12-07-2022, 01:41 AM
Co prawda miesiąc temu, kiedy oficjalnie się z Sophie poznał, nota bene właśnie w Hogsmeade, już wymienili się wrażeniami z pierwszego miesiąca w nowej szkole, ale teraz każde z nich było bogatsze o cztery kolejne tygodnie doświadczeń.
Skinął głową zarówno na pytanie Krukonki, jak i na odpowiedź Oriane.
- To chyba przez nadmiar wolnego czasu, ma sœur, doskonale wiem, jak bardzo lubisz wypełniać swój grafik po same brzegi. - Nie było w tym ani krzty przytyku, po prostu naprawdę Pascal zdawał sobie sprawę z tego, że jego siostra lubiła być zajęta i ani trochę tego nie oceniał. A nawet podziwiał! Bo choć on zawsze potrafił zorganizować sobie czas, to był w tym znacznie bardziej spontaniczny, a brak narzuconego grafiku dawała mu naprawdę dużo wolności do odkrywania samego siebie jako dojrzewający nastolatek.
Nie umknęło mu również nawiązanie do Biblii - może i niewielu czarodziejów czystokrwistego pochodzenia interesowało się mugolskimi wierzeniami, ale Boleynowie bardzo mocno przykładali uwagę do poliwalentności wiedzy - ale skomentował to jedynie krótkim "Ha!", bo na nic więcej nie miał czasu. Rozpoczęto wyścig!
Nawet jeśli poza Oriane był jedyną osobą, która zagrzewała swojego faworyta do walki, to ani trochę nie krępował się brakiem podobnego entuzjazmu u innych. Może po prostu Brytyjczycy nie potrafili znaleźć odrobiny radości w tak zabawnych sytuacjach, jak wybuchające brokatowe bomby i żarłoczność gumochłonów.
Niestety, jego wybrany czempion nie wykazał się umiejętnościami spożywania na tyle ponadprzeciętnymi, żeby pokonać konkurencję. Ale czy Pascal się tym przejął? Ani trochę. Jedynie wykonał ręką gest oznaczający odrobinę żalu z przegranej, ale uśmiech ani na chwilę nie zszedł mu z ust. Spojrzał na siostrę rozbawiony, z błyszczącą w spojrzeniu iskrą złośliwości, nadal tej dyktowanej miłością.
- Leonardo jest po prostu gentlemanem i pozwolił, żeby to Sophie wygrała to zażarte starcie. Wiedziałem, kogo wybieram. - Spojrzał w tej chwili na Sophie i puścił do niej oko, uśmiechając się odrobinę szerzej.
Jak do tej pory bawił się naprawdę wyśmienicie!
Skinął głową zarówno na pytanie Krukonki, jak i na odpowiedź Oriane.
- To chyba przez nadmiar wolnego czasu, ma sœur, doskonale wiem, jak bardzo lubisz wypełniać swój grafik po same brzegi. - Nie było w tym ani krzty przytyku, po prostu naprawdę Pascal zdawał sobie sprawę z tego, że jego siostra lubiła być zajęta i ani trochę tego nie oceniał. A nawet podziwiał! Bo choć on zawsze potrafił zorganizować sobie czas, to był w tym znacznie bardziej spontaniczny, a brak narzuconego grafiku dawała mu naprawdę dużo wolności do odkrywania samego siebie jako dojrzewający nastolatek.
Nie umknęło mu również nawiązanie do Biblii - może i niewielu czarodziejów czystokrwistego pochodzenia interesowało się mugolskimi wierzeniami, ale Boleynowie bardzo mocno przykładali uwagę do poliwalentności wiedzy - ale skomentował to jedynie krótkim "Ha!", bo na nic więcej nie miał czasu. Rozpoczęto wyścig!
Nawet jeśli poza Oriane był jedyną osobą, która zagrzewała swojego faworyta do walki, to ani trochę nie krępował się brakiem podobnego entuzjazmu u innych. Może po prostu Brytyjczycy nie potrafili znaleźć odrobiny radości w tak zabawnych sytuacjach, jak wybuchające brokatowe bomby i żarłoczność gumochłonów.
Niestety, jego wybrany czempion nie wykazał się umiejętnościami spożywania na tyle ponadprzeciętnymi, żeby pokonać konkurencję. Ale czy Pascal się tym przejął? Ani trochę. Jedynie wykonał ręką gest oznaczający odrobinę żalu z przegranej, ale uśmiech ani na chwilę nie zszedł mu z ust. Spojrzał na siostrę rozbawiony, z błyszczącą w spojrzeniu iskrą złośliwości, nadal tej dyktowanej miłością.
- Leonardo jest po prostu gentlemanem i pozwolił, żeby to Sophie wygrała to zażarte starcie. Wiedziałem, kogo wybieram. - Spojrzał w tej chwili na Sophie i puścił do niej oko, uśmiechając się odrobinę szerzej.
Jak do tej pory bawił się naprawdę wyśmienicie!