07-07-2022, 11:43 PM
Pokiwał głową, zgadzając się z Lucasem, który zgodził się z nim, incepcja. Ale no nie dało się ukryć, ot zwykły klucz. No nic, schował go znowu do torby przewieszonej przez ramię. Może później sprawdzi czy faktycznie otwiera coś, co jest zamknięte zaklęciem, ale póki co nie miał takiej potrzeby, w sumie był przekonany, że zapomni o nim do dnia następnego.
A widok zaskoczenia Lucasa jakoś tak był miły. Nie było to negatywne zaskoczenie, może dlatego, ale też po prostu fajnie czasem być jakoś nieprzewidywalnym, zrobić coś innego. Chociaż przez milisekundę przeszło mu przez myśl, że może nie będzie chciał, ale od razu to odrzucił, bo przecież wiedział, że chciał. I on też! Co prawda zdawało się, że żył w błędzie ostatnie... Dwa tygodnie? Ale to akurat cieszył się, że to był błąd, a nie rzeczywistość, nie miał zamiaru narzekać.
W ogóle w zasadzie było dużo miłego w tej chwili spędzonej razem, nawet to, że Lucas się z nim zgodził. Owszem, zgodził na coś, co było w jego interesie i w gruncie rzeczy jego pomysłem, ale z reguły i tak podkreślał, że to jego pomysł czy inicjatywa, zatem teraz wyszło jakoś mniej... Atakująco. Wręcz wcale!
- No patrz, ja też - rzucił z rozbawieniem, po czym z westchnieniem schował butelkę do torby. - No nic, najwyżej jak będzie mi zimno jak zwykle, będę mógł sobie wyobrażać, że tam w środku jest gorzej.
To chyba jest optymistyczna myśl? Chyba tak!
- O matko. - Rozejrzał się jakoś w poszukiwaniu weny jak Lucas go zapytał tak wprost, odchodząc kilka kroków niespiesznie od stoiska, bo inni ludzie napierali, chcąc zagrać, skoro oni skończyli. - Ee. Nie wiem, teraz? - To nie zdąży się zestresować... - Znaczy, możemy iść coś zjeść i... Nie wiem, potem się przejść jeszcze zobaczyć co się dzieje dookoła.
A widok zaskoczenia Lucasa jakoś tak był miły. Nie było to negatywne zaskoczenie, może dlatego, ale też po prostu fajnie czasem być jakoś nieprzewidywalnym, zrobić coś innego. Chociaż przez milisekundę przeszło mu przez myśl, że może nie będzie chciał, ale od razu to odrzucił, bo przecież wiedział, że chciał. I on też! Co prawda zdawało się, że żył w błędzie ostatnie... Dwa tygodnie? Ale to akurat cieszył się, że to był błąd, a nie rzeczywistość, nie miał zamiaru narzekać.
W ogóle w zasadzie było dużo miłego w tej chwili spędzonej razem, nawet to, że Lucas się z nim zgodził. Owszem, zgodził na coś, co było w jego interesie i w gruncie rzeczy jego pomysłem, ale z reguły i tak podkreślał, że to jego pomysł czy inicjatywa, zatem teraz wyszło jakoś mniej... Atakująco. Wręcz wcale!
- No patrz, ja też - rzucił z rozbawieniem, po czym z westchnieniem schował butelkę do torby. - No nic, najwyżej jak będzie mi zimno jak zwykle, będę mógł sobie wyobrażać, że tam w środku jest gorzej.
To chyba jest optymistyczna myśl? Chyba tak!
- O matko. - Rozejrzał się jakoś w poszukiwaniu weny jak Lucas go zapytał tak wprost, odchodząc kilka kroków niespiesznie od stoiska, bo inni ludzie napierali, chcąc zagrać, skoro oni skończyli. - Ee. Nie wiem, teraz? - To nie zdąży się zestresować... - Znaczy, możemy iść coś zjeść i... Nie wiem, potem się przejść jeszcze zobaczyć co się dzieje dookoła.