08-07-2022, 05:08 PM
Jestem w niebie.
Stwierdziła Zosia, gdy tylko przekroczyła granice Hogsmeade.
Od momentu, gdy dowiedziała się, że taki Targ istnieje i się odbędzie, oszczędzała skrupulatnie swoje oszczędności- cuda, jakie słyszała na temat rzeczy, które można tu kupić sprawiły, że cieszyła się na samą myśl o wydawanych tu pieniądzach. I miała szczerą nadzieję, że będzie miała szansę kupić coś z każdego straganiku.
Uwielbiała Targi. Jedną z ulubionych czynności było towarzyszenie babci na cotygodniowym wypadzie na Giełdę. Szczególnie stoiska ze starociami ją przyciągały, chociaż te z wyrobami oraz świeżymi warzywami też były wspaniałe...
Ale!
Nie ma co się rozkojarzać. Dzień długi, to należy mieć na tą całą eskapadę energię. Dlatego rozglądnęła się powoli po wszystkich stoiskach z jedzeniem i zamlaskała cichutko. Na co masz ochotę, Zośka?
Naleśniki? Dobre, dobre, ale to chyba nie to. Nie tym razem przynajmniej.
Burger już bardziej. Szczególnie, że nie pamiętała kiedy ostatnio zjadła takiego naprawdę dobrego burgerka.
... czy to jest magiczna wersja Bubble Tea?
Gdy była z mamą raz na zakupach w galerii, to jest, gdy pojechały do dużego miasta, miała okazję skosztować niemagicznej wersji tego napoju. Zosia uwielbiała te tapiokowe kuleczki, dlatego aż korciło ją, by spróbować wersji prosto z Hogsmeade.
Ustawiła się grzecznie w kolejce- najpierw po herbatę. Ze względu na prostą zasadę, że ta herbata może poczekać, a lepiej żeby to burger był jeszcze ciepły jak się go zacznie jeść. Cóż, minus targów- kolejki, które wymagają od ciebie wyborów.
A gdy już nareszcie doczekała się swojej kolei, powiedziała:
- Dzień dobry! Poproszę zieloną herbatę zabieloną mlekiem, z syropem lawendowym i tymi kuleczkami boba. Co, znaczy tak, tak tymi co Pani pokazuje, dokładnie. Tak, wiem wiem, zapomniałam że tu się nie nazywają boba po prostu. Tak, no bo... długa historia. Tak, to będzie wszystko. Ok, sekundkę... proszę. Dziękuję bardzo, do widzenia!
Po czym odeszła uśmiechnięta, ze zdobyczną herbatką. Upiła łyka, wsysając jedną kuleczkę- w końcu zmieniają smak. Zielona herbata z mlekiem i syropem lawendowym- i, tym razem- wiśniową kuleczką. Dobre.
Teraz, atak na burgery! Ponownie ustawiła się w kolejce i czekała na swoją kolej. Starała się nie pić herbaty- chciała, by starczyło jej na czas jedzenia burgera. Było to natomiast trudne, bo ta kolejka była dłuższa niż do herbaty. Jednak proces robienia burgera trwa trochę dłużej. Ale, w końcu nastał czas na Zosię:
- Dzień dobry! Poproszę burgera....um, "Aloha!mora"; tak, ten z ananasem. Sos? Sos słodkokwaśny poproszę. Dodatki standardowe, sałata, pomido... można dodatkowy bekon? O to tak, poproszę z dodatkowym bekonem. Tak. Tak. Tak, wszystko się zgadza. Proszę bardzo. Dziękuję! Do widzenia!
Zaskoczona stosunkowo szybką obsługą odeszła od lady z burgerem po niecałych 10 minutach od zamówienia. Wyglądał przepysznie, choć widziała krzywe spojrzenie pana w kolejce na informację o dodaniu do burgera ananasa.
Nie, żeby ją to w tym przypadku jakoś obchodziło. Lubi połączenie mięsa z ananasem. Lubi, ogólnie, inne połączenia.
I tak oto więc Zosia, uśmiechnięta od ucha do ucha, usiadła sobie przy jednym ze stolików i zaczęła konsumpcję zdobycznego burgerka i herbaty.
Wyglądał dobrze, i smakował równie dobrze. Całkowicie pogrążyła się w jedzeniu, tylko czasami odrywając się od burgera by popić herbatką i zobaczyć co dzieje się w okolicy. A w tej było stosunkowo spokojnie- ludzie stali w kolejkach, jedli, a jak jedli to szli w inne miejsce.
Z tego co zauważyła, stragany gastronomiczne znajdują się pomiędzy grami, a straganami zakupowymi.
Gdzie teraz?
Cóż, chyba lepiej na zakupy. Wydać przeznaczone pieniądze, a to, co zostanie, przeznaczyć na potencjalne gierki.
Zosia pokiwała głową na tą myśl, jednocześnie obcierając usta serwetką po zjedzonym burgerze.
To były bardzo dobrze wydane pieniądze. Czas wydać kolejne.
Zadanie: [1] Jarmark czas zacząć!
