11-07-2022, 01:44 AM
Oczywiście, że się przestraszyła. Podskoczyła, nawet z jej ust wydobył się cichy, krótki okrzyk- niestety, nie jest fanką hałasów, krzyków, i wszystkiego, co zaskakująco głośne. Dlatego przestraszyła się, ale w odruchu zaraz potem odwróciła się w stronę hałasu.
Niestety nie mogła namierzyć co ani kto (oprócz krzyku "Kryć się", który wydawał jej się dziwnie znajomy), ale chwilę potem była już cała pokryta brokatem.
Na Bogów, brokatem. Czemu miała wrażenie, że wie kto to?
Szybko odgoniła tę myśl. Nie, niemożliwe.
Spojrzała po sobie, widząc jak cały jej strój, od czubka beretu po buty, pokryty był brokatem. Nawet Tuptuś, pluszak trzymany w rękach, nie został oszczędzony- stracił, co prawda, trochę na byciu przerażającym, ale nic nie szkodzi.
W sumie, nie miała za złe tego brokatu. Dlatego, gdy zdała sobie sprawę że niebezpieczeństwo minęło, uśmiechnęła się szeroko- przecież teraz wszystko tak cudnie mieni się w słońcu.
Co prawda, pewnie będzie pozbywać się tego brokatu przez najbliższy tydzień, a potem jeszcze przez kolejny będzie znajdywała drobinki w najróżniejszych miejscach- ale mówi się trudno, to łagodny wyrok.
Z obserwacji otoczenia mieniącego się od brokatu, wyrwał ją znajomy głos- a szczególnie, charakterystyczne zmiękczenie jej imienia. Odwróciła się w kierunku źródła tego głosu i dostrzegła, że to Pascal patrzy na nią zmartwiony, machając. Ojej, to nastąpiło szybciej niż sądziłam.
- Tak, tak, w porządku, dziękuję! - odpowiedziała z uśmiechem, próbując otrzepać choć trochę dłonie o płaszcz. Plan był taki, by tymi otrzepanymi dłońmi przetrzeć oczy i usta- brokat jest uroczy, ale na powiekach, nie pod powieką.
Spojrzała na rodzeństwo. Cóż, nie mogli się siebie wyprzeć- byli niesamowicie do siebie podobni. Do tego oboje byli najzwyczajniej w świecie piękni- znała i kumplowała się co prawda z Pascalem, ale i tak czasami potrafiła się zawiesić.
Szczególnie teraz, jak sobie tak stali, ładni, błyszczący, dobrze ubrani.
Był taki film niemagicznych; o pięknych, błyszczących ludziach, ale nie mogła sobie przypomnieć tytułu...
Z zamyślenia wyrwał ją głos Pascala, który przedstawiał jej właśnie swoją siostrę. Cholera, co teraz?
Nie chciała wyjść na niewychowanego gbura, bo gdzieś z tyłu głowy miała, że to jednak dobrze wychowani ludzie, a ona nie miała kontaktu z jakimkolwiek savoir-vivre od czasu jak ojca nie ma; Powinna się ukłonić? Dygnąć? Podać dłoń? Albo jego siostra powinna najpierw podać dłoń? Kto jest starszy? Myśl Zośka, myśl!
Jeszcze do tego zabrała jej ślimaka! Na Bogów, spalona na panewce!
Dobra, nie ważne! Jesteś dziewczyną ze wsi na podlasiu! Nie udawaj kogoś, kim nie jesteś!
Dlatego wysunęła rękę w jej stronę. Najwyżej jej po prostu nie uściśnie, czy coś.
- Bardzo mi miło. I przepraszam za gumochłona, nie byłam świadoma... - powiedziała, ostatnią część zdania wypowiadając trochę niepewnie. Jej wybór bazował tylko na przypadku, dlatego przykro jej było, że tak niefortunnie trafiła.
Trafiła, właśnie, bransoletka! To ten moment.
Nie, weź poczekaj jeszcze chwilkę. Dopiero co się zobaczyliście.
Niestety nie mogła namierzyć co ani kto (oprócz krzyku "Kryć się", który wydawał jej się dziwnie znajomy), ale chwilę potem była już cała pokryta brokatem.
Na Bogów, brokatem. Czemu miała wrażenie, że wie kto to?
Szybko odgoniła tę myśl. Nie, niemożliwe.
Spojrzała po sobie, widząc jak cały jej strój, od czubka beretu po buty, pokryty był brokatem. Nawet Tuptuś, pluszak trzymany w rękach, nie został oszczędzony- stracił, co prawda, trochę na byciu przerażającym, ale nic nie szkodzi.
W sumie, nie miała za złe tego brokatu. Dlatego, gdy zdała sobie sprawę że niebezpieczeństwo minęło, uśmiechnęła się szeroko- przecież teraz wszystko tak cudnie mieni się w słońcu.
Co prawda, pewnie będzie pozbywać się tego brokatu przez najbliższy tydzień, a potem jeszcze przez kolejny będzie znajdywała drobinki w najróżniejszych miejscach- ale mówi się trudno, to łagodny wyrok.
Z obserwacji otoczenia mieniącego się od brokatu, wyrwał ją znajomy głos- a szczególnie, charakterystyczne zmiękczenie jej imienia. Odwróciła się w kierunku źródła tego głosu i dostrzegła, że to Pascal patrzy na nią zmartwiony, machając. Ojej, to nastąpiło szybciej niż sądziłam.
- Tak, tak, w porządku, dziękuję! - odpowiedziała z uśmiechem, próbując otrzepać choć trochę dłonie o płaszcz. Plan był taki, by tymi otrzepanymi dłońmi przetrzeć oczy i usta- brokat jest uroczy, ale na powiekach, nie pod powieką.
Spojrzała na rodzeństwo. Cóż, nie mogli się siebie wyprzeć- byli niesamowicie do siebie podobni. Do tego oboje byli najzwyczajniej w świecie piękni- znała i kumplowała się co prawda z Pascalem, ale i tak czasami potrafiła się zawiesić.
Szczególnie teraz, jak sobie tak stali, ładni, błyszczący, dobrze ubrani.
Był taki film niemagicznych; o pięknych, błyszczących ludziach, ale nie mogła sobie przypomnieć tytułu...
Z zamyślenia wyrwał ją głos Pascala, który przedstawiał jej właśnie swoją siostrę. Cholera, co teraz?
Nie chciała wyjść na niewychowanego gbura, bo gdzieś z tyłu głowy miała, że to jednak dobrze wychowani ludzie, a ona nie miała kontaktu z jakimkolwiek savoir-vivre od czasu jak ojca nie ma; Powinna się ukłonić? Dygnąć? Podać dłoń? Albo jego siostra powinna najpierw podać dłoń? Kto jest starszy? Myśl Zośka, myśl!
Jeszcze do tego zabrała jej ślimaka! Na Bogów, spalona na panewce!
Dobra, nie ważne! Jesteś dziewczyną ze wsi na podlasiu! Nie udawaj kogoś, kim nie jesteś!
Dlatego wysunęła rękę w jej stronę. Najwyżej jej po prostu nie uściśnie, czy coś.
- Bardzo mi miło. I przepraszam za gumochłona, nie byłam świadoma... - powiedziała, ostatnią część zdania wypowiadając trochę niepewnie. Jej wybór bazował tylko na przypadku, dlatego przykro jej było, że tak niefortunnie trafiła.
Trafiła, właśnie, bransoletka! To ten moment.
Nie, weź poczekaj jeszcze chwilkę. Dopiero co się zobaczyliście.