11-07-2022, 10:48 AM
Czuła, jak stres związany z nową znajomością, wybuchem, i całym tym chaosem powoli opada. Żarty rodzeństwa Boleyn na pewno w tym pomogły- poczuła się trochę swobodniej w ich otoczeniu, dlatego nawet zachichotała w reakcji na ich wymianę zdań.
Ucieszyła się też, że Oriane nie żywiła urazy co do gumochłona. A nawet, została wciągnięta na front przeciw wyborowi Pascala!
- Tak, dokładnie. Koldovstoretz jest zupełnie inny niż Hogwart... ale, wy chyba macie takie same odczucia porównując do Beauxbatons? -odpowiedziała, patrząc to na Pascala, to na Orianę, trochę z nadzieją, że czują to samo co ona.
Tak, zdecydowanie były różnice. Im dłużej żyła w Hogwarcie, tym więcej ich widziała. Nie były to, oczywiście, zawsze różnice negatywne- po prostu było inaczej.
Ale, nowe doznania sprawiają, że człowiek się rozwija- nowe bodźce, na temat których wcześniej wyrobi sobie opinię. A póki co, nie miała konkretnej opinii na temat Hogwartu- w końcu szkoli się tu dopiero od miesiąca.
Nie mogła określić dlaczego, ale w jakiś sposób te dogryzania, których stała się uczestnikiem, dawały jej radość. Pamiętała przecież podobne sytuacje, czy to z domu, czy z poprzedniej szkoły. Od czasu wyprowadzki to tak naprawdę pierwszy raz, gdy mogła się czuć w otoczeniu kogoś trochę swobodniej. I nawet nie potrzebowała do tego dużo czasu!
- Cóż, jestem pewna Goliatha - odpowiedziała po chwili z pewnością - Żaden z pozostałych gumochłonów nie nazywa się David, więc jestem spokojna.
Dosłownie chwilkę po wypowiedzeniu ostatniego zdania przyszła jej do głowy myśl- na ile czarodzieje znają klasyczną literaturę niemagicznych? Bo przecież taka Biblia, mimo bycia dla wielu niemagicznych świętą księgą, nie musiała wzbudzać jakichkolwiek zainteresowań- tak i historia Davida i Goliata, a przy tym nawiązanie, mogło im umknąć.
Pożyjemy, zobaczymy.
Mam nadzieję, że zobaczymy, jak Goliath pochłania sałatę - pomyślała z uśmiechem.
Ucieszyła się też, że Oriane nie żywiła urazy co do gumochłona. A nawet, została wciągnięta na front przeciw wyborowi Pascala!
- Tak, dokładnie. Koldovstoretz jest zupełnie inny niż Hogwart... ale, wy chyba macie takie same odczucia porównując do Beauxbatons? -odpowiedziała, patrząc to na Pascala, to na Orianę, trochę z nadzieją, że czują to samo co ona.
Tak, zdecydowanie były różnice. Im dłużej żyła w Hogwarcie, tym więcej ich widziała. Nie były to, oczywiście, zawsze różnice negatywne- po prostu było inaczej.
Ale, nowe doznania sprawiają, że człowiek się rozwija- nowe bodźce, na temat których wcześniej wyrobi sobie opinię. A póki co, nie miała konkretnej opinii na temat Hogwartu- w końcu szkoli się tu dopiero od miesiąca.
Nie mogła określić dlaczego, ale w jakiś sposób te dogryzania, których stała się uczestnikiem, dawały jej radość. Pamiętała przecież podobne sytuacje, czy to z domu, czy z poprzedniej szkoły. Od czasu wyprowadzki to tak naprawdę pierwszy raz, gdy mogła się czuć w otoczeniu kogoś trochę swobodniej. I nawet nie potrzebowała do tego dużo czasu!
- Cóż, jestem pewna Goliatha - odpowiedziała po chwili z pewnością - Żaden z pozostałych gumochłonów nie nazywa się David, więc jestem spokojna.
Dosłownie chwilkę po wypowiedzeniu ostatniego zdania przyszła jej do głowy myśl- na ile czarodzieje znają klasyczną literaturę niemagicznych? Bo przecież taka Biblia, mimo bycia dla wielu niemagicznych świętą księgą, nie musiała wzbudzać jakichkolwiek zainteresowań- tak i historia Davida i Goliata, a przy tym nawiązanie, mogło im umknąć.
Pożyjemy, zobaczymy.
Mam nadzieję, że zobaczymy, jak Goliath pochłania sałatę - pomyślała z uśmiechem.