10-07-2022, 10:43 PM
Nie dość, że czuła onieśmielenie i zawstydzenie, to jeszcze robiło jej się głupio, że wychodzi na... głupiutką. Bo wiedziała to, o czym William mówił, ale skoro czuł, że musi jej to powiedzieć, to miał ku temu jakiś powód. Najprawdopodobniej powodem tym było uznanie, że April nie wie albo nie wierzy w te informacje. Sarkastycznie uśmiechnięty Vates jak zwykle nijak w tej sytuacji pomagał, doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że bawi się wyśmienicie w tej chwili.
- Stoję w jego boksie, do którego weszłam bez ostrzeżenia. I go nie widzę, więc nawet... mogłam na niego nadepnąć albo coś. - Nie była pewna, czy bardziej chce wytłumaczyć swoją postawę w tej sytuacji, czy przekonać Willa, że nie jest głupia, ale chyba wychodziło jej to zupełnie inaczej niż pierwotnie zakładała.
Łatwo było mówić o tym zaufaniu, ale April miała poważne problemy z zaufaniem... sobie samej. Bo owszem, ufała Willowi, że jakby coś się tu teraz stało, to nie stałby obok jak kołek i patrzył - albo co gorsza odwracał wzrok - ale nie ufała, że sama zaraz nie spanikuje od nadmiaru bodźców. Nie dość, że dotykała zwierzęcia, którego nie widziała i jej umysł nie ogarniał do końca sytuacji "czuję ciepło i skórę, ale widzę nic", to na dodatek ciepło dłoni Willa i przez to nieuniknione też zmniejszenie dystansu były przyjemne. I nie wiedziała jak ma na to zareagować, jak ma się z tym czuć, jakoś nigdy wcześniej nie była w takiej sytuacji na trzeźwo, a po pijaku tylko raz.
Nie zorientowała się nawet, że wstrzymała oddech, wodząc wzrokiem za ich dłońmi przesuwającymi się w powietrzu, skołowana i zdumiona... chyba już wszystkim na raz.
- No właśnie... nie widzę. - Okej, może i zbyt dosłownie przyjęła to jego pytanie retoryczne, ale była po prostu zdenerwowana i desperacko próbowała brzmieć na normalną. Może nawet w jakiś niezrozumiały dla siebie sposób zabawną.
A tak poza nerwami, to sama tekstura skórzastej skóry testrala była zaskakująco przyjemna w dotyku. I był ciepły. I kościsty, ale nie w taki nieprzyjemny sposób, po prostu... był unikalny. Nie miała w życiu za wiele kontaktu z końmi, ale pod względem somatycznym wydawały się zupełnie inne.
Dopiero kiedy Will puścił jej dłoń i odsunęła ją od niewidzialnej testralej głowy, wypuściła powoli powietrze z płuc. Pokiwałą jedynie głową na słowa Gryfona i bez słowa odsunęła się pod samą ścianę boksu, niemal przytulając do siebie łopatę, żeby zrobić zwierzęciu miejsce na przejście. Ze zmarszczonymi brwiami wpatrywała się w ściółkę, śledząc trochę w ten sposób kroki wychodzącego testrala, ale nawet jak już została sama, nie ruszyła się z miejsca. I przez moment jeszcze milczała, ostatecznie zbierając w sobie trochę odwagi na odezwanie się.
- Will?... - Odczekała może sekundę i niezależnie od ego, czy dał jakiś znak, że ma jego uwagę, kontynuowała. - Dziękuję. - I po kolejnej sekundzie po prostu zabrała się do pracy, bo jak tak dalej pójdzie, to nie skończy do jutra.
- Stoję w jego boksie, do którego weszłam bez ostrzeżenia. I go nie widzę, więc nawet... mogłam na niego nadepnąć albo coś. - Nie była pewna, czy bardziej chce wytłumaczyć swoją postawę w tej sytuacji, czy przekonać Willa, że nie jest głupia, ale chyba wychodziło jej to zupełnie inaczej niż pierwotnie zakładała.
Łatwo było mówić o tym zaufaniu, ale April miała poważne problemy z zaufaniem... sobie samej. Bo owszem, ufała Willowi, że jakby coś się tu teraz stało, to nie stałby obok jak kołek i patrzył - albo co gorsza odwracał wzrok - ale nie ufała, że sama zaraz nie spanikuje od nadmiaru bodźców. Nie dość, że dotykała zwierzęcia, którego nie widziała i jej umysł nie ogarniał do końca sytuacji "czuję ciepło i skórę, ale widzę nic", to na dodatek ciepło dłoni Willa i przez to nieuniknione też zmniejszenie dystansu były przyjemne. I nie wiedziała jak ma na to zareagować, jak ma się z tym czuć, jakoś nigdy wcześniej nie była w takiej sytuacji na trzeźwo, a po pijaku tylko raz.
Nie zorientowała się nawet, że wstrzymała oddech, wodząc wzrokiem za ich dłońmi przesuwającymi się w powietrzu, skołowana i zdumiona... chyba już wszystkim na raz.
- No właśnie... nie widzę. - Okej, może i zbyt dosłownie przyjęła to jego pytanie retoryczne, ale była po prostu zdenerwowana i desperacko próbowała brzmieć na normalną. Może nawet w jakiś niezrozumiały dla siebie sposób zabawną.
A tak poza nerwami, to sama tekstura skórzastej skóry testrala była zaskakująco przyjemna w dotyku. I był ciepły. I kościsty, ale nie w taki nieprzyjemny sposób, po prostu... był unikalny. Nie miała w życiu za wiele kontaktu z końmi, ale pod względem somatycznym wydawały się zupełnie inne.
Dopiero kiedy Will puścił jej dłoń i odsunęła ją od niewidzialnej testralej głowy, wypuściła powoli powietrze z płuc. Pokiwałą jedynie głową na słowa Gryfona i bez słowa odsunęła się pod samą ścianę boksu, niemal przytulając do siebie łopatę, żeby zrobić zwierzęciu miejsce na przejście. Ze zmarszczonymi brwiami wpatrywała się w ściółkę, śledząc trochę w ten sposób kroki wychodzącego testrala, ale nawet jak już została sama, nie ruszyła się z miejsca. I przez moment jeszcze milczała, ostatecznie zbierając w sobie trochę odwagi na odezwanie się.
- Will?... - Odczekała może sekundę i niezależnie od ego, czy dał jakiś znak, że ma jego uwagę, kontynuowała. - Dziękuję. - I po kolejnej sekundzie po prostu zabrała się do pracy, bo jak tak dalej pójdzie, to nie skończy do jutra.