04-02-2021, 11:57 PM
Do licznych talentów Wendy Williams nie sposób zaliczyć było ponadprzeciętną zwinność i wbrew temu, co sama otwarcie na ten temat mówiła, jej pozorna pogarda wobec Quidditcha (oraz innych sportów) miała takie właśnie podłoże.
- Przepraszam - szepnęła na wydechu, gdy nagle boleśnie się od kogoś odbiła i upadła na wybrukowaną kostką Ulicę Pokątną tuż przed sklepem z używanymi szatami. Słysząc za sobą złośliwy chichot obejrzała się, by rozpoznać w odchodzącej w stronę Gringotta dziewczynie rok starszą od siebie krukonkę. W Hogwarcie nie pozwoliłaby sobie na odwrócenie się do niej plecami po takim uczynku; w Hogwarcie wolno im było korzystać z magii. Poza tym miała wsparcie pozostałych ślizgonów, a tu... cóż, między innymi dlatego wybrała ten dzień na robienie szkolnych zakupów. Nie spodziewała się, spotkać nikogo znajomego, a szczególnie kogoś, kogo wcale widzieć nie chciała. Szybko pozbierała się z ziemi, widząc że jak zwykle niepotrzebnie ściąga na siebie uwagę. Nie chciała być tak zapamiętana, ale upadając obtarła sobie dłoń i kolano, co utrudniało jej dyskretne oddalenie się od tego miejsca. - Ał, ał, ał - syknęła cicho próbując wyprostować obolałą nogę. Na szczęście miała na sobie długą granatową spódnicę, która zasłaniała brzydkie zadrapanie, które z pewnością się na niej pojawiło. Wdech i wydech, pomyślała, albo zaraz urwę komuś łeb. Takie ryzyko było całkiem realne, gdy było się pół-wilą, a Wendy nie była znana z posiadania żelaznej samokontroli. Zirytowała się jeszcze bardziej, gdy zauważyła, że wstając w pośpiechu zapomniała podnieść ze sobą trzymanego wcześniej pakunku zawierającego jej nową szatę. - Głupi krukoni - wymamrotała pod nosem i schyliła się po nią obiecując sobie, że w tym roku zostawią ich daleko w tyle w rankingu Pucharu Domów. I lepiej żeby wygrali z nimi w Quidditcha, albo złoży Romilly'emu niezbyt przyjemną wizytę po meczu.