14-07-2022, 11:34 PM
Fakt, że z historią magii Romilly radził sobie naprawdę dobrze. Nie dlatego, że musiał, choć wiele przedmiotów kuł z tego powodu między innymi, ale po prostu lubił tą dziedzinę. Jego zdaniem była ciekawa, to trochę jak te wszystkie historie w książkach rozrywkowych, przygody, dramy, tylko były realne, bo wydarzyły się naprawdę. Jakoś bardziej to do niego trafiało, lepiej było wczuć się w taką opowieść i jakkolwiek nadać jej wagi, empatii, bo była jakkolwiek... Żywa. Po prostu prawdziwa.
Wiedział jednak, że nie wszyscy mieli takie zdanie. Wiele osób wolało fikcję i poniekąd potrafił to zrozumieć, albo chociaż jeśli nie to, to po prostu uszanować. I tak jak z reguły po prostu się nie wtrącał, takk widział, przyglądając się jakiś czas już, że Saoirse nie tylko znacznie gorzej sobie radzi, ale i wyraźnie próbuje być w tym lepszą. Ale nie każdy musi być ekspertem, a ona jako osoba intensywna i mocno roztrzepana, naturalnie męczyła się strasznie. I nie uważał jej za głupią ani gorszą, w zasadzie dość niesprawiedliwie dla reszty, jej dawał znacznie więcej pola do popełniania błędów czy zrozumienia do braku sympatii do przedmiotu. Ale chciał jakoś spróbować jej pomóc, przydać się, cokolwiek dać od siebie, a nie miał wiele pola do popisu, ani jego zdaniem wiele do zaoferowania.
Ostatecznie jednak sam z siebie zaoferował coś na kształt korepetycji. Albo raczej pomocy w przyswojeniu materiału, przynajmniej do najbliższego testu. I to sam z siebie chciał! Nie to żeby kiedykolwiek komukolwiek pomagał w nauce, ale czy to było takie trudne? Miał się przekonać czy faktycznie. I tak oto siedzieli teraz z książkami i ot powtarzali ostatni temat wspólnie.
- Wiesz, dobrze jest je pamiętać, ale też nie są w zasadzie najważniejsze. Nawet jeśli byś kojarzyła mniej więcej kiedy to było, wiek albo przed czym, albo po czym, to już jest jakieś umiejscowienie w czasie. Tak w przybliżeniu, ale to już dużo. A poza tym... Moim zdaniem najważniejsze żeby znać chociaż główne fakty. Patrz na to w ten sposób, jakbyś czytała książkę. Ten gość, Smith, był wściekły na swojego dawnego kumpla, że się z nim nie zgadza. Miał o to wielki problem i zaczął układać się przez to z tym gościem. W tym samym czasie Flint, ten dawny kumpel, o to samo winił Smitha i zakolegował się z jego odwiecznym wrogiem, bo mieli wspólny cel. I z tego wyszła wielka sprawa, bo potem przez tych powstał ten ruch polityczny, a przez tych ten drugi. I nienawidziły się obie strony, dość nakręcone przez tych dwóch, co się nie dogadali.
Ta historia miała naprawdę dużo większą głębię i wartość niż Romilly opisał pokazując po nazwiskach i nazwach w książce, ale to był najprostszy sposób żeby to ująć, jak i taki, w jaki sam to sobie w głowie układał.
Wiedział jednak, że nie wszyscy mieli takie zdanie. Wiele osób wolało fikcję i poniekąd potrafił to zrozumieć, albo chociaż jeśli nie to, to po prostu uszanować. I tak jak z reguły po prostu się nie wtrącał, takk widział, przyglądając się jakiś czas już, że Saoirse nie tylko znacznie gorzej sobie radzi, ale i wyraźnie próbuje być w tym lepszą. Ale nie każdy musi być ekspertem, a ona jako osoba intensywna i mocno roztrzepana, naturalnie męczyła się strasznie. I nie uważał jej za głupią ani gorszą, w zasadzie dość niesprawiedliwie dla reszty, jej dawał znacznie więcej pola do popełniania błędów czy zrozumienia do braku sympatii do przedmiotu. Ale chciał jakoś spróbować jej pomóc, przydać się, cokolwiek dać od siebie, a nie miał wiele pola do popisu, ani jego zdaniem wiele do zaoferowania.
Ostatecznie jednak sam z siebie zaoferował coś na kształt korepetycji. Albo raczej pomocy w przyswojeniu materiału, przynajmniej do najbliższego testu. I to sam z siebie chciał! Nie to żeby kiedykolwiek komukolwiek pomagał w nauce, ale czy to było takie trudne? Miał się przekonać czy faktycznie. I tak oto siedzieli teraz z książkami i ot powtarzali ostatni temat wspólnie.
- Wiesz, dobrze jest je pamiętać, ale też nie są w zasadzie najważniejsze. Nawet jeśli byś kojarzyła mniej więcej kiedy to było, wiek albo przed czym, albo po czym, to już jest jakieś umiejscowienie w czasie. Tak w przybliżeniu, ale to już dużo. A poza tym... Moim zdaniem najważniejsze żeby znać chociaż główne fakty. Patrz na to w ten sposób, jakbyś czytała książkę. Ten gość, Smith, był wściekły na swojego dawnego kumpla, że się z nim nie zgadza. Miał o to wielki problem i zaczął układać się przez to z tym gościem. W tym samym czasie Flint, ten dawny kumpel, o to samo winił Smitha i zakolegował się z jego odwiecznym wrogiem, bo mieli wspólny cel. I z tego wyszła wielka sprawa, bo potem przez tych powstał ten ruch polityczny, a przez tych ten drugi. I nienawidziły się obie strony, dość nakręcone przez tych dwóch, co się nie dogadali.
Ta historia miała naprawdę dużo większą głębię i wartość niż Romilly opisał pokazując po nazwiskach i nazwach w książce, ale to był najprostszy sposób żeby to ująć, jak i taki, w jaki sam to sobie w głowie układał.
"The echo, as wide as the equator,
Travels through a world of built up anger-
Too late to pull itself together now."
Travels through a world of built up anger-
Too late to pull itself together now."