08-07-2022, 03:39 PM
Oczywiście, że się wahał. Niejako obca osoba pyta się go, czy są ludzie, których powinna się obawiać. Zrobiło jej się trochę przykro, że wprowadziła go nieświadomie w niezręczną sytuację. Ale była autentycznie ciekawa, a raczej- wolała wiedzieć od kogoś, kogo zna, komu niejako ufa, na kogo tak naprawdę powinna uważać.
Niemniej jednak nie zdążyła go za to przeprosić, bo zaczął mówić- i uchylać rąbka tajemnicy odnośnie istniejących już w Hogwarcie klik.
Słuchała go uważnie, starając się zapamiętać jak najwięcej szczegółów. Grupa Gryfonów, Alice i Hiroshi. I Milo...?
- To nie ten, z którym siedziałam na historii...? - powiedziała szeptem, schylając się lekko- jakby, nie dajcie Bogowie, ktoś miał usłyszeć co mówi, przykablować, i przekazać dalej.
Po jej twarzy było widać procesy myślowe. Nieświadomie, śmiesznym trafem, zajęcie w najdalszej możliwej ławce miejsca sprawiło, że znalazła się pomiędzy dwoma, jak zrozumiała, wrogami.
- Dowali? Znowu? Robi ci krzywdę? - dodała jeszcze bardziej konspiracyjnym tonem, wyniesionym prosto z domu. Jeśli Aidan by się przysłuchał, prawdopodobnie usłyszałby przemieszczające się trybiki w jej głowie. Nie trwało to co prawda długo, bo zaraz się wyprostowała i powiedziała, już normalnym głosem- podwijając rękawy:
- Wyjaśnię drania. Zmiotę go z planszy. Po mugolsku, tradycyjnym kopem w dupę. Nie jestem dobra w odpyskiwanie, ale jeśli uda się go odróżdzkowić*, to jestem w stanie go powalić bez magii. - po czym spojrzała na Aidana, i z powagą dodała- oczywiście, jeśli tylko chcesz.
Zośka to prosty człowiek. Być może brakuje jej w niektórych momentach wyrafinowania, ale to też bardzo teretorialny człowiek który nie lubi, jak ktoś tyra jej ludzi.
- A jeśli chodzi o salę to nie zaprzątaj sobie tym głowy za bardzo, jakoś ją namierzę. - dodała, już z przyjaznym uśmiechem.
odróżdzkowić- słowotwórstwo Zosi, opisujące proces pozbawiania kogoś różdżki, na przykład zaklęciem Expelliarmus. Ze względu na to, że Zosia sama jest świeżym użytkownikiem języka angielskiego, czasami zdarza się jej, w ferworze rozmowy, wymyślić słowo, zamiast szukać w czeluściach pamięci poprawnego wyrazu.
Niemniej jednak nie zdążyła go za to przeprosić, bo zaczął mówić- i uchylać rąbka tajemnicy odnośnie istniejących już w Hogwarcie klik.
Słuchała go uważnie, starając się zapamiętać jak najwięcej szczegółów. Grupa Gryfonów, Alice i Hiroshi. I Milo...?
- To nie ten, z którym siedziałam na historii...? - powiedziała szeptem, schylając się lekko- jakby, nie dajcie Bogowie, ktoś miał usłyszeć co mówi, przykablować, i przekazać dalej.
Po jej twarzy było widać procesy myślowe. Nieświadomie, śmiesznym trafem, zajęcie w najdalszej możliwej ławce miejsca sprawiło, że znalazła się pomiędzy dwoma, jak zrozumiała, wrogami.
- Dowali? Znowu? Robi ci krzywdę? - dodała jeszcze bardziej konspiracyjnym tonem, wyniesionym prosto z domu. Jeśli Aidan by się przysłuchał, prawdopodobnie usłyszałby przemieszczające się trybiki w jej głowie. Nie trwało to co prawda długo, bo zaraz się wyprostowała i powiedziała, już normalnym głosem- podwijając rękawy:
- Wyjaśnię drania. Zmiotę go z planszy. Po mugolsku, tradycyjnym kopem w dupę. Nie jestem dobra w odpyskiwanie, ale jeśli uda się go odróżdzkowić*, to jestem w stanie go powalić bez magii. - po czym spojrzała na Aidana, i z powagą dodała- oczywiście, jeśli tylko chcesz.
Zośka to prosty człowiek. Być może brakuje jej w niektórych momentach wyrafinowania, ale to też bardzo teretorialny człowiek który nie lubi, jak ktoś tyra jej ludzi.
- A jeśli chodzi o salę to nie zaprzątaj sobie tym głowy za bardzo, jakoś ją namierzę. - dodała, już z przyjaznym uśmiechem.
odróżdzkowić- słowotwórstwo Zosi, opisujące proces pozbawiania kogoś różdżki, na przykład zaklęciem Expelliarmus. Ze względu na to, że Zosia sama jest świeżym użytkownikiem języka angielskiego, czasami zdarza się jej, w ferworze rozmowy, wymyślić słowo, zamiast szukać w czeluściach pamięci poprawnego wyrazu.