04-02-2021, 11:09 PM
Teddy powinien się cieszyć, że Cassandra miała na tyle przyzwoitości, jak również była na tyle przytomna, że nie przywitała go jedynie w szlafroku, pod którym nie byłoby niczego innego, jak nagości. Bo to niestety w jej przypadku mogło się zdarzyć. Wiele razy się zapominała i niewiele brakowało, aby zrobiła coś, czego później mogłaby żałować.
-Jechałeś aż tyle? Zawsze zapominam, że mieszkamy tak daleko od siebie. Ale powiedz , że chociaż podróż dobrze ci minęła, co? - powiedziała, patrząc na niego. Nawet na zmęczonego nie wyglądał. Jak on to robił? Montrose miała w sobie od zawsze wielkie pokłady energii, niemniej miała wrażenie, że Teddy’emu się ona nigdy nie kończyła. Może on faktycznie był napędzany jakimś słońcem? Co prawda dzisiaj było go niewiele, ale pewnie zdążył zgromadzić przez ostatnie kilka dni.
-Nawet mi nie mów. Wolę nie myśleć, jak okropnie wyglądają moje włosy. Dopiero wstałam, a że przyszedłeś, nie miałam czasu nawet się ogarnąć - odpowiedziała. Będzie musiała prysznic wziąć i doprowadzić loki do normalności. Przecież nie będzie siedziała z takim chaosem na głowie.
Złapała chłopaka za rękę, prowadząc go do środka. Miał szczęście, bo dostanie super śniadanie, które mama pewnie kończyła robić. Nawet Cass zrobiła się bardziej głodna. Zaraz, czy to tosty? Naleśniki? I jajecznica?
-W samą porę, Teddy. Zapraszam na śniadanie - powiedziała rodzicielka Krukonki, wychylając się z kuchni. No tak, Montrose powinna wiedzieć najlepiej, że jej mama miała idealne wyczucie czasu i pewnie specjalnie zrobiła jedzenie tak, żeby i Puchon dostał. Czy to nie kochane?
-Nie wiem, czy bym chciała, wiesz? Zresztą one są raczej wyższe - powiedziała i zaraz się skrzywiła, kiedy Teddy zaczął się bawić jej włosami. Już wystarczająco były poplątane. I mokre. I w ogóle koszmarnie musiały się prezentować. - Ej, bo nie dostaniesz jedzenia - zagrodziła. Zaraz jednak pociągnęła go do kuchni, sadzając na jednym z krzeseł.
-Ale super pachnie - rzuciła do mamy, nakładając sobie naleśniki. - To mów Teddy, jak ci się podobała podróż pociągiem, co?
-Jechałeś aż tyle? Zawsze zapominam, że mieszkamy tak daleko od siebie. Ale powiedz , że chociaż podróż dobrze ci minęła, co? - powiedziała, patrząc na niego. Nawet na zmęczonego nie wyglądał. Jak on to robił? Montrose miała w sobie od zawsze wielkie pokłady energii, niemniej miała wrażenie, że Teddy’emu się ona nigdy nie kończyła. Może on faktycznie był napędzany jakimś słońcem? Co prawda dzisiaj było go niewiele, ale pewnie zdążył zgromadzić przez ostatnie kilka dni.
-Nawet mi nie mów. Wolę nie myśleć, jak okropnie wyglądają moje włosy. Dopiero wstałam, a że przyszedłeś, nie miałam czasu nawet się ogarnąć - odpowiedziała. Będzie musiała prysznic wziąć i doprowadzić loki do normalności. Przecież nie będzie siedziała z takim chaosem na głowie.
Złapała chłopaka za rękę, prowadząc go do środka. Miał szczęście, bo dostanie super śniadanie, które mama pewnie kończyła robić. Nawet Cass zrobiła się bardziej głodna. Zaraz, czy to tosty? Naleśniki? I jajecznica?
-W samą porę, Teddy. Zapraszam na śniadanie - powiedziała rodzicielka Krukonki, wychylając się z kuchni. No tak, Montrose powinna wiedzieć najlepiej, że jej mama miała idealne wyczucie czasu i pewnie specjalnie zrobiła jedzenie tak, żeby i Puchon dostał. Czy to nie kochane?
-Nie wiem, czy bym chciała, wiesz? Zresztą one są raczej wyższe - powiedziała i zaraz się skrzywiła, kiedy Teddy zaczął się bawić jej włosami. Już wystarczająco były poplątane. I mokre. I w ogóle koszmarnie musiały się prezentować. - Ej, bo nie dostaniesz jedzenia - zagrodziła. Zaraz jednak pociągnęła go do kuchni, sadzając na jednym z krzeseł.
-Ale super pachnie - rzuciła do mamy, nakładając sobie naleśniki. - To mów Teddy, jak ci się podobała podróż pociągiem, co?