście skarcił się też za to w myślach... Ale stało się.