07-07-2022, 12:31 AM
Powinien był się spodziewać, że Lucas gdzieś tu będzie i jak najbardziej był pewien, że będzie z resztą znajomych, do których i on miał potem dołączyć. Troszkę tylko przyznawał się przed sobą, że tego wyczekiwał, ale też nie spodziewał się mimo to, że chłopak zmaterializuje się za nim w momencie jak na jego temat mu na chwilę uwaga ucieknie. Przypadek...?
Drgnął w zaskoczeniu lekko, podnosząc głowę by napotkać jego spojrzenie i aż zalało go krótko gorąco, ot przez sam fakt bytu. I nawet nie zdążył odpowiedzieć zanim Lucas nie zafundował mu drugiej fali gorąca, silniejszej, na jego propozycję. Aż na chwilę otworzył usta w zaskoczeniu, konsternacji i, cóż, zwyczajnie go zagiął. Bo nie chciał rzutek, nie lubił przegrywać, a teraz nie tylko nie chciał przegrać, ale chciał przegrać, jednocześnie! I nie chciał zagrać, ale odmówić też nie chciał. Do tego jeszcze absolutnie nie spodziewał się, że Lucas nadal jest nim zainteresowany, nie po tym jak dwa dni łaził zielony jak dojrzałe awokado i wyglądał jak pierdolony alien. A jednak.... Widać się pomylił?
- Um. - Zerknął na rzutki w chwili szczerego popłochu. Czuł jak go nieco piekły policzki i był pewien, że się zarumienił jak idiota. Nienawidził tego. - Znaczy, powiedziałbym, że przegrasz aktualnie, nie wiem czy to w twoim interesie. - Albo jego... Ale nie poświęciłby się chyba tak żeby przegrać celowo, duma pozostawała zbyt duża. Chociaż... - Ale już za późno żebyś zmienił zdanie więc idziemy zagrać. - Dodał niemal od razu żeby faktycznie go nie zniechęcić niechcący i posłał mu nawet lekki uśmieszek. Starał się grać absolutnie spokojnego i pełnego wyluzowania, choć szukał tego w sobie z lupą i ciężko było.
- Ej, fajna salamandra, wygrałeś tu na loterii? - Zagadał, zerkając na pluszaka, kierując się do rzutek. Przy tych zatrzymał się przy ladzie. - Ty pierwszy - zachęcił go z lekkim uśmiechem, nawet ciekawy jak mu pójdzie. Chciał dodać, że panie przodem, ale o dziwo ugryzł się w język w dobrym momencie.
Drgnął w zaskoczeniu lekko, podnosząc głowę by napotkać jego spojrzenie i aż zalało go krótko gorąco, ot przez sam fakt bytu. I nawet nie zdążył odpowiedzieć zanim Lucas nie zafundował mu drugiej fali gorąca, silniejszej, na jego propozycję. Aż na chwilę otworzył usta w zaskoczeniu, konsternacji i, cóż, zwyczajnie go zagiął. Bo nie chciał rzutek, nie lubił przegrywać, a teraz nie tylko nie chciał przegrać, ale chciał przegrać, jednocześnie! I nie chciał zagrać, ale odmówić też nie chciał. Do tego jeszcze absolutnie nie spodziewał się, że Lucas nadal jest nim zainteresowany, nie po tym jak dwa dni łaził zielony jak dojrzałe awokado i wyglądał jak pierdolony alien. A jednak.... Widać się pomylił?
- Um. - Zerknął na rzutki w chwili szczerego popłochu. Czuł jak go nieco piekły policzki i był pewien, że się zarumienił jak idiota. Nienawidził tego. - Znaczy, powiedziałbym, że przegrasz aktualnie, nie wiem czy to w twoim interesie. - Albo jego... Ale nie poświęciłby się chyba tak żeby przegrać celowo, duma pozostawała zbyt duża. Chociaż... - Ale już za późno żebyś zmienił zdanie więc idziemy zagrać. - Dodał niemal od razu żeby faktycznie go nie zniechęcić niechcący i posłał mu nawet lekki uśmieszek. Starał się grać absolutnie spokojnego i pełnego wyluzowania, choć szukał tego w sobie z lupą i ciężko było.
- Ej, fajna salamandra, wygrałeś tu na loterii? - Zagadał, zerkając na pluszaka, kierując się do rzutek. Przy tych zatrzymał się przy ladzie. - Ty pierwszy - zachęcił go z lekkim uśmiechem, nawet ciekawy jak mu pójdzie. Chciał dodać, że panie przodem, ale o dziwo ugryzł się w język w dobrym momencie.