19-07-2022, 12:42 AM
Zerknął tylko za odchodzącą siostrą i posłał jej krótki uśmiech i skinienie głowy, jakby w ten niemy sposób dawał jej znać, że za moment do niej dołączy. Ale wypadało się pożegnać z Sophie, nawet jeśli tylko na chwilę, bo istnieje wielkie prawdopodobieństwo, że spotkają się przy innym stoisku.
Zaśmiał się serdecznie na tę wyjątkowo żarliwą deklarację ewentualnego wymiaru sprawiedliwości względem winowajcy doprowadzającego Pascala do niepożądanych stanów emocjonalnych.
- Miejmy nadzieję, że obejdzie się bez konieczności rękoczynów. Czy nogoczynów, w tym wypadku. - Uśmiechał się jeszcze przez moment szerzej, aż w końcu zmarszczki rozbawienia wygładziły się nieco i z uprzejmym, przyjaznym błyskiem w oku, pokiwał krótko głową.
- Z pewnością spotkamy się jeszcze nie raz, jarmark nie jest taki znowu wielki. Ale ja i Oriane mamy bardzo długą i zażyłą relację z wszelkimi grami i hazardem, więc z pewnością najpierw spędzimy tu sporą ilość czasu. Baw się dobrze, Sophie. I do zobaczenia. - Lekkim, eleganckim pół-skinieniem, pół-ukłonem i znacznie mniej zobowiązującym zasalutowaniem, pożegnał się z koleżanką i podszedł do siostry wybierającej akurat gumochłona. Akurat mógł usłyszeć imię szczęśliwego wybrańca.
- Masz dzisiaj dużo sympatii do małych stworzeń o wielkich imionach. - Uśmiechnął się przelotnie do bukmachera, dziękując za jego uwagę i dając mu też znać, że on w tej chwili nie będzie obstawiał. - Zdaje się, że do kolejnego wyścigu jest trochę czasu, masz ochotę spróbować szczęścia w innym miejscu? Rzutki wyglądają zachęcająco, wyraźnie cieszą się zainteresowaniem. - Wskazał wspomniane stoisko, żeby Ori nie musiała rozglądać się jak surykatka.
Zaśmiał się serdecznie na tę wyjątkowo żarliwą deklarację ewentualnego wymiaru sprawiedliwości względem winowajcy doprowadzającego Pascala do niepożądanych stanów emocjonalnych.
- Miejmy nadzieję, że obejdzie się bez konieczności rękoczynów. Czy nogoczynów, w tym wypadku. - Uśmiechał się jeszcze przez moment szerzej, aż w końcu zmarszczki rozbawienia wygładziły się nieco i z uprzejmym, przyjaznym błyskiem w oku, pokiwał krótko głową.
- Z pewnością spotkamy się jeszcze nie raz, jarmark nie jest taki znowu wielki. Ale ja i Oriane mamy bardzo długą i zażyłą relację z wszelkimi grami i hazardem, więc z pewnością najpierw spędzimy tu sporą ilość czasu. Baw się dobrze, Sophie. I do zobaczenia. - Lekkim, eleganckim pół-skinieniem, pół-ukłonem i znacznie mniej zobowiązującym zasalutowaniem, pożegnał się z koleżanką i podszedł do siostry wybierającej akurat gumochłona. Akurat mógł usłyszeć imię szczęśliwego wybrańca.
- Masz dzisiaj dużo sympatii do małych stworzeń o wielkich imionach. - Uśmiechnął się przelotnie do bukmachera, dziękując za jego uwagę i dając mu też znać, że on w tej chwili nie będzie obstawiał. - Zdaje się, że do kolejnego wyścigu jest trochę czasu, masz ochotę spróbować szczęścia w innym miejscu? Rzutki wyglądają zachęcająco, wyraźnie cieszą się zainteresowaniem. - Wskazał wspomniane stoisko, żeby Ori nie musiała rozglądać się jak surykatka.