10-07-2022, 11:36 PM
Kwestia imienia więc, według jego opinii, była sporna. Cóż, może we Francji tak było.
- Wiesz, jesteś jedynym Pascalem którego znam. Więc dla mnie, i przypuszczalnie innych w okolicy, jest to stosunkowo niespotykane imię - odpowiedziała - ale czy popularne czy nie, ładne. - dodała, a uśmiech nie schodził jej z twarzy.
W sumie, co jest ładnym, a co brzydkim imieniem?
- Choć koniec końców, imię to tylko zbiór dźwięków, na które reagujemy. To człowiek który na nie reaguje nadaje mu wartość - dodała trochę ciszej, lekko zamyślona.
Nie przewidywała nagle filozoficznego rozmyślania, ale takich rzeczy zazwyczaj się nie planuje. Po prostu, w pewnym momencie się pojawiają. Ale czy nie jest to dobry czas i miejsce na takie dywagacje? Spacer przy zachodzie słońca z nieznajomym po porośniętej roślinnością uliczce?
- Wcześniej uczyłam się w rosyjskim Koldovstoretz. A przyjechałam tutaj z Polski. - powiedziała, z nieukrywaną w głosie dumą. Bo była jednak dumna ze swojego pochodzenia, i ze szkoły, którą wspominała bardzo ciepło. Ale czy tęskniła? Trochę- za babcią, ludźmi z wioski, Krasulą i tą swojskością, tym spokojem.
Ale, Hogwart i Wielka Brytania to nowa przygoda, której Zośka się ani trochę nie obawiała.
Gdy zbliżył się do niej trochę, uniosła lekko brew i z uśmiechem- który był niejako przyklejony do jej twarzy od początku ich spotkania- podsunęła mu, ponownie, czekoladę. Bo się ostatecznie nie poczęstował drugi raz!
- Zawsze raźniej. Szczególnie, że wychodzi na to, że oboje jesteśmy tu pierwszy raz. Jeśli się zgubimy, to przynajmniej w dwójkę.
- Wiesz, jesteś jedynym Pascalem którego znam. Więc dla mnie, i przypuszczalnie innych w okolicy, jest to stosunkowo niespotykane imię - odpowiedziała - ale czy popularne czy nie, ładne. - dodała, a uśmiech nie schodził jej z twarzy.
W sumie, co jest ładnym, a co brzydkim imieniem?
- Choć koniec końców, imię to tylko zbiór dźwięków, na które reagujemy. To człowiek który na nie reaguje nadaje mu wartość - dodała trochę ciszej, lekko zamyślona.
Nie przewidywała nagle filozoficznego rozmyślania, ale takich rzeczy zazwyczaj się nie planuje. Po prostu, w pewnym momencie się pojawiają. Ale czy nie jest to dobry czas i miejsce na takie dywagacje? Spacer przy zachodzie słońca z nieznajomym po porośniętej roślinnością uliczce?
- Wcześniej uczyłam się w rosyjskim Koldovstoretz. A przyjechałam tutaj z Polski. - powiedziała, z nieukrywaną w głosie dumą. Bo była jednak dumna ze swojego pochodzenia, i ze szkoły, którą wspominała bardzo ciepło. Ale czy tęskniła? Trochę- za babcią, ludźmi z wioski, Krasulą i tą swojskością, tym spokojem.
Ale, Hogwart i Wielka Brytania to nowa przygoda, której Zośka się ani trochę nie obawiała.
Gdy zbliżył się do niej trochę, uniosła lekko brew i z uśmiechem- który był niejako przyklejony do jej twarzy od początku ich spotkania- podsunęła mu, ponownie, czekoladę. Bo się ostatecznie nie poczęstował drugi raz!
- Zawsze raźniej. Szczególnie, że wychodzi na to, że oboje jesteśmy tu pierwszy raz. Jeśli się zgubimy, to przynajmniej w dwójkę.