11-07-2022, 01:51 AM
Oriane obejrzała się na zaczepioną przez brata dziewczynę, kradziejkę Goliatha, i posłała jej przyjazny uśmiech. Musiała się uśmiechnąć do osoby, co dostrzegła w tym samym gumochłonie ten blask potencjalnego zwycięzcy!
- Cóż, kto śpi ten traci - odparła bez złej woli, wzruszając ledwie zauważalnie jednym z ramion.
Doskonale rozeznając się w sytuacji, co wcale nie było wielkim osiągnięciem, zwróciła się ku blondynce.
Dziewczyna wydawała się koleżeńska i z wyglądu była urocza; Oriane nawet pomimo butów na znaczącym obcasie, wciąż była od niej niższa. A więc Sophie musiała być w górnej granicy statystycznego kobiecego wzrostu bądź nawet powyżej poprzeczki.
- To tobie Sophie utrze nosa kiedy zobaczysz jak Leondardo przegrywa z kretesem - odgryzła się bratu wesołkowato.
Uścisnęła serdecznie wyciągniętą rękę, nie obawiając się małej wymiany brokatu. Wszyscy wokół byli równie lśniący.
- Niezmiernie miło cię poznać, Sophie - oznajmiła. - Polska? Przeniosłaś się więc do Hogwartu z Koldovstoretz, jeśli się nie mylę, oui?
Owszem, była zainteresowana. Skoro brat uznał Sophie z Polski za wartą znajomości ona także chciała ją poznać. Ufała Pascalowej ocenie ludzi. Zerknęła ku bratu obstawiającego Leonarda. Nie miała wielkich nadziei związanych z jego wyborem i właściwie była zadowolona, że będzie mieć okazję zobaczyć pierwszy sałatowo-żerczy wyścig bez inwestowania w zakład pieniędzy. Może pozwoli to zebrać nieco informacji by wytypować dobrego kandydata. Zaśmiała się perliście na niepewne przeprosiny, machnęła lekko dłonią.
- Nie ma za co przepraszać! Zdecydowanie masz dobre oko. Leonardo nie ma szans z Goliathem - puściła Sophie oczko, jakby wspólnie knuły pokonanie Pascala i jego typu.
- Cóż, kto śpi ten traci - odparła bez złej woli, wzruszając ledwie zauważalnie jednym z ramion.
Doskonale rozeznając się w sytuacji, co wcale nie było wielkim osiągnięciem, zwróciła się ku blondynce.
Dziewczyna wydawała się koleżeńska i z wyglądu była urocza; Oriane nawet pomimo butów na znaczącym obcasie, wciąż była od niej niższa. A więc Sophie musiała być w górnej granicy statystycznego kobiecego wzrostu bądź nawet powyżej poprzeczki.
- To tobie Sophie utrze nosa kiedy zobaczysz jak Leondardo przegrywa z kretesem - odgryzła się bratu wesołkowato.
Uścisnęła serdecznie wyciągniętą rękę, nie obawiając się małej wymiany brokatu. Wszyscy wokół byli równie lśniący.
- Niezmiernie miło cię poznać, Sophie - oznajmiła. - Polska? Przeniosłaś się więc do Hogwartu z Koldovstoretz, jeśli się nie mylę, oui?
Owszem, była zainteresowana. Skoro brat uznał Sophie z Polski za wartą znajomości ona także chciała ją poznać. Ufała Pascalowej ocenie ludzi. Zerknęła ku bratu obstawiającego Leonarda. Nie miała wielkich nadziei związanych z jego wyborem i właściwie była zadowolona, że będzie mieć okazję zobaczyć pierwszy sałatowo-żerczy wyścig bez inwestowania w zakład pieniędzy. Może pozwoli to zebrać nieco informacji by wytypować dobrego kandydata. Zaśmiała się perliście na niepewne przeprosiny, machnęła lekko dłonią.
- Nie ma za co przepraszać! Zdecydowanie masz dobre oko. Leonardo nie ma szans z Goliathem - puściła Sophie oczko, jakby wspólnie knuły pokonanie Pascala i jego typu.
“Je peux résister à tout, sauf à la tentation”.