09-07-2022, 11:39 PM
Ostatnie stoisko na drodze Zosi, stoisko z ubraniami i dodatkami.
Być może powiedzenie, że to na to stoisko czekała najbardziej, to powiedzenie za dużo- bo jednak każde stoisko było unikatowe i Zosia cieszyła się jak dziecko przeglądając ich zawartość. Ale tylko na tym stoisku znajdywały się przedmioty od samej Oonagh Kingsley- której Zosia była fanką.
Nie uważała się, co prawda, za osobę modną, ale bardzo podobały jej się jej projekty- zarówno pod kątem estetyczności i innowacyjności. Szczególnie była fanką serii Czasem Słońce Czasem Deszcz- fascynowało ją, jak Oonagh osiągnęła połączenie materiału i jego zmianę w zależności od nastroju.
I być może i jej będzie dane zasmakować tej magii- bo oto właśnie jej wzrok spoczął na bransoletkach przyjaźni. Przypominały one niejako bransoletki nastrojów dostępne w sklepikach mugolów- te jednak pokazywały, według opisu sprzedawcy, nastrój osoby z którą bransoletkę dzielisz.
Sprzedawane w parach- jedna dla przyjaciela, druga dla siebie.
Zosia zastanowiła się chwilę. Nie miała za dużo osób, którym mogła kupić coś takiego- w pierwszym odruchu pomyślała o swojej babci. Dzięki temu wiedziałaby, mimo dzielących je kilometrów, jak się czuje- szczególnie teraz, gdy cała rodzina przeprowadziła się do Anglii, a ona sama została w Polsce, ta wiedza byłaby szczególnie ważna
Więc jedna para, na pewno.
W szkole rozmawia dosłownie z dwiema osobami- z Pascalem i Aidanem. Ten pierwszy, mimo bycia szlachcicem, szybko znalazł nić porozumienia z Zosią; ten drugi natomiast, był co prawda skryty, i Zosia bała się trochę, że to za szybko, ale nie miała nikogo innego.
Więc trzy zestawy. Klasa.
Już miała płacić, ale kątem oka zauważyła niewielki ruch w sekcji biżuterii. Pierścionki, naszyjniki, opaski, broszki- wszystkie przestawiały różne kwiaty w różnych momentach rozwoju. Według opisu, przechodziły przez wszystkie, a gdy "umierały" wracały znów do bycia pączkami.
Zosia była zachwycona. Zerknęła do portmonetki. Chciała iść jeszcze na gry, a biżuteria była trochę droga. Z wszystkich elementów, najtańsze były pierścionki. Dobrze, ty i tak opasek i naszyjników nie nosisz- pomyślała, sięgając po pierścionek z konwalią.
Konwalie, bez i poziomki. To nieoderwalne wspomnienie związane z domem babci, gdzie pod orzechem, rosły poziomki i konwalie, a ona, razem z babcią, plotła wieńce z bzu.
Na to wspomnienie westchnęła cichutko, i podała pierścionek, razem z bransoletkami sprzedawcy. Gdy ten zapakował je w sakiewkę, wręczyła mu pieniądze, ukłoniła się, i odeszła od stoiska by nie robić niepotrzebnego tłumu. Pierścionek zaraz wsunęła na palec- resztę schowała do torby.
Teraz czas na gierki!
(/zt)
Stragan: Stoisko z ubraniami i dodatkami
Zakupy: 4. Bransoletki przyjaźni (trzy pary) ; 5. Wiosna, ach, to Ty?
Suma: 16 PF
Być może powiedzenie, że to na to stoisko czekała najbardziej, to powiedzenie za dużo- bo jednak każde stoisko było unikatowe i Zosia cieszyła się jak dziecko przeglądając ich zawartość. Ale tylko na tym stoisku znajdywały się przedmioty od samej Oonagh Kingsley- której Zosia była fanką.
Nie uważała się, co prawda, za osobę modną, ale bardzo podobały jej się jej projekty- zarówno pod kątem estetyczności i innowacyjności. Szczególnie była fanką serii Czasem Słońce Czasem Deszcz- fascynowało ją, jak Oonagh osiągnęła połączenie materiału i jego zmianę w zależności od nastroju.
I być może i jej będzie dane zasmakować tej magii- bo oto właśnie jej wzrok spoczął na bransoletkach przyjaźni. Przypominały one niejako bransoletki nastrojów dostępne w sklepikach mugolów- te jednak pokazywały, według opisu sprzedawcy, nastrój osoby z którą bransoletkę dzielisz.
Sprzedawane w parach- jedna dla przyjaciela, druga dla siebie.
Zosia zastanowiła się chwilę. Nie miała za dużo osób, którym mogła kupić coś takiego- w pierwszym odruchu pomyślała o swojej babci. Dzięki temu wiedziałaby, mimo dzielących je kilometrów, jak się czuje- szczególnie teraz, gdy cała rodzina przeprowadziła się do Anglii, a ona sama została w Polsce, ta wiedza byłaby szczególnie ważna
Więc jedna para, na pewno.
W szkole rozmawia dosłownie z dwiema osobami- z Pascalem i Aidanem. Ten pierwszy, mimo bycia szlachcicem, szybko znalazł nić porozumienia z Zosią; ten drugi natomiast, był co prawda skryty, i Zosia bała się trochę, że to za szybko, ale nie miała nikogo innego.
Więc trzy zestawy. Klasa.
Już miała płacić, ale kątem oka zauważyła niewielki ruch w sekcji biżuterii. Pierścionki, naszyjniki, opaski, broszki- wszystkie przestawiały różne kwiaty w różnych momentach rozwoju. Według opisu, przechodziły przez wszystkie, a gdy "umierały" wracały znów do bycia pączkami.
Zosia była zachwycona. Zerknęła do portmonetki. Chciała iść jeszcze na gry, a biżuteria była trochę droga. Z wszystkich elementów, najtańsze były pierścionki. Dobrze, ty i tak opasek i naszyjników nie nosisz- pomyślała, sięgając po pierścionek z konwalią.
Konwalie, bez i poziomki. To nieoderwalne wspomnienie związane z domem babci, gdzie pod orzechem, rosły poziomki i konwalie, a ona, razem z babcią, plotła wieńce z bzu.
Na to wspomnienie westchnęła cichutko, i podała pierścionek, razem z bransoletkami sprzedawcy. Gdy ten zapakował je w sakiewkę, wręczyła mu pieniądze, ukłoniła się, i odeszła od stoiska by nie robić niepotrzebnego tłumu. Pierścionek zaraz wsunęła na palec- resztę schowała do torby.
Teraz czas na gierki!
(/zt)
rozliczone i dodane do kuferka