20-06-2022, 10:52 PM
Bellamy nie miał wobec ich rozmowy absolutnie żadnych oczekiwań. Ani dobrych, ani złych, w zasadzie nie sądził nawet, że będzie między nimi jakakolwiek konwersacja, kiedykolwiek. Może dlatego, że obaj szanowali bardzo swoje przestrzenie osobiste i spokój, a to z reguł sprowadzało się do pełnego poszanowania mijania się na korytarzach bez jednego słowa. Ale był miło zaskoczony, nie mógł odmówić tego Eliasowi. Brzmiał na bardzo w porządku osobę.
W chwili milczenia zerknął na Eliasa, nie będąc pewnym czy nic nie mówi, bo nie chce odpowiedzieć, czy zadał złe pytanie, czy co. Ostatecznie jednak ten ot po prostu się mu przyglądał, a Bellamy nie wiedząc jak zareagować, wzruszył ramionami. Neutralna reakcja absolutnie nie wyrażająca niczego, ale nie pozostawiająca niezręcznej sytuacji patrzenia sobie w oczy. Zresztą Elias zaraz odpowiedział i zagrożenie niezręczności minęło całkowicie, póki co.
- A, też spoko. Akurat tego nie czytam, ale szanuję - odpowiedział nieprzejęty irytacją, nie przykuwając do niej uwagi. Znieczulica. - Kilka przeczytałem pewnie, ale dawno.
Wtedy w końcu wyszli na znajomy przedsionek korytarzu, przy beczkach. Bellamy nie zdawał się zupełnie zdziwiony, bo od jakiegoś już czasu wiedział gdzie są i w którą stronę iść.
- Może prefekt nie będzie się snuł po wspólnym. - Skomentował, starając się cicho otworzyć drzwi do pokoju wspólnego Puchonów.
W chwili milczenia zerknął na Eliasa, nie będąc pewnym czy nic nie mówi, bo nie chce odpowiedzieć, czy zadał złe pytanie, czy co. Ostatecznie jednak ten ot po prostu się mu przyglądał, a Bellamy nie wiedząc jak zareagować, wzruszył ramionami. Neutralna reakcja absolutnie nie wyrażająca niczego, ale nie pozostawiająca niezręcznej sytuacji patrzenia sobie w oczy. Zresztą Elias zaraz odpowiedział i zagrożenie niezręczności minęło całkowicie, póki co.
- A, też spoko. Akurat tego nie czytam, ale szanuję - odpowiedział nieprzejęty irytacją, nie przykuwając do niej uwagi. Znieczulica. - Kilka przeczytałem pewnie, ale dawno.
Wtedy w końcu wyszli na znajomy przedsionek korytarzu, przy beczkach. Bellamy nie zdawał się zupełnie zdziwiony, bo od jakiegoś już czasu wiedział gdzie są i w którą stronę iść.
- Może prefekt nie będzie się snuł po wspólnym. - Skomentował, starając się cicho otworzyć drzwi do pokoju wspólnego Puchonów.