10-07-2022, 07:37 PM
Może nie powinien był jednak wspominać o Milo? Może robił tym samym sobie złą reklamę? W końcu ten pewnie nic na niego nie nagadał, chcą utrzymać reputację tego niewinnego... A jeszcze na koniec wyjdzie, że to Aidan jest tym złym, który jeszcze rozgaduje na jego temat różne rzeczy za jego plecami.
Skinął jednak głową.
Jednak dopiero po chwili Zofia go zaskoczyła i... Cóż, szczerze mówiąc nawet nie wiedział, czy pozytywnie, czy negatywnie. Zaskoczyła. I tyle.
Zaraz po przyswojeniu informacji o jej waleczności, uśmiechnął się lekko. Bynajmniej nie na samo odróżdżkowianie, chociaż to też zdało mu się mieć pewien urok.
- To... Raczej nie coś, z czym nie poradzę sobie sam - odparł wzruszając ramionami.
Nie, to nie tak. Zdaje się, że właśnie sobie nie radził. Ale jedynym rozwiązaniem byłaby zmiana dormitorium, a to zwyczajnie niemożliwe. Myślał realistycznie. Najlepszą opcją teraz byłoby, gdyby obaj byli gotów ignorować siebie nawzajem. Ale Milo nie dawał za wygraną.
- Więc nie. Raczej mam na myśli, że nie warto mu podpaść... Z drugiej strony ja mu nic nie zrobiłem. Po prostu rzucił się któregoś dnia.
Chyba potrzebował się z tego wyżalić... Nie było innego wyjaśnienia. Zofia była równie niebezpieczną, co i bezpieczną osobą do takich zwierzeń. Nie znała wielu osób, ale też nie byli tak blisko, by być pewnym, że zaraz nie rozgada wszystkim szczegółów ich rozmowy. Ale może skoro nie zdążył ugryźć się w język, wypadałoby ją sprawdzić... I nie kryło się za tym nic niecnego!
- I jak możesz, nie mów, że cokolwiek ci o tym wspominałem. Nikomu-... Co najmniej nikomu, komu nie ufasz. Nie potrzebuję, żeby cały ten dramat urósł do większych rozmiarów.
Skinął jednak głową.
Jednak dopiero po chwili Zofia go zaskoczyła i... Cóż, szczerze mówiąc nawet nie wiedział, czy pozytywnie, czy negatywnie. Zaskoczyła. I tyle.
Zaraz po przyswojeniu informacji o jej waleczności, uśmiechnął się lekko. Bynajmniej nie na samo odróżdżkowianie, chociaż to też zdało mu się mieć pewien urok.
- To... Raczej nie coś, z czym nie poradzę sobie sam - odparł wzruszając ramionami.
Nie, to nie tak. Zdaje się, że właśnie sobie nie radził. Ale jedynym rozwiązaniem byłaby zmiana dormitorium, a to zwyczajnie niemożliwe. Myślał realistycznie. Najlepszą opcją teraz byłoby, gdyby obaj byli gotów ignorować siebie nawzajem. Ale Milo nie dawał za wygraną.
- Więc nie. Raczej mam na myśli, że nie warto mu podpaść... Z drugiej strony ja mu nic nie zrobiłem. Po prostu rzucił się któregoś dnia.
Chyba potrzebował się z tego wyżalić... Nie było innego wyjaśnienia. Zofia była równie niebezpieczną, co i bezpieczną osobą do takich zwierzeń. Nie znała wielu osób, ale też nie byli tak blisko, by być pewnym, że zaraz nie rozgada wszystkim szczegółów ich rozmowy. Ale może skoro nie zdążył ugryźć się w język, wypadałoby ją sprawdzić... I nie kryło się za tym nic niecnego!
- I jak możesz, nie mów, że cokolwiek ci o tym wspominałem. Nikomu-... Co najmniej nikomu, komu nie ufasz. Nie potrzebuję, żeby cały ten dramat urósł do większych rozmiarów.