16-06-2022, 09:19 PM
Mógł w sumie domyślić się, że gdy myśli, że jest sam, nawet przekonany był, że nie ma bata żeby kogoś tu zawiało, to właśnie wtedy się ktoś pojawi. Jakby chciał kogoś spotkać to by chodził do rana i nikogo nie zobaczył, oczywista, ale skoro miał w planach inaczej... Szczęściem to nie był żaden Ślizgon, o czym przekonał się zaraz. Z początku usłyszał bowiem ciche przekleństwo, na które uniósł głowę, woglądając się za źródłem głosu. Dopiero po chwili zza rogu wyszedł Elias, zupełnie niegroźny jak dotąd Puchon, widać niepewny tego czemu przypadkowy szczur biega z piłką.
Skinął mu głową na przywitanie, przyjmując piłeczkę od szczurka, jednak chwilowo nie rzucił ponownie, trochę z przezorności by nie wystawić go przypadkiem na niebezpieczeństwo. Niby nie spodziewał się po Eliasie, ale kto go wie?
- Nocny spacer? - Zagadnął krótko. Chciał przyjaźnie, ale zabrzmiał co najwyżej neutralnie, najpewniej, szczególnie z dość poważną miną. Ignorował przy tym pełne roszczeniowości pyrganie nosem w dłoń, w której miał piłeczkę, aż ugiął się i rzucił w przeciwnym kierunku korytarza niż stał Elias. I wilk syty i owca cała.
Skinął mu głową na przywitanie, przyjmując piłeczkę od szczurka, jednak chwilowo nie rzucił ponownie, trochę z przezorności by nie wystawić go przypadkiem na niebezpieczeństwo. Niby nie spodziewał się po Eliasie, ale kto go wie?
- Nocny spacer? - Zagadnął krótko. Chciał przyjaźnie, ale zabrzmiał co najwyżej neutralnie, najpewniej, szczególnie z dość poważną miną. Ignorował przy tym pełne roszczeniowości pyrganie nosem w dłoń, w której miał piłeczkę, aż ugiął się i rzucił w przeciwnym kierunku korytarza niż stał Elias. I wilk syty i owca cała.