14-07-2022, 11:55 PM
W frustracji niemal wyrzuciła mu, że oto faktycznie czytała książkę, nie musiała sobie niczego wyobrażać, a autor po prostu był jakimś nadętym profesorem, który zamiast pisać zrozumiale, pastwił się nad uczniami, którzy tego przedmiotu zwyczajnie nie lubili! Jednak zamiast tego zmrużyła oczy, zacisnęła nieco mocniej usta i tylko wodziła wzrokiem po fragmentach, o których wspominał Romilly. I może nawet miało to nieco więcej sensu, potrafiłaby mniej więcej powtórzyć jego słowa, ale czy potrafiłaby z powrotem przetworzyć to na język profesorskiego bucostwa? Nie ma mowy. Nie na poczekaniu. Jeśli miałaby być z tego zapytana, poległaby... Jeśli miałaby o tym napisać, z kolei... Tak, dałaby radę cokolwiek z siebie wykrzesać.
- Ale to już wiem... Teraz... Mniej więcej - powiedziała po sprostowaniach zachowując pełną szczerość. - Tylko wiesz, zmienimy temat, pogadamy o czymś innym i to wszystko...
Tu uniosła jedną dłoń ze szczepionymi ze sobą palcami, by zaraz gwałtownie je uwolnić, symulując wybuch i ulatniające się myśli.
- Puf! Nie ma. Nic. Koniec. Pozamiatane, przejebane... - zakończyła, dając swojej ręce smutno opaść.
Ale z drugiej strony nie chciała też psuć im obojgu nastroju, więc zaraz posłała mu lekki uśmiech.
- Znaczy, ok, może jak nie pomylę nazwisk, to jest jeszcze dla mnie jakaś szansa... Znaczy, o ile mnie nie zapyta.
Westchnęła głęboko, na moment chowając twarz za trzymaną przez siebie książką.
Musiał teraz myśleć, że jest głupia... Właściwie powtarzając historię magii jej samej również przychodziły do głowy podobne myśli. Przy innych przedmiotach nie, ale zawsze jak wracała do tego jednego... A jednak czuła potrzebę udowodnienia Ślizgonowi, że głupia nie jest! Sobie nie musiała nic udowadniać, mogła sobie być głupia z historii magii - nawet jeśli to czasem bolało! - ale wolała nie wracać do ich relacji sprzed roku tylko dlatego, że popisała się swoim brakiem wiedzy.
- Nie, wiesz co, spoko, dam radę - zaczęła bardziej entuzjastycznie, opuszczając nagle książkę. - Nie zapyta mnie, więc nie powiem głupot, ale jak będzie kartkówka, czy klasówka, będę miała czas i będę wiedzieć!
Nie byłaby taka pewna, ale Romilly nie musiał tego wiedzieć...
- Ale to już wiem... Teraz... Mniej więcej - powiedziała po sprostowaniach zachowując pełną szczerość. - Tylko wiesz, zmienimy temat, pogadamy o czymś innym i to wszystko...
Tu uniosła jedną dłoń ze szczepionymi ze sobą palcami, by zaraz gwałtownie je uwolnić, symulując wybuch i ulatniające się myśli.
- Puf! Nie ma. Nic. Koniec. Pozamiatane, przejebane... - zakończyła, dając swojej ręce smutno opaść.
Ale z drugiej strony nie chciała też psuć im obojgu nastroju, więc zaraz posłała mu lekki uśmiech.
- Znaczy, ok, może jak nie pomylę nazwisk, to jest jeszcze dla mnie jakaś szansa... Znaczy, o ile mnie nie zapyta.
Westchnęła głęboko, na moment chowając twarz za trzymaną przez siebie książką.
Musiał teraz myśleć, że jest głupia... Właściwie powtarzając historię magii jej samej również przychodziły do głowy podobne myśli. Przy innych przedmiotach nie, ale zawsze jak wracała do tego jednego... A jednak czuła potrzebę udowodnienia Ślizgonowi, że głupia nie jest! Sobie nie musiała nic udowadniać, mogła sobie być głupia z historii magii - nawet jeśli to czasem bolało! - ale wolała nie wracać do ich relacji sprzed roku tylko dlatego, że popisała się swoim brakiem wiedzy.
- Nie, wiesz co, spoko, dam radę - zaczęła bardziej entuzjastycznie, opuszczając nagle książkę. - Nie zapyta mnie, więc nie powiem głupot, ale jak będzie kartkówka, czy klasówka, będę miała czas i będę wiedzieć!
Nie byłaby taka pewna, ale Romilly nie musiał tego wiedzieć...