[10] Głodny nie jesteś sobą
Uczestnicy: Zosia feat Burger którego je
(/zt)
Stwierdziła Zosia, gdy tylko przekroczyła granice Hogsmeade.
Od momentu, gdy dowiedziała się, że taki Targ istnieje i się odbędzie, oszczędzała skrupulatnie swoje oszczędności- cuda, jakie słyszała na temat rzeczy, które można tu kupić sprawiły, że cieszyła się na samą myśl o wydawanych tu pieniądzach. I miała szczerą nadzieję, że będzie miała szansę kupić coś z każdego straganiku.
Uwielbiała Targi. Jedną z ulubionych czynności było towarzyszenie babci na cotygodniowym wypadzie na Giełdę. Szczególnie stoiska ze starociami ją przyciągały, chociaż te z wyrobami oraz świeżymi warzywami też były wspaniałe...
Ale!
Nie ma co się rozkojarzać. Dzień długi, to należy mieć na tą całą eskapadę energię. Dlatego rozglądnęła się powoli po wszystkich stoiskach z jedzeniem i zamlaskała cichutko. Na co masz ochotę, Zośka?
Naleśniki? Dobre, dobre, ale to chyba nie to. Nie tym razem przynajmniej.
Burger już bardziej. Szczególnie, że nie pamiętała kiedy ostatnio zjadła takiego naprawdę dobrego burgerka.
... czy to jest magiczna wersja Bubble Tea?
Gdy była z mamą raz na zakupach w galerii, to jest, gdy pojechały do dużego miasta, miała okazję skosztować niemagicznej wersji tego napoju. Zosia uwielbiała te tapiokowe kuleczki, dlatego aż korciło ją, by spróbować wersji prosto z Hogsmeade.
Ustawiła się grzecznie w kolejce- najpierw po herbatę. Ze względu na prostą zasadę, że ta herbata może poczekać, a lepiej żeby to burger był jeszcze ciepły jak się go zacznie jeść. Cóż, minus targów- kolejki, które wymagają od ciebie wyborów.
A gdy już nareszcie doczekała się swojej kolei, powiedziała:
- Dzień dobry! Poproszę zieloną herbatę zabieloną mlekiem, z syropem lawendowym i tymi kuleczkami boba. Co, znaczy tak, tak tymi co Pani pokazuje, dokładnie. Tak, wiem wiem, zapomniałam że tu się nie nazywają boba po prostu. Tak, no bo... długa historia. Tak, to będzie wszystko. Ok, sekundkę... proszę. Dziękuję bardzo, do widzenia!
Po czym odeszła uśmiechnięta, ze zdobyczną herbatką. Upiła łyka, wsysając jedną kuleczkę- w końcu zmieniają smak. Zielona herbata z mlekiem i syropem lawendowym- i, tym razem- wiśniową kuleczką. Dobre.
Teraz, atak na burgery! Ponownie ustawiła się w kolejce i czekała na swoją kolej. Starała się nie pić herbaty- chciała, by starczyło jej na czas jedzenia burgera. Było to natomiast trudne, bo ta kolejka była dłuższa niż do herbaty. Jednak proces robienia burgera trwa trochę dłużej. Ale, w końcu nastał czas na Zosię:
- Dzień dobry! Poproszę burgera....um, "Aloha!mora"; tak, ten z ananasem. Sos? Sos słodkokwaśny poproszę. Dodatki standardowe, sałata, pomido... można dodatkowy bekon? O to tak, poproszę z dodatkowym bekonem. Tak. Tak. Tak, wszystko się zgadza. Proszę bardzo. Dziękuję! Do widzenia!
Zaskoczona stosunkowo szybką obsługą odeszła od lady z burgerem po niecałych 10 minutach od zamówienia. Wyglądał przepysznie, choć widziała krzywe spojrzenie pana w kolejce na informację o dodaniu do burgera ananasa.
Nie, żeby ją to w tym przypadku jakoś obchodziło. Lubi połączenie mięsa z ananasem. Lubi, ogólnie, inne połączenia.
I tak oto więc Zosia, uśmiechnięta od ucha do ucha, usiadła sobie przy jednym ze stolików i zaczęła konsumpcję zdobycznego burgerka i herbaty.
Wyglądał dobrze, i smakował równie dobrze. Całkowicie pogrążyła się w jedzeniu, tylko czasami odrywając się od burgera by popić herbatką i zobaczyć co dzieje się w okolicy. A w tej było stosunkowo spokojnie- ludzie stali w kolejkach, jedli, a jak jedli to szli w inne miejsce.
Z tego co zauważyła, stragany gastronomiczne znajdują się pomiędzy grami, a straganami zakupowymi.
Gdzie teraz?
Cóż, chyba lepiej na zakupy. Wydać przeznaczone pieniądze, a to, co zostanie, przeznaczyć na potencjalne gierki.
Zosia pokiwała głową na tą myśl, jednocześnie obcierając usta serwetką po zjedzonym burgerze.
To były bardzo dobrze wydane pieniądze. Czas wydać kolejne.
[10] Głodny nie jesteś sobą
(/zt)