09-07-2022, 06:52 PM
Może i nie było to tak bezpośrednio rzuconym wyzwaniem, ale poniekąd tak to odebrał. A dobrego wyzwania szkoda byłoby odmówić, tym bardziej mając wystarczająco dużo pewności siebie, że odniesie się sukces. Bo co, jak co, ale przekonywanie Rose do siebie wychodziło mu wyjątkowo dobrze. I czerpał z tego równie wielką przyjemność, co i ona.
- Nie jestem pewien czy w tej chwili próbujesz mnie przekonać, czy sprowokować... - Spojrzał na nią poniekąd trochę sugestywnie, choć starając się ukryć to pod przymrużeniem nieco powiek.
Jedynie przesunął wzrokiem po jej ramionach do dłoni, kiedy zabrała się za chowanie książki, ale wystarczyło to jako przypomnienie, że przecież on też nadal trzyma kupioną sobie książkę w jednej ręce. Z lekkim drgnięciem, które sugerowała nagłe ocknięcie i wyrwanie umysłu z jakiegoś konkretnego korytarza myśli, schował również swój tom bezpiecznie do jednej z przepastnych kieszeni jesiennego płaszcza.
Trochę odruchowo ruszył za Rose, niby pchnięty do tego energią gromadzącego się tłumu, ale w rzeczywistości pognany podświadomością i chęcią spędzenia czasu z Gryfonką. I tak sobie szli powolutku, w sumie bez większego celu.
- A co? Planujesz mi coś sprezentować? - Posłał jej trochę zadziorny uśmiech, oczywiście tylko żartując, bo wcale nie oczekiwał żadnych prezentów. - Najmniej sprzyjający celebrowaniu dzień, pierwszy września.
- Nie jestem pewien czy w tej chwili próbujesz mnie przekonać, czy sprowokować... - Spojrzał na nią poniekąd trochę sugestywnie, choć starając się ukryć to pod przymrużeniem nieco powiek.
Jedynie przesunął wzrokiem po jej ramionach do dłoni, kiedy zabrała się za chowanie książki, ale wystarczyło to jako przypomnienie, że przecież on też nadal trzyma kupioną sobie książkę w jednej ręce. Z lekkim drgnięciem, które sugerowała nagłe ocknięcie i wyrwanie umysłu z jakiegoś konkretnego korytarza myśli, schował również swój tom bezpiecznie do jednej z przepastnych kieszeni jesiennego płaszcza.
Trochę odruchowo ruszył za Rose, niby pchnięty do tego energią gromadzącego się tłumu, ale w rzeczywistości pognany podświadomością i chęcią spędzenia czasu z Gryfonką. I tak sobie szli powolutku, w sumie bez większego celu.
- A co? Planujesz mi coś sprezentować? - Posłał jej trochę zadziorny uśmiech, oczywiście tylko żartując, bo wcale nie oczekiwał żadnych prezentów. - Najmniej sprzyjający celebrowaniu dzień, pierwszy września.