09-07-2022, 07:11 PM
Kolejny stragan, ze słodyczami.
Mimo tego, że Miodowe Królestwo miało swój stragan, to ten, zupełnie niekojarzony przez Zosię, zdawał się być najpopularniejszy. Nazwa firmy nic jej nie mówiła, a produkty jakie oferowali nie przypominały nic, co widziała wcześniej w Hogsmeade.
Podeszła bliżej, stając tak, by dobrze widzieć produkty i ich opisy.
"Rachatłukum wieloowocowe" głosiła pierwsza etykietka, naklejona na słoiczki z galaretkowatymi słodyczami. "Lepiej nie najeść się ich zbyt dużo na raz, nawet jedna znacznie podnosi nastrój, a kilka może doprowadzić do długiego, nieopanowanego śmiechu"
Och, czyli te poprawiają humor? Ciekawe, ciekawe. Co tam dalej mamy?
Pudrowe landrynki, czyli słodycze uspokajające. Zosia niezaprzeczalnie skorzystałaby z ich cudownych zdolności- ale w jej głowie pojawiła się obawa, że mogłaby wtedy być nieco otępiała. Cóż, może kiedyś.
Na sam koniec jej wzrok spoczął na lukrecji. Nie była fanką smaku tego wyrobu, ale opis ją zainteresował. "sprawia, że każdy go spróbuje produktu, czuje nagłe zauroczenie względem pierwszej osoby, jaką zobaczy."
Nie była odważna na tyle, by pić Amortensję w normalnej formie, ale była ciekawa jakie to uczucie. Poza tym, jakie możliwości to dawało! Bo co na przykład, gdyby ktoś zjadł ją w pustym pokoju? Albo, gdyby jedyne co widział to swoje odbicie?
Jej ciekawość wzięła górę i tym razem. Wyciągnęła odpowiednią ilość gotówki i wyciągnęła je w kierunku sprzedawcy:
- Dzień dobry! Bardzo proszę 5 laseczek lukrecji. Dziękuję!
Ładnie zapakowany w kolorowy papier pakunek wsadziła do przedniej kieszeni płaszcza. Delikatnie wystawała, ale nie na tyle, by wypaść. Teraz, znaleźć tylko odpowiednie miejsce i moment.
5 lukrecji, 5 prób.
Aż nie mogła się doczekać!
Stragan: Stragan ze słodyczami
Zakupy: 1. Słodka Lukrecja
Suma: 6 PF
Mimo tego, że Miodowe Królestwo miało swój stragan, to ten, zupełnie niekojarzony przez Zosię, zdawał się być najpopularniejszy. Nazwa firmy nic jej nie mówiła, a produkty jakie oferowali nie przypominały nic, co widziała wcześniej w Hogsmeade.
Podeszła bliżej, stając tak, by dobrze widzieć produkty i ich opisy.
"Rachatłukum wieloowocowe" głosiła pierwsza etykietka, naklejona na słoiczki z galaretkowatymi słodyczami. "Lepiej nie najeść się ich zbyt dużo na raz, nawet jedna znacznie podnosi nastrój, a kilka może doprowadzić do długiego, nieopanowanego śmiechu"
Och, czyli te poprawiają humor? Ciekawe, ciekawe. Co tam dalej mamy?
Pudrowe landrynki, czyli słodycze uspokajające. Zosia niezaprzeczalnie skorzystałaby z ich cudownych zdolności- ale w jej głowie pojawiła się obawa, że mogłaby wtedy być nieco otępiała. Cóż, może kiedyś.
Na sam koniec jej wzrok spoczął na lukrecji. Nie była fanką smaku tego wyrobu, ale opis ją zainteresował. "sprawia, że każdy go spróbuje produktu, czuje nagłe zauroczenie względem pierwszej osoby, jaką zobaczy."
Nie była odważna na tyle, by pić Amortensję w normalnej formie, ale była ciekawa jakie to uczucie. Poza tym, jakie możliwości to dawało! Bo co na przykład, gdyby ktoś zjadł ją w pustym pokoju? Albo, gdyby jedyne co widział to swoje odbicie?
Jej ciekawość wzięła górę i tym razem. Wyciągnęła odpowiednią ilość gotówki i wyciągnęła je w kierunku sprzedawcy:
- Dzień dobry! Bardzo proszę 5 laseczek lukrecji. Dziękuję!
Ładnie zapakowany w kolorowy papier pakunek wsadziła do przedniej kieszeni płaszcza. Delikatnie wystawała, ale nie na tyle, by wypaść. Teraz, znaleźć tylko odpowiednie miejsce i moment.
5 lukrecji, 5 prób.
Aż nie mogła się doczekać!
rozliczone i dodane do kuferka